sobota, 29 września 2012

REVLON PhotoReady, podkład w płynie nr 008 Golden Beige.

Witajcie :-)
Jakiś czas temu pokazywałam Wam ulubieńców lata.
Znalazł się w nich między innymi podkład, który część z Was zainteresował.
Dziś chciałabym Wam go nieco przybliżyć.


Zapraszam!



REVLON PhotoReady, podkład z płynie nr 008 Golden Beige; 30ml; 35-70zł.

Photo Ready Make-up - trwały, rozświetlający podkład nowej generacji. Makijaż PhotoReady sprawia, że skóra nabiera gładkości i lekkości w każdym świetle. PhotoReady Makeup zawiera innowacyjne pigmenty, które załamują, odbijają i rozpraszają światło, co pomaga ukryć niedoskonałości skóry i gwarantuje nieskazitelny, równomierny i lekki makijaż w każdym świetle.
Podkład pomaga ukryć niedoskonałości skóry. Maskuje rysy, drobne zmarszczki i pory w każdym, nawet najbardziej niekorzystnym, świetle. Lekkie i pełne blasku wykończenie makijażu. Pełne, lecz niewidoczne krycie. Nie tworzy `efektu maski` Łagodny nawet dla wrażliwej skóry. Odpowiedni nawet dla skóry tłustej. Lekka konsystencja ułatwia rozprowadzenie. Beztłuszczowy. Bezzapachowy. SPF 20.



Moja opinia:
Na początku muszę zaznaczyć, że mam cerę suchą.
Na lato potrzebowałam ciemniejszego podkładu, który dawałby mi efekt rozświetlenia. Po dłuższym namyśle zdecydowałam się na ten oferowany przez firmę Revlon.

Opakowanie to szklana buteleczka, z dozownikiem. Mój egzemplarz zabezpieczony był dodatkowo folią ochronną. Pompka działa bez zarzutu i pozwala precyzyjnie wydobyć pożądaną ilość produktu. Podkład jest bezzapachowy.


Konsystencja jest w sam raz - nie jest lejąca ani nie ma problemu z rozprowadzaniem. Ja podkład ten aplikuję pędzlem Hakuro H51. Efekt jest wtedy bardzo naturalny i nie ma efektu maski, choć nałożony palcami również wygląda przyzwoicie.


Krycie w moim odczuciu jest całkiem dobre. Po aplikacji wszelkie zaczerwienienia, nierówności w kolorycie, przebarwienia i drobniejsze niespodzianki ładnie są schowane i dużo mniej widoczne. Na większe niedoskonałości potrzebny będzie już korektor.
Podkład daje wrażenie wypoczętej i świeżej skóry, ale... w cieniu!


W słońcu cały czar pryska i na twarzy widocznych jest pełno mikroskopijnej wielkości drobinek. I właśnie na tym polega rozświetlenie w tym podkładzie. Nie powiem żeby mi się ten efekt szczególnie podobał, zdecydowanie bardziej wolę "naturalny" blask i rozświetlenie. Te drobinki nie są jednak tak uciążliwe jak mogą się wstępnie wydawać. W ciągu dnia, jeżeli twarzy nie oświetla centralnie blask słońca, tych drobinek po prostu nie widać.

Podkład nie zapychał mnie i nie spowodował uczulenia czy podrażnienia. Trwałość określam jako bardzo dobrą - nałożony rano utrzymywał się aż do wieczornego zmycia makijażu.
Czasami, kiedy moja cera była w troszkę gorszej kondycji lubił podkreślać suche skórki.


Odcień 008 Golden Beige dobry będzie dla osób o ciemniejszej karnacji bądź tych opalonych. Jest to typowo miodowy kolor, zdecydowanie nie dla bladziochów ;-)
Do wyboru jest oczywiście kilka innych kolorów, w tym dużo jaśniejsze.



Czy kupię ponownie?
Raczej nie. Ogólnie byłam i jestem z niego zadowolona, ale na kolana mnie nie powalił. Potrzebowałam ciemniejszego podkładu na lato i te oczekiwania spełnił. Jednak te drobinki zaważyły na tym, że już do niego nie wrócę.





A Wy miałyście już styczność z tym podkładem?
Może polecicie mi jakiś podkład rozświetlający bez drobinek? Zastanawiam się nad podkładem rozświetlającym Dr.Hauschka - testowałyście go?


Pozdrawiam serdecznie!
bG

piątek, 28 września 2012

Na zakupy do... Biedronki! :-)

Witajcie :-)
Pewnie większość z Was już wie, ale jak to w życiu bywa, znajdą się osoby, które jeszcze poinformowane nie są.
Otóż w Biedronce aktualnie można dostać między innymi lakiery do paznokci z Eveline w zawrotnej cenie 4,99zł!

Skusiłyście się już? Bo ja tak :-)



W nowej ofercie znajdują się też pomadki ochronne Oeparol. Kupiłam dwie i niestety nie powaliły mnie... Jest to typ pomadek, którego osobiście nie lubię. Zapach sztuczny i wcale malinowy nie jest, wcale nie nawilża ani nie pielęgnuje ust, a dodatkowo zostawia okropny posmak. Osobiście nie polecam.


A lakiery, na które się zdecydowałam to:

Od lewej: 495, 496, 521. Kolory są niestety trochę przekłamane i dużo ładniej wyglądają na żywo.


Nie miałam jeszcze styczności z tymi lakierami i jestem bardzo ciekawa jak się one sprawdzą. Miałyście już je?


Upolowałyście już coś ciekawego?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

poniedziałek, 24 września 2012

REVLON Lip Butter - masełka do ust: Crème Brulee, Berry Smoothie oraz Candy Apple.

Witajcie :-)
Pomadki Revlon Lip Butter zna już chyba każda z Was :-)
W internecie jest mnóstwo recenzji na ich temat, ale dzisiaj i ja chciałabym dołożyć swoje trzy grosze.

Zapraszam na recenzję!!



REVLON ColorBurst Lip Butter, masełko do ust; 3,7g; 39zł.


Całkowicie nowa propozycja marki Revlon w kategorii usta - kompozycja nasyconych, błyszczących kolorów z pielęgnującymi właściwościami formuły masełka do ust. Revlon ColorBurst Lip Butter intensywnie nawilżają i zmiękczają usta nadając im niesamowity blask i długo utrzymujący się kolor. Dzięki zawartości masła z mango, shea i kokosa doskonale odżywiają i wygładzają wargi.
Masełka o smakowitych nazwach jak z cukierni.



Moja opinia:
Pomadki mieszczą się w przyjemnych dla oka, kolorowych opakowaniach. Pod względem estetycznym i praktycznym wszystko jest na najwyższym poziomie - nic się nie blokuje, nic się nie zacina, zatrzask działa sprawnie od samego początku. Wszystkie masełka mają swój indywidualny kolor opakowania i każde jest oznaczone na spodzie numerkiem i dokładną nazwą.

Dodatkowym plusem, o którym muszę wspomnieć, jest fakt, że wszystkie pomadki, które do tej pory widziałam były zabezpieczone naklejkami z nazwą i kodem kreskowym. Dzięki temu bez problemu rozpoznacie, które zostały ewentualnie obmacane przez ciekawskie klientki.


Ogólnie masełka nie mają jakiegoś specjalnego zapachu, choć mam wrażenie, że Creme Brulee ma w sobie coś słodkiego. Coś, czego u pozostałych dwóch pomadek w ogóle nie wyczuwam. Nie wiem na ile jest to moja wyobraźnia (czy raczej wyobraźnia mojego nosa), a na ile rzeczywistość ;-) W smaku są zupełnie neutralne.

Aplikacja jest bezproblemowa, powiedziałabym wręcz, że jest jak marzenie! Pomadki gładko suną i równo się rozprowadzają. Poziom nasycenia koloru można oczywiście stopniować. Nie jest wymagane smarowanie ust uprzednio balsamem ochronnym, ponieważ pomadka ta sama w sobie cudownie nawilża usta i daje uczucie ukojenia. Nie wypowiem się niestety czy podkreśla suche skórki na ustach, ponieważ sama takowych nie posiadam. Wydaje mi się jednak, że nie ma takiego zjawiska :-)

Trwałość określiłabym jako przeciętną. W miarę upływu czasu kolor się "zjada", ale generalnie z ust schodzi ładnie i równo.

Wydajność jest również średnia. Jeżeli często malujecie usta to z każdym dniem będziecie obserwować jak pomadka szybko schodzi.

PREZENTACJA POSZCZEGÓLNYCH KOLORÓW

Ja w swojej kolekcji posiadam trzy kolory. Są to:
- 095 Creme Brulee
- 050 Berry Smoothie
- 035 Candy Apple


Creme Brulee to piękny odcień nude - mój absolutny faworyt! Nadaje ustom piękny kolor. Można go używać zarówno do dziennego makijażu jak i do mocniejszego, gdzie akcent kładziemy na oczy. Nie posiada żadnych drobinek i wąchany bezpośrednio z opakowania ma słodkawy, bardzo delikatny zapach.

Berry Smoothie to mocniejszy róż. Posiada mikro drobinki, których na ustach generalnie nie widać - możecie je dostrzec na zdjęciu powyżej. Uwydatniają się one dopiero w słońcu jako złotawe refleksy.

Candy Apple to piękna czerwień. Można stopniować jej nasycenie od transparentnego do bardziej kryjącego, dzięki czemu nadaje się i na dzień i na wieczór.




TAK ORIENTACYJNIE POMADKI PREZENTUJĄ SIĘ NA USTACH





Osobiście zdecydowanie polecam Wam te pomadko - masełka! Nie dość, że nadają ustom piękny kolor to dodatkowo je pielęgnują!



Macie już swoje Revlon Lip Butter? :-)

Pozdrawiam serdecznie!
bG

niedziela, 23 września 2012

O depilacji słów kilka: Joanna Sensual - plastry z woskiem do depilacji ciała.

Witajcie :-)
Kwestia depilacji znana jest dobrze każdej z nas. Wszystkie chcemy mieć piękne, gładkie ciało bez zbędnych włosków. By osiągnąć upragniony cel dostępne są różne metody usuwania zbędnego owłosienia: depilacja woskiem, depilator lub zwykła maszynka do golenia. Osobiście używam wszystkich tych metod w zależności od miejsca i potrzeb.
Dziś chciałabym przybliżyć Wam jednak plastry z woskiem do depilacji ciała.

Zapraszam! :-)



Joanna Sensual - plastry z woskiem do depilacji ciała; 6x2; ok.10zł.


Dzięki elastycznej formie plastry łatwo dopasowują się do kształtów ciała i skutecznie usuwają zbędne owłosienie. Dołączona oliwka nie tylko zmywa pozostałości wosku, ale także działa na skórę kojąco i łagodząco. Po zabiegu efekt aksamitnie gładkiej skóry utrzymuje się przez kilka tygodni.

Przystosowane do depilacji całego ciała.

Sposób użycia:
1. Zanim rozdzielisz plastry, ogrzej je w dłoniach, energicznie pocierając.
2. Ostrożnie rozdziel plastry na dwie części. Każda z nich przeznaczona jest do użycia.
3. Przyklej plaster równo na skórę, przyciskając i wygładzając go kilkakrotnie w kierunku wzrostu włosów.
4. Natychmiast, zdecydowanym ruchem, oderwij plater ze skóry w kierunku "pod włos". Plaster zrywaj równolegle do powierzchni skóry.
5. Każdego plastra możesz użyć kilka razy, przyklejając go w nowe miejsca, z których chcesz usunąć włosy. Za każdym razem postępuj w sposób opisany powyżej.
6. Pozostałość wosku na skórze usuń załączoną oliwką łagodzącą. Możesz nią nasączyć chusteczkę, bądź rozprowadzić bezpośrednio ręką.

Skład: /Plastry/: Colophonium, Glyceryl Rosinate, Paraffinum Liquidum, Polyethylene, Cl:61565.
/Oliwka łagodząca/: Paraffinum Liquidum, Chamomilla Recutita Extract, Parfum, Citronellol.



Moja opinia:
Plastry zamknięte są w tekturowym opakowaniu, a w środku zabezpieczone są dodatkowo folią, dzięki czemu nie mają styczności między innymi z ewentualną wilgocią. W pakiecie dostajemy 6x2 sztuk, czyli 12 pojedynczych plastrów. Do zestawu dołączona jest oliwka o ładnym, jakby owocowym zapachu.


Zapach wosku nie jest drażniący ani specjalnie uciążliwy, a sposób użycia bardzo prosty. Jak jest natomiast z działaniem? Zależy, którą partię ciała depilujemy i jakie mamy włoski.

Plastry dość szybko rozgrzewają się w dłoniach i są gotowe do użycia. Należy odklejać je od siebie powoli i równomiernie, ponieważ podczas tej czynności lubią się wywijać i istnieje ryzyko, że mogą się do siebie poprzyklejać. Nakładanie i zrywanie ich nie sprawia większego problemu, ot standard.

Skuteczność określiłabym jako przeciętną. Nadają się one świetnie do depilacji rąk, ewentualnie -po pocięciu na mniejsze kawałki- do twarzy. W tych miejscach usuwają owłosienie praktycznie bezbłędnie. Co prawda zdarzają się niedobitki, ale nie są one specjalnie rażące. Tutaj pozostałości wosku są wręcz śladowe, a jeżeli już się takowe zdarzą to bardzo łatwo je usunąć czy to hydrolatem czy załączoną do zestawu oliwką.
Jeżeli chodzi o depilację nóg, pach czy okolic bikini - odradzam. Szkoda zachodu na "zabawę" w tych miejscach. Włoski są usuwane wręcz symbolicznie, a pozostałości wosku na skórze są dużo większe - od czego to właściwie zależy, skoro skóra była tak samo przygotowana jak w przypadku np rąk? Plastry używane wielokrotnie zdecydowanie tracą na skuteczności i są coraz słabsze. Nie nadają się do mocniejszych włosków.

Należy bardzo uważać w przypadku depilacji pach i miejsc, gdzie skóra jest delikatna, ponieważ przy kolejnych próbach istnieje ryzyko zerwania skóry - jest to bolesne i nieprzyjemne.
Należy szybko, sprawnie i zdecydowanie zrywać plastry ze skóry, żeby włosy zostały wyrwane z cebulkami, a nie urwane. Po depilacji moja skóra jest gładka przez około dwa tygodnie, później włoski odrastają, są jakby delikatniejsze i jest ich trochę mniej. Skóra przez jakiś czas jest podrażniona, ale efekt ten mija. Wraz z kolejnymi zabiegami podrażnienie staje się coraz słabsze i trwa coraz krócej.

Plastry można pociąć na mniejsze kawałki i stosować również do depilacji twarzy, gdzie skuteczność jest bardzo dobra.

Oliwka załączona do plastrów ma przyjemny zapach i jest całkiem niezła. Nie spowodowała u mnie uczulenia ani podrażnienia, a pozostałości wosku przyzwoicie usunęła.

Czy kupię ponownie?
Tak, ponieważ plastry te nadają się idealnie do depilacji słabszych włosków (ręce, twarz) i w tych miejscach metoda ta nie sprawia mi większego bólu. Do reszty ciała pozostają mi już inne narzędzia tortur...



A Wy jak radzicie sobie ze zbędnym owłosieniem?
Po jakie sprzęty sięgacie najczęściej?
Spotkałyście się już z tymi plastrami?


Pozdrawiam serdecznie!
bG

poniedziałek, 17 września 2012

Golden Rose, Miss Selene - lakier do paznokci + bloGosia uczy się czesać, odc.2.

Witajcie :-)
Przeglądając ostatnio zdjęcia robione na bloga, natknęłam się na kilka niepublikowanych sztuk.

Przedstawiam Wam zatem...


Golden Rose, Miss Selene - lakier do paznokci; 5ml, 3zł.

Wysokiej jakości lakier dostępny w kilkudziesięciu modnych kolorach. Seria zawiera, obok klasycznych matowych i perłowych, również odcienie fluorescencyjne, brokatowe, z ozdobami, tj. serduszkami i gwiazdeczkami. Praktyczna miniaturowa buteleczka oraz rozmaitość kolorów sprawia, że jest to doskonały produkt dla Pań lubiących eksperymenty w manicure (5 ml).
Produkt nie zawiera formaldehydu, toluenu, dbp i kamfory.



Bardzo lubię lakiery o małych pojemnościach. Lakiery Miss Selene zawsze zwracały moją uwagę, ale nigdy na żaden się jakoś nie zdecydowałam. Ten jest moim pierwszym i jestem z niego zadowolona. Jest to śliwka z domieszką złota. Konsystencja jest bardzo przyjemna - nie jest ani rzadka, ani gęsta. Nie rozlewa się po skórkach. Delikatnie smuży, i kryje już przy drugiej warstwie. Pędzelek klasyczny.

Nie jestem w stanie niestety powiedzieć jaki to jest numer. Naklejkę zdrapałam... :-(
Jeżeli jednak natknę się jeszcze gdzieś na ten lakier to dane uzupełnię.




Zdecydowanie polecam! Kolor jest na tyle wyjątkowy, że warto go mieć!

Jak Wam się podoba?



--------------------------------------------------------------------------------------------

bloGosia uczy się czesać, odc. 2.

Pamiętacie odcinek pierwszy? ;-)
Robiłam wtedy kłosa. Jak mi szło możecie zobaczyć tutaj :-)

Wczoraj nagle mnie olśniło, że dobierany wcale nie jest taki trudny jak się to wydaje.
Zabrałam się za czesanie... I co? I to prawda! :-)


Taki oto efekt wyszedł mi za pierwszym podejściem :-)
Dziś zrobiłam go po raz drugi i pięknie mi się trzyma cały dzień!
Czuję, że będzie to idealna fryzura na siłownię :-)

--------------------------------------------------------------------------------------------

Chwalę się również wygraną u Kokoska :-)


To moje pierwsze masełko z The Body Shop.
Tego typu kosmetyków mi nie brakuje, ale taka miniaturka będzie idealna na siłownię!

Dziękuję Ci kochana jeszcze raz! :-)



A Was wszystkie serdecznie pozdrawiam :-)
bG

sobota, 15 września 2012

Paloma Body Spa - dwa masła do ciała: Macadamia i Czekolada.

Witajcie :-)
Ostatnimi czasy dosyć głośno zrobiło się o kosmetykach z serii Paloma Body Spa.
Miałam to szczęście, że otrzymałam do testów dwa masła firmy Paloma i dziś chciałabym powiedzieć Wam co o nich myślę i jak się one u mnie sprawdziły.

Serdecznie zapraszam do lektury! :-)




Paloma Body Spa, wygładzająco-nawilżające masło do ciała Macadamia; 200ml; ok.13zł.

Koi ciało i zmysły, intensywnie nawilża i rewitalizuje zmęczoną skórę
Skutecznie pielęgnuje suchą, ściągniętą i zmęczoną skórę. Intensywnie nawilża i rewitalizuje ciało, likwidując uczucie ściągnięcia. Regularne stosowanie masła daje uczucie wypielęgnowanej, jedwabiście gładkiej i aksamitnej w dotyku skóry. Wygładzone ciało na długo pozostanie sprężyste i pachnące. Koi ciało i zmysły.
Polecane do suchej, ściągniętej i zmęczonej skóry.
Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Shorea Robusta Seed Butter, Sorbitol, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, PEG-100 Stearate, Glyceryl Stearate, Stearyl Alcohol, Dimethicone, Macademia Ternifolia Seed Oil, Aluminium Starch Octenylsuccinate, Isopropyl Palmitate, Cera Alba, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Elaeis Guineensis Oil, Tocopheryl Acetate, Polysorbate 20, Dmdm Hydantoin, Parfum, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Disodium Edta, Peg-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Benzyl Salicylate, Coumarin, Hexylcinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde.


Moja opinia:
Masło znajduje się w wygodnym i niesamowicie przyjemnym dla oka opakowaniu. Pod względem estetycznym jak i praktycznym daję szóstkę z plusem! Zapach masła jest intensywny i na tyle oryginalny, że nie umiem go do niczego porównać. Na początku byłam nim trochę rozczarowana, bo należy on raczej do grupy chemicznych zapachów, jednak z czasem się przyzwyczaiłam. Nie jest mdły ani zbyt słodki. Na ciele utrzymuje się długo i przechodzi nawet na ubrania. Konsystencja masła jest zbita, gęsta, ale łatwo się ją nabiera. Na ciele rozprowadza się gładko i szybko.


Wchłania się bardzo szybko i co oczywiste zostawia na skórze warstwę ochronną. Nie jest to tłusta warstwa, nie należy też do tych lepkich. Ciało pozostaje przyjemne w dotyku i co ważne, szybo można założyć ubranie.

Przechodząc do samego działania muszę przyznać, że jestem średnio zadowolona. Spodziewałam się lepszego efektu... Wersja Macadamia co prawda wygładza ciało i do tego nie mogę się absolutnie przyczepić, ale nawilżenie jest według mnie kiepskie i jako posiadaczka suchej skóry nie jestem z niego zadowolona. By utrzymać prawidłowy poziom nawilżenia musiałabym się smarować nim dwa razy dziennie. Miałam już takie sytuacje, że po jednej porannej aplikacji na drugi dzień widać było gołym okiem suchą skórę na nogach, co mi się wcześniej nie zdarzało.

--------------------------------------------------------------------------------------------

Paloma Body Spa, odżywczo-nawilżające masło do ciała Czekolada; 200ml; ok.13zł.

Rozpieszcza ciało i zmysły, ekspresowo odżywia suchą i szorstką skórę
Wyjątkowy kosmetyk do pielęgnacji ciała o gęstej i aksamitnej konsystencji rozpieszcza ciało i zmysły. Bogata receptura ekspresowo odżywia i nawilża skórę, poprawiając jej jędrność i elastyczność. Zregenerowana skóra na długo pozostaje gładka i apetycznie pachnąca. Kuszący zapach daje zastrzyk pozytywnej energii, zapewniając dobry nastrój i uczucie komfortu. Polecane do suchej i szorstkiej skóry.
Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Sorbitol, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, PEG-100 Stearate, Glyceryl Stearate, Stearyl Alcohol, Dimethicone, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Isopropyl Palmitate, Cera Alba, Theobroma Cacao (Cocoa) Extract, Propylene Glycol, Tocopheryl Acetate, Polysorbate 20, DMDM Hydantoin, Parfum, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Disodium Edta, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic ACID, Citricacid, Benzyl Benzoate, Limonene, CI14700, CI19140, CI42090.


Moja opinia:
Opakowanie masła w wersji czekoladowej jest identyczne jak jego poprzednika. Zapach jest równie intensywny i bardzo przyjemny dla nosa. Jeżeli jesteście fankami czekoladowych serków to nie będziecie zawiedzione :-) Pachnie niemal identycznie, bardzo smakowicie. Zapach utrzymuje się długo i również przechodzi na ubrania.
Konsystencja jest gęsta, zbita, łatwo się nabiera na dłoń.


Na ciele rozprowadza się idealnie gładko, nie jest to problematyczne. Wchłania się szybko i zostawia identyczny film ochronny jak Macadamia.

Pod względem działania z tego masła jestem dużo bardziej zadowolona. Nawilżenie, odżywienie i ujędrnienie jest tutaj całkiem niezłe i dużo bardziej wyczuwalne niż w poprzednim kosmetyku. Skóra jest gładka, miękka i nic jej nie obciąża!
Wydajność jest dobra.


CZY KUPIĘ PONOWNIE?
I tak i nie. Na wersję Macadamia się już nie skuszę, ale po Czekoladę z pewnością sięgnę! Jeżeli miałabym polecić jedno z tych maseł byłaby to zdecydowanie wersja czekoladowa. Będzie idealna na jesień i zimę! :-)
Podobno kosmetyki Paloma dostać można w Naturze, ale bez problemu kupicie je również przez internet!

Wszystkie dostępne wersje:



Kosmetyki te nie są testowane na zwierzętach.




Miałyście już styczność z tymi produktami? Jak się u Was sprawdziły?

Pozdrawiam serdecznie!
bG


Portalowi Uroda i Zdrowie serdecznie dziękuję za udostępnienie kosmetyków do testów. Pragnę zaznaczyć jednocześnie, że nie miało to wpływu na rzetelność mojej recenzji.

piątek, 7 września 2012

Róż + groszki na paznokciach.

Witajcie :-)
Po dłuższym czasie noszenia na paznokciach ciemniejszych barw,
naszło mnie ponownie na ulubiony róż od Bell.
Żeby jednak nie było tak "normalnie" postanowiłam naznaczyć go kropkami... ;-)




W ogóle nie wiem jak Wy, ale ja strasznie lubię malować paznokcie. Przynosi mi to ogromną radość i właśnie dlatego dosyć często prezentuję je na blogu.





Użyte lakiery:

Bell Air Flow nr 704
Delia Onyx nr 04





A Wy lubicie malować paznokcie? :-)

Pozdrawiam serdecznie!
bG

środa, 5 września 2012

Kropki - kwiatki na paznokciach.

Witajcie :-)
Dziś kropki w kolejnej odsłonie!
Postanowiłam dla urozmaicenia przyozdobić troszkę mój najnowszy lakier :-)



Zapraszam :-)






Użyte lakiery:

KOBO Professional, Colour Trends nr 13 Prague
Delia Onyx, nr 04
Pierre Rene, Top Flex nr 216 Devil Black




Lubicie takie motywy na paznokciach?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

wtorek, 4 września 2012

NOWOŚĆ! KOBO Professional, lakier do paznokci Colour Trends nr 13 Prague.

Witajcie :-)
Całkiem przypadkiem trafiłam niedawno na najnowszą kolekcję lakierów do paznokci Kobo Professional.
Szukałam akurat wtedy pięknego Iced Latte z Essence, którego niestety nigdzie już nie ma :-(
Nie zastanawiając się długo postanowiłam przetestować w takim razie równie piękny brąz o nazwie Prague.




KOBO Professional, lakier do paznokci Colour Trends nr 13 Prague; 7,5ml; 9,99zł.

Trwały lakier nadający wysoki połysk.
Tworzy na paznokciu elastyczną i odporną na pękanie powłokę.
Dodatek składnika Esolex sprawia, że kolor nie blaknie.
Nie zawiera toluenu i formaldehydu.



Nigdy wcześniej nie miałam żadnego lakieru z tej firmy. Czytałam bardzo różne opinie o lakierach Kobo i nigdy jakoś żaden nie zawładnął mym sercem (okiem?) na tyle, by go kupić. Jednak gdy zobaczyłam ten jasny, lekko rozbielony brąz, coś we mnie pękło.
W tej chwili mam pomalowane nim paznokcie już drugi raz z rzędu - to chyba o czymś świadczy! :-)


W przyjemnej dla oka buteleczce mieści się lakier o dość gęstej konsystencji. Ja bardzo takie lubię, lepiej maluje mi się wtedy paznokcie. Lakier nie rozlewa się po skórkach, nie bąbelkuje. Wysycha w szybkim tempie, choć przez pierwsze kilkanaście minut istnieje ryzyko odgniatania się.

Krycie jest rewelacyjne! Jedna warstwa to max, nakładanie drugiej byłoby wręcz nierozsądne ;-) Lakier faktycznie na moich paznokciach nie popękał nawet po kilku dniach noszenia, a końcówki starły się minimalnie dosłownie na kilku paznokciach! Jest bardzo trwały, a połysk utrzymuje się aż do samego zmycia.
Pędzelek należy do tych klasycznych (długi i smukły), wygodnie się nim maluje paznokcie.


Na paznokciach oczywiście jedna warstwa lakieru:






Osobiście mogę tylko polecić ten lakier! Jego krycie i trwałość są na wysokim poziomie!
Nie wypowiadam się jednak jeżeli chodzi o pozostałe kolory, bo ich najzwyczajniej w świecie nie znam. Podobno niektóre potrafią niemiłosiernie smużyć...


Jak Wam się podoba?
Lubicie lakiery Kobo?


Pozdrawiam serdecznie!
bG

niedziela, 2 września 2012

Ulubieńcy lata 2012!

Witajcie :-)
Zużycia już były, więc wypadałoby pokazać również ulubieńców!
Nie będą to oczywiście wszystkie moje ulubione kosmetyki z ostatnich miesięcy.
Specjalnie dla Was wyselekcjonowałam te, po które sięgałam z najczystszą przyjemnością i które umilały mi codzienne zwykłe czynności.




ZAPRASZAM!



Mleczko pszczele w glicerynie.
Sięgałam po nie regularnie od kilku miesięcy, ale w sierpniu było w użytku dzień w dzień! Wspaniale zmiękcza i nawilża skórę. Chcecie recenzję? :-)

Crystal Essence, naturalny dezodorant o zapachu granatu.
Ja go kocham! To już moje trzecie opakowanie i zamierzam przy nim pozostać. Sprawdził się nawet podczas ogromnych upałów w Portugalii! RECENZJA KLIK

Green Pharmacy, olejek łopianowy ze skrzypem polnym przeciw wypadaniu włosów.
Rewelacyjny olejek, który ograniczył wypadanie włosów do minimum - recenzja.


Revlon PhotoReady - podkład.
To po niego najczęściej sięgałam latem, ale nie jest to podkład dla każdego. Recenzja wkrótce!

Flos-Lek, wazelina kosmetyczna do ust.
Uwielbiam ją i sięgam po nią kilka razy dziennie! KLIK

Eveline, Big Volume Lash Professional Mascara Natural BIO Formula.
Genialny tusz za kilkanaście złotych? Czemu nie! Wkrótce recenzja.

Chanel, Soleil Tan De Chanel - brązująca baza pod makijaż.
Towarzyszy mi od kilku dobrych miesięcy - niezastąpiona!


EcoTools pędzel do cieni.
Oczywiście używam go do cieni :-) Jest mięciutki i bardzo wygodny w obsłudze.

Hakuro H51.
Używam go do nakładania podkładu - zero smug i naturalny efekt! Uwielbiam go!

EcoTools pędzel do różu.
Nakładam nim bazę brązującą z Chanel, oczywiście na kości policzkowe :-) Spisuje się świetnie!

Essence, pędzel do eyelinera.
Przekwalifikowałam go i od kilku miesięcy dzielnie mi służy do podkreślania brwi cieniem :-)



Przypominam, że wszystkie moje pędzle do makijażu pokazywałam już kiedyś TUTAJ.



A co Wy ukochałyście sobie szczególnie podczas ostatnich miesięcy?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

sobota, 1 września 2012

Zużycia czerwca, lipca i sierpnia.

Witajcie :-)
Wraz z końcem miesiąca przyszła pora na podsumowanie zużyć.
Dawno nie było tego typu posta na moim blogu, ale to głównie przez to, że w mojej reklamówce nie uzbierała się satysfakcjonująca mnie ilość opakowań.
Kosmetyków także nie zużywam hurtowo i w ekspresowym tempie więc same wiecie... :-)



Zapraszam!





HIPP, szampon dla dzieci.
Ładnie pachniał i to wszystko. U mnie się kompletnie nie sprawdził! Użyłam dwa razy i na mojej skórze głowy pojawiło się mnóstwo bolących punkcików. Osobiście nie polecam!

HIPP, oliwka pielęgnacyjna.
Cudowna oliwka! Już kiedyś o niej pisałam TUTAJ - KLIK. Zdecydowanie polecam! Sama do niej chętnie wrócę, ale w tej chwili postawiłam na Babydream fur mama :-)


ORIGINAL SOURCE.
Płyn do kąpieli i żel pod prysznic opisywałam TUTAJ.
W tej chwili używam zupełnie innych kosmetyków (duuużo przyjemniejszych! :-)) więc po nie nie sięgnę, ale w przyszłości czemu nie?


L'biotica, intensywnie odbudowująca maseczka z proteinami mlecznymi.
Moja ulubiona maseczka do włosów! KLIK

Joanna Z Apteczki Babuni, kąpiel solankowa jodowo-bromowa o zapachu bzu.
Jeżeli tak samo jak ja uwielbiacie zapach bzu to koniecznie sięgnijcie po tej produkt! Jest genialny i sama chętnie do niego wrócę w przyszłości! KLIK


Clinique, dramatically different moisturizing lotion.
Jeden z trzech kroków Clinique. Bardzo go lubiłam i końcówkę tak oszczędzałam, że koniec końców zmieniła ona zapach :/ Miał być też wielki powrót, ale niestety firma zaczęła testować na zwierzętach. NIE KUPIĘ!

Iwostin, krem intensywnie nawilżający SPF 20.
Świetny krem, zużywam już drugą tubkę! Polecam - KLIK.


Eveline, odżywka do paznokci 8w1 Total Action.
Świetna odżywka, używam jej od roku i nie mam zamiaru zrezygnować! KLIK

Organiczny hydrolat z kwiatu lipy.
Bardzo go polubiłam i chętnie w przyszłości do niego wrócę, ale chcę przetestować jeszcze inne wersje :-) KLIK


Ziaja, oliwkowa maska do rąk i paznokci.
Używałam, używałam i zużyć nie mogłam. Niby nawilżała, ale po jakimś czasie działała jakby w drugą stronę. Poza tym drażni mnie jej ostry zapach. Nie kupię ponownie.

Flos-Lek, masło do ciała wanilia-czekolada.
Nie zauroczyło mnie ono tak jak np wersja poziomka-truskawka, ale na jesień czy zimę może być ok. Ja do niego raczej nie wrócę ponownie - KLIK.







I to by było na tyle :-)
Któreś kosmetyki są Wam już znajome?


Pozdrawiam serdecznie!
bG
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...