Dokładny demakijaż to podstawa pielęgnacji, będę o tym przypominała przy każdej możliwej okazji ;-) Uwielbiam sięgać po delikatne, ale skuteczne w swoim działaniu produkty myjące i staram się wybierać te, które są według mnie bardziej wartościowe pod względem składu. Jeżeli chodzi o markę Be Organic i pielęgnację twarzy - będzie to mój absolutny debiut. Jak po kilku latach przerwy sprawdziło się u mnie mleczko do demakijażu?
Mleczko Be Organic to pierwszy tego typu produkt na mojej półce łazienkowej od jakichś pięciu czy nawet sześciu lat. Ostatnim takim kosmetykiem był chyba u mnie słynny, różowy Garnier i często do niego wracałam. Później pojawiły się płyny micelarne i olejki do demakijażu, więc o zmywaniu twarzy mleczkiem zupełnie zapomniałam...
Mleczko Be Organic na pierwszy rzut oka wygląda niepozornie, ale cała jego siła tkwi we wnętrzu. Marka jest stosunkowo nowa na naszym rynku i to, co najbardziej mnie cieszy - zalicza się do tych naturalnych i przyjaznych środowisku i pochodzi z Polski. Przyznam, że z przyjemnością wspieram tego typu filozofię i lubię kupować naturalną pielęgnację, zwłaszcza do ciała i włosów. Patrząc na cały mój łazienkowy arsenał jestem zadowolona z takiego doboru kosmetyków, bo naprawdę widzę różnicę w działaniu porównując do tych drogeryjnych odpowiedników.
Producent zapewnia, że skład mleczka jest w 99% naturalny i nadaje się do wszystkich rodzajów skóry. W sumie się z tym zgadzam, ponieważ mleczko w swym działaniu jest bardzo delikatne i nie podrażnia nawet najbardziej wrażliwej skóry, jaką posiadam niestety ja sama. Jego konsystencja jest niezwykle przyjemna, wręcz aksamitna i nie zalicza się do tych "gryzących", po których swędzi mnie skóra. Sam zapach jest bardzo delikatny i przyjemny, wyczuwam w nim kwiatowe nuty.
Mleczko z demakijażem twarzy radzi sobie naprawdę bardzo dobrze, choć muszę przyznać, że nie używam ciężkich kosmetyków do makijażu. Zazwyczaj sięgam po lekki podkład typu Clarins Skin Illusion lub tak jak ostatnio Diorskin Nude Air. Na podkład nakładam odrobinę podkładu mineralnego w pudrze z Everyday Minerals bądź sypkiego pudru Sensai i sięgam po bronzer i rozświetlacz. Z tymi kosmetykami mleczko Be Organic radzi sobie świetnie i niczego nie mogę mu zarzucić. Troszkę inaczej sytuacja wygląda jeżeli chodzi o demakijaż oczu, ponieważ w tym przypadku potrzebuję nieco więcej czasu i cierpliwości, ale i z tym makijażem ostatecznie sobie radzę. Czasami przez nieuwagę zdarzy się, że na rzęsach pozostanie odrobina tuszu, który w pewnym momencie pod wpływem tłustej konsystencji mleczka sam się rozpuści i ozdobi czarnym wzorem okolice mojego oka ;-) Aż tak bardzo mi to nie przeszkadza, bo do demakijażu oczu mogę sięgnąć w takim razie po płyn micelarny, a mleczko pozostawić do oczyszczenia twarzy.
Podczas demakijażu czasami zdarza mi się sięgnąć po waciki kosmetyczne, ale najczęściej używam jedynie swoich dłoni. Podpatrzyłam to w serii filmików na stronie Be Organic i ten sposób bardzo mi się podoba, ponieważ jest dość oszczędny i mogę przy okazji delikatnie wymasować i rozgrzać swoją twarz. Po takim masażu zmywam wszystko najpierw ciepłą wodą, a później sięgam po odrobinę żelu do mycia twarzy i czynność ponawiam. Jeżeli jeszcze nie próbowałyście tego sposobu to serdecznie go Wam polecam :-)
Muszę przyznać, ze powrót do mleczka do demakijażu okazał się dla mnie niezwykle przyjemny. O samej firmie słyszę naprawdę wiele pozytywów i nawet wcześniej trochę nieświadomie zdecydowałam się nawet na zakup oleju kokosowego tejże marki z myślą o pielęgnacji włosów :-) Teraz mam ogromną ochotę na serum pod oczy, które również zbiera wiele pozytywnych opinii. Same kosmetyki można zakupić bezpośrednio u producenta lub w aptekach.
Be Organic, mleczko do demakijażu; 200ml; 38-44zł.
Mleczko Be Organic to pierwszy tego typu produkt na mojej półce łazienkowej od jakichś pięciu czy nawet sześciu lat. Ostatnim takim kosmetykiem był chyba u mnie słynny, różowy Garnier i często do niego wracałam. Później pojawiły się płyny micelarne i olejki do demakijażu, więc o zmywaniu twarzy mleczkiem zupełnie zapomniałam...
Mleczko Be Organic na pierwszy rzut oka wygląda niepozornie, ale cała jego siła tkwi we wnętrzu. Marka jest stosunkowo nowa na naszym rynku i to, co najbardziej mnie cieszy - zalicza się do tych naturalnych i przyjaznych środowisku i pochodzi z Polski. Przyznam, że z przyjemnością wspieram tego typu filozofię i lubię kupować naturalną pielęgnację, zwłaszcza do ciała i włosów. Patrząc na cały mój łazienkowy arsenał jestem zadowolona z takiego doboru kosmetyków, bo naprawdę widzę różnicę w działaniu porównując do tych drogeryjnych odpowiedników.
Producent zapewnia, że skład mleczka jest w 99% naturalny i nadaje się do wszystkich rodzajów skóry. W sumie się z tym zgadzam, ponieważ mleczko w swym działaniu jest bardzo delikatne i nie podrażnia nawet najbardziej wrażliwej skóry, jaką posiadam niestety ja sama. Jego konsystencja jest niezwykle przyjemna, wręcz aksamitna i nie zalicza się do tych "gryzących", po których swędzi mnie skóra. Sam zapach jest bardzo delikatny i przyjemny, wyczuwam w nim kwiatowe nuty.
Mleczko z demakijażem twarzy radzi sobie naprawdę bardzo dobrze, choć muszę przyznać, że nie używam ciężkich kosmetyków do makijażu. Zazwyczaj sięgam po lekki podkład typu Clarins Skin Illusion lub tak jak ostatnio Diorskin Nude Air. Na podkład nakładam odrobinę podkładu mineralnego w pudrze z Everyday Minerals bądź sypkiego pudru Sensai i sięgam po bronzer i rozświetlacz. Z tymi kosmetykami mleczko Be Organic radzi sobie świetnie i niczego nie mogę mu zarzucić. Troszkę inaczej sytuacja wygląda jeżeli chodzi o demakijaż oczu, ponieważ w tym przypadku potrzebuję nieco więcej czasu i cierpliwości, ale i z tym makijażem ostatecznie sobie radzę. Czasami przez nieuwagę zdarzy się, że na rzęsach pozostanie odrobina tuszu, który w pewnym momencie pod wpływem tłustej konsystencji mleczka sam się rozpuści i ozdobi czarnym wzorem okolice mojego oka ;-) Aż tak bardzo mi to nie przeszkadza, bo do demakijażu oczu mogę sięgnąć w takim razie po płyn micelarny, a mleczko pozostawić do oczyszczenia twarzy.
Podczas demakijażu czasami zdarza mi się sięgnąć po waciki kosmetyczne, ale najczęściej używam jedynie swoich dłoni. Podpatrzyłam to w serii filmików na stronie Be Organic i ten sposób bardzo mi się podoba, ponieważ jest dość oszczędny i mogę przy okazji delikatnie wymasować i rozgrzać swoją twarz. Po takim masażu zmywam wszystko najpierw ciepłą wodą, a później sięgam po odrobinę żelu do mycia twarzy i czynność ponawiam. Jeżeli jeszcze nie próbowałyście tego sposobu to serdecznie go Wam polecam :-)
Muszę przyznać, ze powrót do mleczka do demakijażu okazał się dla mnie niezwykle przyjemny. O samej firmie słyszę naprawdę wiele pozytywów i nawet wcześniej trochę nieświadomie zdecydowałam się nawet na zakup oleju kokosowego tejże marki z myślą o pielęgnacji włosów :-) Teraz mam ogromną ochotę na serum pod oczy, które również zbiera wiele pozytywnych opinii. Same kosmetyki można zakupić bezpośrednio u producenta lub w aptekach.
A jakie są Wasze ulubione produkty do demakijażu?
Sięgacie często po mleczka?
A może również korzystacie z dobrodziejstw marki Be Organic?
Pozdrawiam serdecznie!
bG