wtorek, 9 lutego 2016

Ulubieńcy stycznia.

Jak Wam minął styczeń? Bo u mnie jak każdy inny miesiąc ekspresowo, a teraz mamy już prawie połowę lutego. Dziś chciałabym pokazać Wam kosmetyki, które towarzyszyły mi w zeszłym miesiącu z dużym powodzeniem i muszę przyznać, że tym razem będzie ich całkiem sporo :-) Zapraszam do czytania!



W grudniu miałam okazję poczynić zakupy w niemieckim DM i do mojego koszyka wpadł słynny olejek myjący z Balea oraz masło do ciała Alverde. Kosmetyki te nie były mi obce, ponieważ już kilka lat temu miałam możliwość przetestować ich działanie na swojej skórze i naprawdę bardzo dobrze się sprawdziły. Olejek jest jednym z moich ulubionych kosmetyków tej marki, ma fajny skład, bardzo dobrze myje skórę i jest dla niej niebywale delikatny. Masełko z Alverde ma natomiast świetną konsystencję i daje idealną porcję nawilżenia i odżywienia. 

Z myślą o chłodnych, zimowych wieczorach zamówiłam sobie jakiś czas temu zestaw otulający z Pat&Rub składający się z żelu pod prysznic i masła do ciała. O ile z masełka póki co nie korzystałam zbyt wiele ze względu na otwarte aktualnie Alverde, o tyle po żel sięgam bardzo często. Podoba mi się w nim dosłownie wszystko! Choć pieni się niewiele to ma cudowny zapach, jest niesamowicie delikatny dla skóry, a korzystanie z niego to prawdziwa rozkosz dla zmysłów.



Korzystając z niedawnych promocji w Rossmannie postanowiłam wrócić do szamponów Marc Anthony, ponieważ kiedyś byłam z nich niesamowicie zadowolona. Jak widać po powyższym zdjęciu nic się nie zmieniło i tak jest i tym razem :-) Wersja Argan Oil sprawdza się u mnie wyśmienicie - dokładnie oczyszcza, ale jednocześnie nie przesusza i nie podrażnia mojej skóry głowy. Idealnym dopełnieniem w kategorii włosowej są u mnie maseczki Biovax. Przetestowałam już kilka wersji, ale to ta z kawiorem jest póki co moim numerem jeden. W kolejce do wypróbowania jest u mnie jeszcze maseczka z orchideą.



Ze względu na panujące ostatnio bardzo niskie temperatury postanowiłam sięgnąć po bardziej odżywczy i ochronny krem do twarzy, ponieważ te nawilżające są dla mnie mało wystarczające. Przeanalizowałam kilka pozycji i postawiłam na apteczny krem różany Dr.Organic. Posiadam wersję na noc, którą używam również na dzień. Krem spełnia moje wszystkie wymagania i świetnie pielęgnuje skórę podczas zimy. Łatwo się go rozprowadza, szybko się wchłania i muszę z przyjemnością przyznać, że kondycja mojej skóry wyraźnie się poprawiła - stała się ona bardziej elastyczna i gołym okiem widać jej lepsze odżywienie. Ponadto krem mnie nie podrażnił, a to naprawdę bardzo duży plus!



Od kilku miesięcy używam również regularnie serum pod oczy Be Organic i szczerze je uwielbiam! Kosmetyk ten pięknie nawilża i napina skórę wokół oczu, a razem z kremem Dr.Organic (czy nawet Be Organic, który również miałam okazję jakiś czas temu używać) stanowi bombę odżywczą dla tych wymagających okolic.



Olej kokosowy to mój jesienno - zimowy sprzymierzeniec. Kiedyś używałam go jedynie do olejowania włosów, ale teraz smaruję nim również ciało jak i rozpuszczam makijaż. W tym drugim sprawdza się ekstra i aż dziw mnie bierze, że przez tak długi okres czasu nie wykonywałam nim demakijażu. Olejek Nuxe to natomiast mój całoroczny niezbędnik. Używam go w ciągu dnia na dekolt i ramiona i zawsze się bardzo dobrze u mnie sprawdza.



Kosmetyki do makijażu często się u mnie nie zmieniają i raczej pozostaję przez długi czas wierna tym sprawdzonym. Podkład Shiseido to mój zimowy ulubieniec. Najjaśniejszy kolor jest dla mnie idealny, a poziom jego krycia i wykończenie sprawiają, że czuję się i wyglądam na bardziej wypoczętą. Ponadto nie ściera się w ciągu dnia i pozostaje w doskonałym stanie do samego demakijażu. Kilka lat temu pokazywałam go dokładnie w tym poście.
W makijażu brwi od roku jestem wierna paletce z Sephory oraz żelowi marki Collistar, który posiadam w najciemniejszym odcieniu. Równie długo jest ze mną puder brązujący MAC w wersji kolorystycznej Golden. Wszystkie te kosmetyki bardzo lubię, choć MAC ze względu na swój kolor najlepiej wygląda u mnie jesienią i zimą, gdy jestem mniej opalona. Eyeliner w żelu z Maybelline to mój niezbędnik od kilku lat i póki co nie zamierzam zamieniać go na nic innego.


Z nowości zagościła u mnie za to mała paletka cieni ze Smashbox'a, która z miejsca skradła moje serce. Najczęściej sięgam po ten szampański i cielisty odcień. Szarość jeszcze do mnie nie przemówiła, ale myślę, że wszystko przede mną :-)


Dajcie znać czy znacie jakieś kosmetyki z mojego zestawienia oraz co Wam szczególnie umiliło ten zimowy okres czasu :-)

Pozdrawiam serdecznie!
bG
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...