sobota, 28 kwietnia 2012

Mix: Bell + Revlon! :-)

Witajcie :)
Dziś kolejny post z paznokciami! :-)
Bardzo polubiłam się z moim nowym nabytkiem z Revlona.
Dzięki niemu wszystkie moje lakiery będą miały okazję przeżyć "drugą młodość" :-)

Tym razem top coat Revlon postanowiłam połączyć z moim ulubionym różowym lakierem Bell Air Flow.

Jak wyszło?




A oto sprawcy całego zamieszania :-)

Bell Air Flow 704 KLIK
Revlon Top Coat STAR KLIK


Stópki również zostały zaszczycone podobnym zdobieniem :-)

Jak Wam się podoba?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

piątek, 27 kwietnia 2012

TISANE, balsam do ust w formie pomadki.

Witajcie :)
Każda z nas ma takie produkty, do których bardzo chętnie wraca. Ja ostatniej zimy miałam to szczęście, że poznałam Tisane - balsam do ust. Bardzo przypadł mi do gustu, czego nie ukrywałam :-) Wersję w słoiczku zużyłam do ostatniego ździebełka... Po wykończeniu tego cuda postanowiłam wypróbować słynną już wazelinkę do ust Flos-Lek. Byłam i jestem z niej zadowolona, przypadła mi ona do gustu.
Jednak zatęskniłam...


TISANE, balsam do ust - pomadka ochronna; 4,3g; 10-12zł.

Nowe wcielenie kultowego balsamu do ust Tisane. Teraz w postaci sztyftu - pomadki do ust. Regeneruje, nawilża, goi suche i spierzchnięte usta. Teraz w wygodnej i higienicznej formie sztyftu - pomadki.

Pomadka Tisane - główne składniki: oliwa z oliwek, olej rycynowy, wazelina, parafina, lanolina, miód, wyciąg z jeżówki (echinacea), wyciąg z melisy, wyciąg z ostropestu plamistego, wosk, witamina E.

Skład INCI: olea europea oil, sucrose tetrastearate triacetate, ricinus communis seed oil, petrolatum, hydrogenated cocoglycerides, paraffin, lanolin, mel, echinacea purpurea & melissa officinalis & sylybum marianum extract, cera alba, lauryl PEG/PPG-18/18 methicone, glyceryl steararte, propylene glycol, ethylhexyl palmitate, palmitoyl oligopeptide, tocopheryl acetate, sorbitan isostearate, ethyl vanillin, tribehenin, propylparaben, methylparaben.



Moja opinia:
Jak ja tęskniłam za tym zapachem! :-) Tym razem skusiłam się na wersję w sztyfcie. Przyczyna była prosta - wygoda. Do torebki, do kieszeni - szybko można wyjąć i użyć bez konieczności grzebania paluchami :-) Oczywiście nie mam urazu do słoiczków, ale uznałam, że tym razem tak będzie lepiej i wygodniej.
Przechodząc do konkretów: pomadka ma ten sam cudowny miodowy zapach - uwielbiam go! Jest on może trochę mniej intensywny niż balsam w słoiczku, ale jeżeli faktycznie jest różnica to minimalna. Na początku trochę ciężko mi się rozsmarowywało pomadkę na ustach, ponieważ jest ona dość twarda. Po kilku użyciach ładnie się jednak wyrobiła i teraz bez problemu pokrywa usta. Pozostawia przyjemną warstwę ochronną. Nie jest ona klejąca, a usta sprawiają wrażenie lekko mokrych. Czy to w dzień, czy to w nocy - chroni usta idealnie!
Kilka razy spotkałam się z krytyką tej pomadki - szczerze mówiąc nie rozumiem dlaczego... Dla mnie jest to nadal ten sam fantastyczny produkt, tylko w innej wersji! Należy pamiętać, że jest to pomadka i czy tego chcemy czy nie - jej konsystencja będzie inna, podobnie jak skład. A działanie? Ja żadnej różnicy nie odczułam. Usta nawilżone, perfekcyjnie gładkie i miękkie - żaden produkt nie dał mi tak dobrego efektu! Jedyne czego mogłabym się uczepić to to, że szybko znika z ust, przez co trzeba się nią częściej smarować. Mam też wrażenie, że szybciej się przez to zużywa - ale przecież nic nie jest wieczne.

Zdecydowanie polecam! :-)


Wszystkich zainteresowanych tematem testowania na zwierzętach zachęcam również do odwiedzenia bloga:
publiczna-pralnia.blogspot.com


Która z Was skusiła się już na pomadkę Tisane?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

Panna mineralna: Everyday Minerals BASE - podkład w pudrze.

Witajcie :)
Mamy już wiosnę, piękne słonko za oknem świeci - może czas na małą zmianę? :-)
Ja na dobry i mało drastyczny początek proponuję zmianę podkładu na lżejszy i naturalny!


EVERYDAY MINERALS podkład w pudrze, Golden Medium - wykończenie matowe; 4,8g; 49,90zł.


KOSMETYKI MINERALNE EVERYDAY MINERALS:
Zapewniają doskonałe krycie oraz blask zdrowej cery przy zachowaniu naturalnego wyglądu. Szeroka gama kolorystyczna podkładów, cieni, różów itd. pozwala na stworzenie makijażu na każdą porę dnia i każdą okazję. Kosmetyki mineralne Everyday Minerals to naturalne produkty wysokiej jakości, które:

Nadają skórze zdrowy, promienny wygląd bez efektu maski
Są atrakcyjne dla osób o wrażliwej skórze
Doskonale kryją wszelkie nieskonałości
Korzystne dla problematycznych cer
Są lekkie i trwałe
Idealnie wtapiają się w skórę
Nie zatykają porów
Dobrze bronią się przed wilgocią
Wolne od konserwantów, zapachów, parabenów, karminu, chlorku bizmutylu itd.



Moja opinia:
Podkład mieści się w płaskim, estetycznym pudełeczku. Jest ono solidnie wykonane. Bardzo dużym plusem jest obrotowe zamykanie wewnątrz opakowania, dzięki któremu można zabezpieczyć produkt przed wysypywaniem się.
Sam podkład jest bardzo drobno zmielony i nie jest aż tak suchy jak inne, które miałam okazję używać. Aplikacja jest bardzo wygodna - jeżeli ma się do tego odpowiedni sprzęt :-) Ja do nakładania tego podkładu używam na zmianę Baby Bamboo Flat Top z Everyday Minerals i Hakuro H51. Ten drugi jest większy i dzięki temu o niebo lepiej i szybciej aplikuje się podkład na twarz. Poza tym ma bardziej zbite włosie niż Baby Flat Top.

Przy nakładaniu należy zwrócić uwagę na to, by za dużo nie nabrać na pędzel. Jeżeli już tak się stanie, trzeba delikatnie strzepnąć nadmiar pudru uderzając palcem w bok włosia - może nastąpić delikatne pylenie.

Bardzo ważne jest to, by przed aplikacją podkładu na skórę odczekać aż wcześniej nałożony krem dostatecznie wsiąknie. W innym przypadku jest prawdopodobieństwo, że powstaną nieestetyczne zacieki i plamy.
Ja nakładając podkład stosuję metodę delikatnego wcierania w skórę ruchami obrotowymi.


Efekt jaki można uzyskać używając tego podkładu jest fantastyczny! Stopień krycia można zwiększać w zależności od potrzeb i nie trzeba obawiać się efektu maski! Twarz wygląda świeżo, jednolicie i bardzo naturalnie! Kilka cienkich warstw jest w stanie całkowicie ukryć drobne zaczerwienienia i niedoskonałości. Rozszerzone pory nie są podkreślone! Do większych problemów skórnych może być jednak niezbędny korektor.

Bardzo chciałam pokazać Wam jak podkład prezentuje się na twarzy. Niestety nie potrafię robić sobie zdjęć sama i musiałam wybierać spośród tego co było. Fotografia nie jest dostatecznie wyostrzona, ale dobrze odzwierciedla to jak podkład prezentuje się na twarzy: jednolity kolor, krycie całkiem dobre (widoczne miejsca gdzie należy użyć ewentualnie korektora), wykończenie podkładu.


W przypadku wykończenia matowego efekt matu jest trochę złamany. Nie jest to płaski mat, wchodzi on trochę w satynę, co mi bardzo odpowiada. Utrzymuje się w stanie idealnym cały dzień i wcale tutaj nie przesadzam! Do wieczornego demakijażu twarz wygląda nieskazitelnie!
Ponadto nie zapycha porów, nie wchodzi w zmarszczki i nie powoduje żadnych podrażnień. Może podkreślać suche skórki.
Wydajność? Na piątkę z plusem :-) Pudełeczko jest niepozorne, ale produkt starczy na bardzo długo!
Zdaniem mojej drugiej połowy jest to najlepszy podkład jakiego kiedykolwiek używałam! Nie rzuca się on w oczy, nie jest widoczny przy płatkach nosowych a twarz wręcz promienieje :-)

Czego chcieć więcej? :-)


Dla zainteresowanych tematem - jest wiele wykończeń i kolorów do wyboru! Każda znajdzie coś dla siebie :-)
Ja swoje kosmetyki mineralne zamawiam TUTAJ - POLECAM!

Kilka dodatkowych informacji o EVERYDAY MINERALS:


FIRMA NIE TESTUJE NA ZWIERZĘTACH! :-)

Macie już jakieś doświadczenia z podkładami tej firmy?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

środa, 25 kwietnia 2012

Revlon Top Coat STAR

Witajcie :)
Jak wiadomo nie od dziś jestem fanką jednolicie pomalowanych paznokci.
Wzorki bardzo mi się podobają, ale raczej ich nie robię, ponieważ póki co brak mi cierpliwości ;)
Ostatnio zapragnęłam jednak małej odmiany. Dopadł mnie przesyt kolorów na moich paznokciach i miałam ochotę na coś prostego i delikatnego - jednak nie banalnego!

Na moje szczęście całkiem przypadkiem trafiłam na top coat Revon.

Nie jest to zwykły top coat - ma on piękne drobinki! :-)

Na paznokciu wyglądają bardzo świeżo i estetycznie.

Efekt? Proszę bardzo :-)
Dwie warstwy:

Jedna warstwa:

Jak Wam się podoba?
Lubicie takie dodatki na paznokciach?

REVLON nie testuje na zwierzętach!

Pozdrawiam serdecznie!
bG

sobota, 21 kwietnia 2012

Blogosiowe pędzle do makijażu...

Witajcie :)
Zapewne większość z Was ma w domu przynajmniej jeden pędzel do makijażu. "Przynajmniej jeden", ponieważ z własnego doświadczenia wiem, że nie wszystkie dziewczyny, tudzież kobiety przywiązują wagę do tego, w jaki sposób aplikować kosmetyk:
a) po to, by odbywało się to łatwiej
b) szybciej
C) a w efekcie końcowym wyglądało ładniej :)

Ja do pewnego momentu swojego życia używałam jedynie tych malutkich pacynek - aplikatorów oraz większego pędzla do pudru.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Dla ciekawskich - ten "pewien moment" zakończył się mniej więcej wtedy, gdy narodziła się bloGosia :-)
--------------------------------------------------------------------------------------------

Gdybym miała się uprzeć to jakieś inne pędzle też by się wtedy znalazły, ale one absolutnie nie nadawały się do niczego. Włosie leciało jak szalone, dziobało w delikatną skórę... To nie było to!


Przechodząc do konkretów - tak aktualnie wygląda cały mój zbiór pędzli:





Do czego ich używam?


Hakuro H51 oraz EcoTools do podkładu płynnego:

Jeden i drugi bardzo lubię, choć są zupełnie inne. Hakuro jest większy, ma bardzo gęste i zbite włosie, podkład nakłada się dzięki niemu w chwilę (również mineralny w pudrze). Absolutnie nie tworzy żadnych smug, a makijaż wygląda bardzo naturalnie. Pędzel z EcoTools to typowy "języczek". Tutaj ze względu na jego wielkość aplikacja trwa nieco dłużej. Troszkę łatwiej zrobić sobie nim smugi niż H51, ale jeżeli się do tego przyłoży nie ma czego się obawiać :-)
Jakościowo obydwa pędzelki są bardzo dobrze wykonane, nie mam do czego się przyczepić. Przed aplikacją podkładu lubię je odrobinę spryskać wodą termalną.

Baby Bamboo Flat Top z Everyday Minerals.

Pędzel do sypkiego podkładu bądź pudrów prasowanych. Mnie on służy do nakładania podkładu w pudrze z tejże właśnie firmy. Pędzelek sam w sobie jest maleńki. Na początku miałam obawy czy będę umiała poprawnie rozprowadzić nim podkład bez tworzenia smug. Okazało się, że nie jest to takie trudne, choć chwilkę czasu zajmuje.

For Your Beauty, pędzel do pudru.

Jest wykonany z naturalnego włosia. Nie jestem z niego do końca zadowolona, ponieważ gryzie i dziobie moją delikatną skórę. Czasami pojawiają się przez to podrażnienia. Włosie podczas mycia potrafi też trochę wychodzić i kruszyć się. Nie mniej jednak od czasu do czasu przypudruję za jego pomocą twarz pudrem sypkim.

Long Handled Kabuki z Everyday Minerals.

Pędzel do różu, bronzera oraz pudru sypkiego. Świetnie dopasowuje się do moich kości policzkowych przez co bardzo lubię nakładać nim bronzer czy róż. Ma bardzo delikatne, miękkie i giętkie włosie, które troszkę wypada. Ale poza tym - bomba!

EcoTools, pędzel do różu.

Jego dzióbek składa się na kształt lekko zaokrąglonego trójkąta. Nie do końca mi to odpowiada jeżeli chodzi o nakładanie samego różu, ale spełnia się on za to w zdobieniu twarzy pudrem rozświetlającym :-)
Jakościowo oczywiście super!

EcoTools - pędzel do cieni; Elite Professional - pędzel do cieni.

Oba bardzo lubię i są w częstym użytkowaniu. Pędzel z EcoTools jest dość duży, gęsty i miękki. Dzięki temu szybko mogę nałożyć na całą powiekę bazowy cień. Pędzelek z Elite jest zaś drobniutki, w formie płaskiego języczka. Jest on bardziej precyzyjny i równie przyjemny dla delikatnej skóry co EcoTools.

Essence - pędzelek do eyelinera w żelu.

Świetny pędzelek! Płaski, z dobrej jakości syntetycznego włosia. Włosie nie wypada, nie wygina się pomimo bardzo częstego mycia. Można bardzo precyzyjnie wykonywać kreski na powiece.

EcoTools - grzebyczek do rozszesywania rzęs i brwi.

Nie jest to niezbędny gadżet, ale od czasu do czasu całkiem przydatny. Nie zawsze jednak skutecznie potrafi rozdzielić sklejone rzęsy. Nie przekonuje mnie plastikowa główka szczoteczki. Za każdym razem boję się, że może się ona złamać, choć jest dość twarda. Nie mniej jednak wolałabym jakieś inne rozwiązanie.





Jeżeli chodzi o moje pędzelki to to by było wszystko :-)
Póki co niczego więcej mi nie trzeba i doskonale czuję się z tym co mam.
Praktycznie przed wyborem każdego z osobna zastanawiałam się i analizowałam czy będzie mi potrzebny i czy będę go używać.
Zdecydowanie wolę też te pędzelki, które wykonane są z syntetycznego włosia. Nie dość, że nie ucierpiały na tym w żaden sposób zwierzęta, to i są milsze dla skóry i bardziej trwałe!
Zauważyłam, że o naturalne włosie trzeba bardziej dbać. Z czasem podczas mycia w mydle czy szamponie włosie się wysusza i kruszy. W przypadku syntetycznego nie ma już tego problemu - przynajmniej jeżeli chodzi o EcoTools i Everyday Minerals. Dodatkowo są one bardzo miękkie i miłe dla skóry, nie powodują podrażnień i nie dziobią!


A Wy przywiązujecie wagę do tego czym nakładacie kosmetyki na twarz? Jak wygląda Wasz zbiór niezbędnych pędzli do makijażu?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

czwartek, 19 kwietnia 2012

RECENZJA: Yves Rocher, Les Plaisirs Nature żel pod prysznic i do kąpieli.

Witajcie :)
Jak zapewne już wiecie, jestem ogromną fanką linii Les Plaisirs Nature z organiczną wanilią z Yves Rocher. Miałam przyjemność posiadania kilku produktów z tej serii, o których możecie poczytać na przykład TUTAJ. Dziś z przyjemnością zapoznam Was z:

Yves Rocher, Les Plaisirs Nature - żel pod prysznic i do kąpieli Wanilia z upraw Bio; 400ml; 15,90zł.


Żel z zawartością wanilii Bourbon bio zmienia się w lekką, gęstą pianę. To pyszna chwila apetycznej przyjemności i odprężenia.Składniki pochodzenia roślinnego: wanilia Bourbon pochodząca z upraw biologicznych, woda z hamamelisu bio, gliceryna roślinna, baza myjąca pochodzenia roślinnego.pH neutralne dla skóry. Formuła ulegająca biodegradacji.

Skład: Aqua/Water/Eau, Sodium Laureth Sulfate, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Water, Cocamidopropyl Betaine, Parfum/Fragrance, Lauryl Glucoside, Glycerin, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Citric Acid, Tetrasodium EDTA, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyl-trimonium Chloride, Amyl Cinnamal, Salicyd Acid, Hexyl Cinnamal, Propylene Glycol, Limonene, Polysorbate 20, Denatonium Benzoate, CI 15985 (Yellow 6), CI 42090 (Blue 1). (30.04.2010)

Moja opinia:
Pysznie pachnący żel o miodowo-bursztynowym zabarwieniu. Zapach jest intensywny, wręcz orientalny, ale w połączeniu z wodą łagodnieje dając przepiękny waniliowy i naturalny aromat. Żel na ciele tworzy przyjemną, kremową pianę. Dobrze oczyszcza skórę, a jednocześnie nie podrażnia jej i nie wysusza. Osobiście nie polecam stosować go jako płynu do kąpieli. Nawet spora ilość żelu wlana pod strumień wody nie daje dużej ilości piany i tak pięknego zapachu jaki jest podczas stosowania bezpośrednio na skórę. Za to stosowany bezpośrednio na ciało okazuje się bardzo, bardzo wydajny! Wystarczy dosłownie odrobinka, by dobrze się spienił! Duża, pojemna i poręczna butla zawiera 400ml dość gęstego i wydajnego płynu. Butla posiada standardowo nakrętkę, co nie jest w tym przypadku wygodnym rozwiązaniem. Jest jednak możliwość dokupienia na miejscu dozownika. Cóż więcej chcieć od produktu tego typu? Zdecydowanie go polecam! :-)

Produkt ma ważność 6 miesięcy od momentu otwarcia


Znacie już żele z tej serii? Któryś Was szczególnie zachwycił?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Moja pielęgnacja twarzy "na dobranoc" - aktualizacja.

Witajcie :)
Ostatnio miałyście okazję zapoznać się z moją poranną pielęgnacją twarzy (KLIK). Jak widać, nie była ona zbyt skomplikowana - wystarczy mi odświeżenie skóry i dobre nawilżenie. Wszystko jednak odbijam sobie wieczorem :-) Zapraszam!

Jak większość osób zaczynam od demakijażu. W chwili obecnej używam do niego kilku kosmetyków. Do oczu dwufazowa Ziaja. Nie zachwyciła mnie specjalnie KLIK, więc po jej wykończeniu wrócę do niezawodnej Bielendy Awokado. Postanowiłam sobie też jak najszybciej wykończyć płyn micelarny z Dax Cosmetics KLIK. Jest on bardzo dobry, skutecznie zmywa makijaż i inne zanieczyszczenia, ale z oczywistych powodów (czyt. zagadka dotycząca testowania na zwierzętach) więcej po niego nie sięgnę. Z wielką radością przerzucę się za to na stałe na OCM. Ta mikstura jest już przez Was wszystkie dobrze znana :-) Oleje bardzo dobrze zmywają makijaż, a kondycja skóry dzięki temu bardzo się poprawia. Nie będę specjalnie przedstawiać swojego mixu, ponieważ chcę go jeszcze ulepszyć :-) Po demakijażu przemywam twarz organicznym hydrolatem z kwiatu lipy. Początki były trudne, bo jego zapach jest dość mocny, ale już się do niego przyzwyczaiłam i powoli zauważam jego dobroczynny wpływ na skórę. Po takim oczyszczeniu skóry kładę kilka kropel serum oczyszczającego. W jego skład wchodzą olej arganowy organiczny, olej słonecznikowy organiczny, kwas kapriolowosalicylowy oraz kwas α-liponowy. Początkowo rozgrzewa mi ono skórę, jest ona zaróżowiona, ale na całe szczęście nie piecze mnie i nie boli. Taki efekt działania bardzo lubię. Po jakimś czasie wszystko wraca do normy i skóra blednie. Powiem szczerze, że nie odczuwam potrzeby nakładania kremu na serum. Daje mi ono wystarczającą porcję nawilżenia i skóra jest dzięki niemu elastyczna. Efekty jego stosowania zaczynam już powoli zauważać z czego się bardzo cieszę. Jedyną jego wadą jest okropny smród, który wynika z dodania organicznego oleju arganowego. Nie miałam pojęcia, że ta jego wersja będzie tak nieprzyjemna dla nosa! Oczywiście za jakiś czas spodziewajcie się recenzji :-) Nawilżający krem Tołpa do skóry wrażliwej jest dobry, ale ja używam go od czasu do czasu po to, by go zużyć. Ma intensywny zapach charakterystyczny dla kosmetyków tej firmy.
Raz na około dwa tygodnie lubię sobie zrobić peeling. Zrezygnowałam już z tych drogeryjnych, a swój obecny skomponowałam i zamówiłam ze strony Zrób Sobie Krem. Składają się na niego drobno zmielone nasiona z czarnej porzeczki, glinka biała i 1% kwas hialuronowy. Efekt? Rewelacyjny! Po żadnym drogeryjnym peelingu nie miałam tak wygładzonej i przyjemnej w dotyku skóry! Wystarczył do tego delikatny masaż przygotowaną papką! Efekt utrzymuje się bardzo długo.

I to by było na tyle jeżeli chodzi o pielęgnację skóry twarzy wieczorem. Jak mogłyście wywnioskować z mojego wywodu - zamierzam zrezygnować na stałe z płynu micelarnego i być może z kremu nawilżającego. Serum, czy nawet inne olejki organiczne dają mi tak dobre efekty i moja skóra tak dobrze dzięki nim się czuje, że nie odczuwam potrzeby ładowania wieczorem dodatkowych ilości kremu na swoją twarz. Poza tym podoba mi się idea przejścia na zdrowszą i naturalną pielęgnację skóry.

A jak u Was wygląda pielęgnacja skóry twarzy wieczorem?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

sobota, 14 kwietnia 2012

Moja poranna pielęgnacja twarzy - aktualizacja.

Witajcie :)
Kto mnie czyta ten orientuje się, że bardziej niż na kosmetykach kolorowych skupiam się na pielęgnacji. Powtórzę się po raz kolejny, że jako posiadaczka bardzo wrażliwej skóry - nad czym ogromnie ubolewam - muszę znacznie ograniczać się w doborze kosmetyków. Jeżeli jednak znajdę już ten, który nie powoduje u mnie żadnych skutków ubocznych, trzymam się go ile tylko mam sił :-)
Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić kilkoma krokami mojej porannej pielęgnacji. Zapraszam!

Tutaj, w przeciwieństwie do pielęgnacji "na dobranoc", nie znajdziecie wielu kosmetyków. Rano stawiam przede wszystkim na odświeżenie twarzy po całej nocy oraz na odpowiednie nawilżenie. Połowa z tych kosmetyków jest ze mną już od dość dawna, druga ich część zadomowiła się całkiem niedawno :-) Wszystkich używam z przyjemnością i póki co na żadnym się ani trochę nie zawiodłam!

Woda termalna Avene jest ze mną już ponad pół roku. Mam w posiadaniu największą butlę i jak widać dalej ona mi służy. Moje czujniki w dłoniach stawiają na 1/3 zawartości :-) Lubię spryskiwać nią rano twarz zaraz po przebudzeniu. Działa bardzo odświeżająco i łagodząco. Osobna recenzja znajduje się TUTAJ.
Mydełko w żelu/płynie Clinique również towarzyszy mi od ponad pół roku. W życiu bym się nie spodziewała, że istnieje jakiekolwiek mydło, które nie wyrządzi mojej twarzy krzywdy! Tyle czasu żyłam w błogiej nieświadomości... :-) Używam go zawsze wtedy kiedy czuję potrzebę dogłębniejszego odświeżenia i oczyszczenia. Uwielbiam jego zapach oraz to, że nie pozostawia u mnie ściągniętej skóry! O nim również wspominałam TUTAJ.
Domyślam się, że wiele z Was najbardziej zainteresowała ta maleńka buteleczka, w której znajduje się mleczko pszczele :-) Konkretnych informacji dowiecie się TUTAJ. Ja Wam natomiast zdradzę, że nałożone na twarz dwie kropelki tego cuda niesamowicie nawilżają skórę i naprawdę bardzo ją zmiękczają! Prawdę mówiąc jeżeli bym się uparła to mogłabym używać go solo! Planuję jednak osobną recenzję na jego temat więc wybaczcie, że na tym moja wypowiedź póki co się zakończy :-)
Ostatnim kosmetykiem w mojej porannej pielęgnacji jest krem. Dokładniej Iwostin Sensitia intensywnie nawilżający spf20, hypoalergiczny. Geniusz w swojej dziedzinie, bardzo go polubiłam! Świetnie nawilża skórę, a przy tym ani trochę jej nie podrażnia! Czuję, że zostanie ze mną na dłużej :-) O nim również spodziewajcie się za jakiś czas kilku słów :-)

A teraz Wasza kolej :-) Jak wygląda poranna pielęgnacja w Waszym wydaniu? A może używałyście któregoś z wymienionych przeze mnie kosmetyków i napiszecie jakie są Wasze odczucia?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

piątek, 13 kwietnia 2012

Recenzja: Flos-Lek wazelina kosmetyczna do ust.

Witajcie :)
Jako, że jestem maniaczką dbania o usta, na dziś zaplanowałam recenzję produktu, który mi w tym bardzo pomaga :) Zapraszam!

Flos-Lek, wazelina kosmetyczna do ust - waniliowa; 15g; 6,50-8zł.
Wazelina o działaniu ochronno - odżywczym:
- polecana do codziennej pielęgnacji i ochrony ust przed szkodliwym
działaniem czynników atmosferycznych i środowiskowych (gwałtowne zmiany temperatury, silny wiatr)
- wygładza, nawilża i delikatnie natłuszcza usta;
- zapobiega łuszczeniu, wysuszeniu i pękaniu naskórka
- delikatnie nabłyszcza wargi
- regularnie stosowana wyraźnie poprawia wygląd ust
- przyjemnie pachnie.
Dostępna w kilku wariantach zapachowych np. czekolada, poziomka, róża, wanilia.

Skład: Vaselinum Album, Cetyl Alcohol, Cholesterol, Copernicia Cerifera Wax, Hydrogenated Vegetable Oil, Aroma (Flavor)


Moja opinia:
Jak już wcześniej wspomniałam bardzo dbam o swoje usta. Muszą być nawilżone, gładkie i zadbane. Do myśli nawet nie dopuszczam innego stanu rzeczy! Od kosmetyków do tego celu wymagam przede wszystkim ochrony. Nie mogą ich wysuszyć i przede wszystkim na nich zasychać!
Na samą wazelinę floslekową polowałam bardzo długo. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć, w wielu aptekach farmaceuci szeroko otwierali oczy jak o nią pytałam. W sklepach zielarskich owszem, były, ale niestety nie mieli ich już w magazynie... Ostatecznie ściągnęły ją panie w aptece mojej ostatniej nadziei. A teraz przechodząc już do konkretów:
Wazelina ta jest po pierwsze bardzo wydajna! Używam jej od miesiąca, a w słoiczku jest niewielkie wgłębienie. Swoje usta smaruję zawsze: rano, przed wyjściem na powietrze i na dobranoc. Czasami zdarzało mi się przedobrzyć z pewnym kosmetykiem, ale tutaj taka sytuacja nie miała miejsca. Moje usta bardzo dobrze reagują na wazelinę i nie było między nimi żadnego spięcia - czyli skutków odwrotnych do pożądanych. Posiadam zapach waniliowy. Wariantów jest oczywiście jeszcze kilka: poziomka, czekolada, pomarańcza i róża. Moja wersja pachnie bardzo delikatnie i naturalnie. Zdecydowanie przypomina mi budyń waniliowy. Bardzo mi to odpowiada, ale żałuję, że zapach nie utrzymuje się na ustach. Czuć go tylko bezpośrednio z opakowania. Usta są bardzo dobrze natłuszczone, ale w taki przyjemny sposób. Pozostaje na nich cienka i lekko mokra warstewka, która jednocześnie nie skleja i nie wchodzi w zakamarki tworząc niezbyt estetyczne widoki. Usta wyglądają na lekko mokre i nabłyszczone. Przez cały okres jej stosowania nie miałam problemu z pękającymi i łuszczącymi się wargami. Nie czułam nawet dyskomfortu. Wazelinka bardzo dobrze chroni usta przez wiatrem i niekorzystną dla nich pogodą. Nie wydaje mi się żeby była zbyt ciężka na tę porę roku. Ja jej cały czas używam z powodzeniem i myślę, że bez problemu zużyję ją do samego końca. Nie mogę się natomiast wypowiedzieć jak stosuje się ją w okresie zimowym.
Suma sumarum potwierdzam wszystkie zapewnienia producenta i polecam ten produkt. Sama pewnie po niego jeszcze sięgnę!

Firma Flos-Lek nie testuje na zwierzętach! :)

Która z Was miała styczność z tą wazeliną? Jak się u Was sprawdziła?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

czwartek, 12 kwietnia 2012

Recenzja: Dax Cosmetics, Perfecta Spa - antycellulitowe masło do ciała.

Witajcie :)
Idąc za ciosem postanowiłam dalej pociągnąć temat kosmetyków firmy Dax Cosmetics. Dziś napomknę kilka słów o:

Dax Cosmetics, Perfecta Spa - antycellulitowe masło do ciała pomarańczowo - waniliowe; 225ml; 12-14zł.
Puszyście kremowe masło do ciała o właściwościach antycellulitowych i zmiękczających. Zawiera bogaty w lipidy olejek z ziaren zielonej kawy, który opóźnia procesy starzenia, wygładza i regeneruje skórę. Masło pomarańczowe wykazuje działanie antycellulitowe i ujędrniające. Ponadto łagodzi podrażnienia, doskonale odżywia oraz skutecznie zapobiega wysuszaniu naskórka. Kompleks witamin E - C - F nawilża i przeciwdziała wiotczeniu skóry, a apetyczny zapach pomarańczy z dodatkiem wanilii orzeźwia i pobudza do działania.

Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Isopropyl Myristate, Cetearyl Ethylhexanoate, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Carthamus Tinctorius Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Tocopheryl Acetate, Ascorbyl Palmitate, Linoleic Acid, Coffea Arabica Seed Extract, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis Peel Cera, Hydrogenated Vegetable Oil, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Acrylates/ C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Carbomer Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, BHA, Ethylparaben, Methylparaben, 2-Bromo-Nitropropane-1,3-Diol, D-Limonene, Cinnamal, Eugenol, Parfum, CI 19140, CI 15985. (05.03.2011)

Moja opinia:
Na początek muszę powiedzieć, że nie przepadam za zapachem pomarańczy w kosmetykach. Mało tego, nie lubię nawet pomarańczowych jogurtów ani skórki pomarańczy w ciastach czy pączkach. Owoce te przyswajam jedynie w pierwotnej formie, czyli świeżo obrane ze skórki, ewentualnie w formie soku :) Takie szczerze uwielbiam :-)
Jeżeli chodzi o zapach tego masełka to tutaj muszę przyznać się bez bicia, że jest on naprawdę ładny! Czuć pomarańczę, ale jest ona trochę przełamana, jakby cieplejsza i przyjemnie otula swoim zapachem. Być może to przez wanilię, ale szczerze mówiąc wcale jej nie wyczuwam. Konsystencja również jest bardzo przyjemna. Masło jest zbite i sztywne, ale nie twarde. Przypomina bardziej budyń.
Wydajność jest w normie, chociaż tak naprawdę zależy od tego jakie kto ma przyzwyczajenia. Jedna osoba weźmie odrobinę, a druga zamachnie się całą dłonią :) W każdym razie jest ono wydajne i bezproblemowo rozprowadza się na skórze. Jak na tego typu kosmetyk wchłania się przyzwoicie. Ja co prawda używam go zawsze po kąpieli i wtedy rozgrzana i dobrze oczyszczona skóra szybciej pije wszystko co się na nią naniesie, ale od czasu do czasu smaruję sobie same ręce i wtedy również nie ma z tym problemu. Skóra jest nawilżona w granicach przyzwoitości, ujędrniona, ale też natłuszczona. Przez jakiś czas ta warstwa jest wyczuwalna, ale mnie ona specjalnie nie drażni. Najważniejsze jest to, że się nie lepi! Samo opakowanie również zasługuje na uwagę - tego typu słoik to naprawdę duża wygoda i -co tu dużo mówić- gwarancja wykorzystania kosmetyku do ostatniej kropli! :) Masło było zabezpieczone dodatkowo folią ochronną!
A czy mogłabym się do czegoś przyczepić? Trochę tak... Po pierwsze masło to chociaż dobrze nawilża skórę to mogłoby nawilżać o niebo lepiej. Przecież to jest masło! Druga rzecz to tłustawa warstewka. Ja akurat nie mam z tym wielkiego problemu, ale wiem, że wiele osób tego nie lubi.

Czy kupiłabym ponownie? Póki co nie. Jest to fajny produkt, ale dopóki nie upewnię się jak to jest z firmą Dax Cosmetics i ich testowaniem na zwierzętach nie sięgnę więcej po ich kosmetyki. Słowo daję, że mam dość tych niejasnych informacji na ten temat. Poza tym nie ukochałam sobie aż tak zapachu pomarańczy by mieć ją non stop w swojej łazience :) Wystarczy mi ona od czasu do czasu :)

Która z Was poznała się już z tym produktem? A może nie lubicie maseł do ciała?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

PS Dziewczyny, nie liczcie, że to masło zadziała na cellulit :-)

wtorek, 10 kwietnia 2012

Recenzja: Dax Cosmetics, Perfecta Oczyszczanie - płyn micelarny z wyciągiem z bawełny i świetlika.

Witajcie :)
Jak wygląda u Was oczyszczanie twarzy i demakijaż? Dla mnie jest to bardzo ważna kwestia i tego typu produktów nie wybieram przypadkowo. Dziś przedstawię Wam:

Dax Cosmetics, Perfecta Oczyszczanie, Płyn Micelarny z wyciągiem z bawełny i świetlika do cery wrażliwej; 200ml; 12-14zł.

Produkt polecany dla osób w każdym wieku, do cery wrażliwej.
Wyciąg z bawełny głęboko nawilża cerę.
D-pantenol koi i łagodzi podrażnienia.
Ekstrakt ze świetlika redukuje oznaki zmęczenia i łzawienie oczu.

Bezzapachowy płyn micelarny do oczyszczania twarzy i demakijażu oczu polecany do cery wrażliwej. Starannie usuwa ze skóry zanieczyszczenia i resztki makijażu, przez co skutecznie zastępuje mleczko i tonik. Preparat posiada lekką, nietłustą konsystencję. Zawiera nawilżający wyciąg z bawełny, łagodzący podrażnienia D-pantenol oraz ekstrakt ze świetlika, który redukuje oznaki zmęczenia i łzawienie oczu.
Nie wymaga spłukiwania wodą.


Moja opinia:
Jak już wiele z Was wie mam bardzo wrażliwą skórę i muszę ostrożnie dobierać sobie kosmetyki pielęgnacyjne. Niestety u mnie nie trudno o podrażnienia, pojawiają się one w chwilę.
Z płynu Perfecty jestem bardzo zadowolona! Nie rozpisując się specjalnie przedstawię Wam wszystkie plusy i minusy, które zaobserowowałam.
Zaczynając od pozytywów: płyn naprawdę bardzo dobrze zmywa makijaż twarzy i oczyszcza skórę. Mówię w tym momencie oczywiście o kosmetykach, które nie są wodoodporne, ponieważ tylko takich używam. W chwilę rozpuszcza wszystko co stanie mu na drodze i przy tym nie podrażnia skóry! Po oczyszczeniu twarzy przez chwilę wyczuwalna jest delikatna warstwa, lekko klejąca. Na początku odczuwałam przez to dyskomfort, ale szybko się przyzwyczaiłam. Nie używałam go do demakijażu oczu (tutaj królują u mnie dwufazówki i oleje), ale czasami zdarzało mi się na podsumowanie je lekko przetrzeć. Oczy nie szczypały i nie były po tym zaczerwienione. Nie powoduje uczucia ściągnięcia skóry dzięki czemu nie muszę natychmiastowo nakładać kremu na twarz. Producent zapewnia, że jest to płyn bezzapachowy, ale ja się z tym nie zgodzę. Zapach jest - według mnie bardzo przyjemny i nie jest on natarczywy. Najbardziej wyczuwa się go bezpośrednio z samej butelki, na waciku przybiera wartość wręcz symboliczną. Niestety nie jestem w stanie przybliżyć Wam do czego ten zapach jest podobny, ale według mnie jest on naprawdę ładny. Spotkałam się jednak również z opiniami, że ten płyn śmierdzi. Jest to więc kwestia indywidualna czy komuś się on spodoba czy nie. Produkt ten jest również bardzo wydajny. Do dokładnego oczyszczenia twarzy wystarczają mi dwa średnio nasączone waciki.
A minusy? Jedyny, który jestem w stanie wymienić to ta lekko klejąca warstewka, która jest wyczuwalna zaraz po przemyciu nim twarzy. Jednak ja się już do tego przyzwyczaiłam i nie przeszkadza mi ona.

Niestety nie jestem w stanie powiedzieć czy firma Dax Cosmetics testuje swoje kosmetyki na zwierzętach czy nie. W internecie są bardzo sprzeczne informacje, w każdym razie na liście OK ich nie ma. Może to znaczyć, że zamawiają półprodukty i składniki, które były testowane na zwierzętach.

Czy kupiłabym ponownie? Gdybym miała pewność, że firma Dax Cosmetics nie testuje na zwierzętach to tak. Jednak w takiej sytuacji postawię na to co jest pewniejsze!

Znacie ten płyn? Jak się u Was sprawdził?
A może oczyszczacie swoją skórę w inny sposób?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

czwartek, 5 kwietnia 2012

Mój codzienny makijaż...

...Wygląda mniej więcej tak :)



Moje minimum do wykonania makijażu to:

- Podkład w pudrze Everyday Minerals lub Clarins Skin Illusion
- Korektor Essence Stay All Day. Używam go jedynie punktowo w razie potrzeby, nie pod oczy
- Cielisty cień Inglot 353m
- Eyeliner w żelu Essence, kolor brązowy
- Zestaw do stylizacji brwi Essence
- Puder rozświetlający Everyday Minerals
- Bronzer Everyday Minerals (bardzo często używałam czekoladki z Bourjois, ale postanowiłam dać szansę produktowi mineralnemu)
- Tusz do rzęs Wibo
- Cielista kredka na linię wodną


Jest to obecnie mój niezbędny zestaw do wykonania makijażu. Oczywiście czasami coś do niego dochodzi, czegoś nie użyję. Ale te kosmetyki są u mnie w ciągłym obrocie.
Czy jest ich dużo? Nie wiem.
Czy mało? To również ciężko mi określić.
Może jestem mało obiektywna, ale wiedząc w jakich ilościach ich używam mogę stwierdzić, że tak źle jeszcze ze mną nie jest :-)
I gdybym miała z czegoś z zestawu powyżej zrezygnować to byłaby to cielista kredka na linię wodną. Polubiłam efekt jaki można dzięki niej osiągnąć, ale w traumę po jej straceniu bym nie wpadła :-)
Drugim kosmetykiem byłby eyeliner, chociaż taka kreska pięknie powiększa oko :-)
Całe szczęście, że nikt nie każe mi wybierać!

I to by było na tyle.
A jak u Was wygląda sprawa z codziennymi niezbędnikami do wykonania makijażu? :-)

Pozdrawiam serdecznie!
bG

niedziela, 1 kwietnia 2012

Zużycia i ulubieńcy marca :)))

W tym miesiącu moje zużycia nie powaliły swoim ogromem, ale mimo wszystko jestem strasznie zadowolona, bo zużyłam kilka kremów :) Bardzo mi na tym zależało, bo niektóre niestety zalegały mi bezsensownie w łazience... Teraz jest ich o kilka mniej!

A zużyłam:


1. INGLOT zmywacz do paznokci bez acetonu - najlepszy zmywacz do paznokci :))) Używam go od kilku lat, mam już następną buteleczkę!
2. Tołpa, regenerująca maska odżywka do włosów - przekonałam się do niej i polubiłam ją po którymś z kolei użyciu. Włosy się po niej nie puszą, są przyjemne w dotyku i ładnie wygładzone. Kiedyś do niej pewnie wrócę. Wkrótce napiszę coś więcej na jej temat.
3. Żel pod prysznic pomarańcza z czekoladą - dodawali go do szamponu Seboradin. Miałam ogólnie razem dwie sztuki tego żelu. Ładnie pachnie, dobrze oczyszcza, przyjemny produkt. Nie testowany na zwierzętach. Nie mam pojęcia czy jest w sprzedaży regularnej.
4. Soraya, BioRepair przeciwzmarszczkowy krem na dzień - przyjemny krem o wyrazistym i ładnym zapachu. Nie podrażnił mnie (szok!), wygładza i nawilża twarz. Nie sprawdził się jednak u mnie pod makijaż. Tworzyły mi się na nim małe i paskudne grudki w niektórych miejscach. Niestety nie widziałam opakowania i nie powiem Wam czy to jest 30+ czy 50+. Kupił go mój chłopak, On co prawda też nie ma lat pięćdziesięciu, dopiero dobiega magicznej trzydziestki, ale broni się jak może pierwszych zmarszczek :-)
5. Ziaja Ulga, krem ujędrniający na noc - bardzo dobry krem, nie podrażnił mojej skóry. Serdecznie go polecam i sama kiedyś chętnie do niego wrócę KLIK
6. Clinique Superdefense spf 25 - dobry krem, jednak wrażliwców może podrażniać KLIK

A teraz absolutni ulubieńcy miesiąca!


1. OCM - idealnie oczyszcza i nie podrażnia. Jednak z doborem olejków nadal będę kombinować, aż odkryję ten jedyny mix :)
2. Ziaja masło kakaowe, krem do twarzy - jak dla mnie idealny na noc, rano skóra jest niesamowicie przyjemna w dotyku. Nie uczula!
3. IsaDora Wonder Nail nr 611 - co tu dużo mówić :) KLIK
4. Bell Air Flow nr 704 KLIK
5. Eveline Total Action 8w1 - najlepsza odżywka świata! KLIK
6. Everyday Minerals podkład w pudrze - o nim więcej wkrótce :)
7. Everyday Minerals puder rozświetlający Natural - o nim również :)
8. Flos-Lek wazelina kosmetyczna do ust - idealna na wiosnę, używam jej codziennie i usta mam w świetnej formie :)

Czy w Waszych ulubieńcach powieliło się coś z moich ?

Pozdrawiam serdecznie!
bG
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...