niedziela, 30 czerwca 2013

FOLLOW THIS BLOG WITH BLOGLOVIN! :-)

Zapraszam wszystkich do obserwowania mojego bloga na Bloglovin! :-)

Odnośnik znajduje się na panelu bocznym po prawej stronie bloga.



Follow on Bloglovin



Pozdrawiam serdecznie!
bG

środa, 26 czerwca 2013

Wróciłam! :-)

A nie było mnie, bo wyjechałam. Na wakacje :-) Jeżeli jesteście ciekawe dokąd mnie wywiało i jak było to kilka zdjęć mogę wkleić na moim drugim blogu - w końcu od pierwszego wpisu minęły wieki i wypadałoby wznowić działalność ;-)

W dzisiejszym, bardzo szybkim i treściwym poście chwalę się tym, co udało mi się na wczasach upolować. Kosmetyków Olivelia (Macrovita) do tej pory nie znałam i ogromnie ucieszyłam się kiedy trafiłam na nie w jednym z miejscowych sklepów :-)



Macrovita produkuje naturalne kosmetyki, które nie są testowane na zwierzętach. Póki co przetestowałam na szybko kilka próbek, które udało mi się dostać na miejscu i dzięki nim zdecydowałam się na pełnowymiarowe masło do ciała o waniliowym zapachu. Do mojego koszyka wpadła również pianka do mycia twarzy. Pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne, a więcej będę mogła napisać oczywiście za jakiś czas :-)


Piszcie co ciekawego u Was wydarzyło się podczas mojej nieobecności i czy trafiłyście może na jakieś kosmetyczne hity?

Jeżeli macie ochotę to możecie w komentarzach podlinkować jakieś ciekawsze wpisy/recenzje, które powinnam przeczytać :-) Bardzo chętnie do Was zajrzę! :-)


Pozdrawiam serdecznie!
bG

środa, 12 czerwca 2013

Balea, kokosowy krem do ciała.

Nawilżenie ciała to u mnie podstawa. Nienawidzę uczucia suchej i ściągniętej skóry, jest to dla mnie bardzo niekomfortowe. Balsamy, masła i kremy do ciała wybieram bardzo różne. Kupując tego typu kosmetyki zwracam uwagę na ich konsystencję (w zależności od pory roku) oraz zapach. Zimą bardzo często sięgam po nieco cięższe masła, latem zaś lubię smarować swoje ciało szybko wchłaniającymi się specyfikami.

Dziś przedstawię Wam produkt, który zakupiłam już zimą. Kosmetyki Balea cieszą się ogromną popularnością wśród blogerek kosmetycznych, ale czy ten konkretny produkt jest wart zakupu? Na to pytanie odpowiem Wam w dzisiejszym poście.



Balea, kokosowy krem do ciała; 500ml; cena w Polsce 10-15zł.

Kokosowy krem do ciała. Body Lotion Coconut Balea dostarcza skórze codziennie wszystkich niezbędnych składnikow - Pure Moisture Rich odżywia skórę nadając jej świeżość, gładkość i miękkość:. Balea Krem do ciała z witaminą E skutecznie pielęgnuje suchą cerę , skutecznie zapobiega jej wysychaniu. Naturalny olej kokosowy i masło shea chronią skórę przed wysychaniem. Cenny olej z awokado nadaje skórze zauważalna miękkość miękkość. 500 ml.

Skład: Aqua, Glyceryl Stearate SE, Isopropyl Palmitate, Glycerin, Ethylhexyl Stearate, Cocos Nucifera Oil, Butylene Glycol, Cetyl Alcohol, Phenoxyethanol, dimethicone, Persea Gratissima Oil, Parfum, Sodium Cetearyl Suflate, Carbomer, Butyrospermum Parkii Butter, Methylparaben, Tocopheryl Acetate, Hydrogenated Cocoglycerides, Ethylparaben, Sodium Hydroxide, Tetrasodium Glutamate Diacetate.


Moja opinia:
Opakowanie kremu to duży, plastikowy, zakręcany słoik. dla niektórych aplikacja z takiego opakowania może być mało higieniczna, ale dla mnie nie jest to problemem. Fabrycznie krem zabezpieczony jest dodatkowo folią ochronną.



Konsystencja jest porównywalna do kakaowego kremu do ciała z Isany - krem jest sztywny, ale bardzo miękki, dzięki czemu gładko i szybko można rozsmarować go na skórze. Właśnie dzięki jego nietypowej konsystencji lubię po niego sięgać podczas ciepłych i upalnych dni - bardzo szybko się on wchłania w skórę.


Zapach jest delikatny i całkiem ładny. Należy on do tych "ciepłych", otulających aromatów. Nie do końca odzwierciedla on jednak typowy zapach kokosa, więc jego fanki mogą poczuć się nieco rozczarowane.

Po posmarowaniu się kremem na ciele przez pewien czas pozostaje przyjemna, lekko śliska warstwa. Nie jest ona tłusta czy specjalnie klejąca - tego tutaj nie należy się zbytnio obawiać. Mnie ona zapewnia uczucie komfortu i nawilżenia przez pewien czas - i tu właśnie tkwi haczyk.
O ile krem przez pierwszych kilka godzin daje przyjemne uczucie nawilżenia bez zbędnego obciążenia skóry, o tyle po 4-5 godzinach od posmarowania moja skóra domaga się kolejnej jego dawki.
Muszę tutaj jednocześnie zaznaczyć, że moja skóra należy do suchych, ale nie jest ona ekstremalnie przesuszona. By czuć się w miarę dobrze sięgam po ten produkt dwa razy dziennie: rano i wieczorem. Niestety po wieczornej aplikacji kremu rano odczuwam duży niedosyt pod względem nawilżenia i odżywienia. Skóra jest nieznośnie sucha i widać to gołym okiem.

Jedynym odpowiednim dla mnie rozwiązaniem w przypadku kokosowego kremu Balea jest mieszanie go na dłoni z kropelką wybranego olejku do ciała. Po takiej kombinacji skóra wygląda o wiele lepiej - jest porządnie nawilżona i znacznie bardziej elastyczna niż wcześniej.

Niestety ten konkretny krem nie nadaje się według mnie do używania zimą - chyba, że Wasza skóra nie należy do suchych i wymagających. Warstwa, która zostaje na ciele szybko się wchłania lub wyciera od ubrania i uczucie nawilżenia zanika razem z nią. Latem krem sprawdzi się za to u osób, które mają skórę normalną.

Wydajność jest według mnie dobra, do jednorazowego posmarowania ciała wystarczy już niewielka ilość kremu. Biorąc jednak pod uwagę fakt kiepskiego nawilżenia i sięgania po ten produkt dwa razy dziennie - całość prezentuje się już nieco gorzej.

Podsumowując, krem kokosowy Baela to kolejny kosmetyk, od którego oczekiwałam efektu WOW, ale ostatecznie się na nim zawiodłam. Pomimo tego, że na początku sprawdzał się całkiem nieźle, to po dłuższym czasie użytkowania moja skóra wołała o więcej. Nie polecałabym go posiadaczkom suchej skóry ciała. Z tego produktu mogą być zadowolone osoby ze skórą normalną. Plusem jest to, że krem szybko się wchłania.


A wy lubicie kosmetyki Balea?
A może miałyście już ten krem?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

Kamill Cosmetics Wellness, żel pod prysznic mleczko rabarbarowe.

Lubię testować różne kosmetyki do mycia ciała. Mogą to być zwyczajne płyny, olejki lub po prostu żele. Wybierając te ostatnie kieruję się przede wszystkim zapachem, ale duże znaczenie ma również dla mnie samo działanie. Lubię, kiedy kosmetyki tego typu pienią się i dobrze oczyszczają skórę, jednocześnie nie wysuszając jej. Jak było tym razem? Po odpowiedź zapraszam do dalszej części wpisu! :-)




Kamill Cosmetics Wellness, żel pod prysznic mleczko rabarbarowe, 250ml; 5-7zł.

Kamill żel pod prysznic mleczko rabarbarowe rozpieści Twoją skórę orzeźwiającym aromatem rabarbaru. Łagodne substancje pielęgnujące oczyszczają i chronią skórę, sprawiając, że staje się ona delikatna i elastyczna. Poczuj się we własnej skórze naprawdę dobrze!

Kąpiel  pod prysznicem dla prawdziwych smakoszy!
Przebadany dermatologicznie, posiada neutralny odczyn pH.

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocomidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Parfum, Coco Glucoside, Glyceryl Oleate, Styrene / Acrylates Copolymer, Citric Acid, Denatonium Benzoate, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Limonene, Citral, Benzyl Benzoate.


Moja opinia:
Żel pod prysznic Kamill kupiłam bardziej z ciekawości niż z rzeczywistej potrzeby jego posiadania. Pamiętam, że jakiś czas temu widziałam u kilku z Was te kosmetyki na blogach i stwierdziłam, że kiedy nadarzy się ku temu okazja, wypróbuję je i ja. Udało mi się natrafić na niezłą okazję i za około 3 zł kosmetyk ten wpadł do mojego koszyka.

Opakowanie żelu jest fajnie wyprofilowane i dobrze trzyma się je w dłoni. Klapka i dozownik działają bez zarzutu i nie mam do czego się tutaj przyczepić.


Żel jest średnio gęstej konsystencji, koloru białego. Dużym jego plusem jest to, że łatwo go spienić nie używając gąbki do ciała. W pakiecie z gąbką piana pojawia się dosłownie w chwilę i jest jej bardzo dużo - wiem, że wiele z Was bardzo lubi ten efekt i dlatego właśnie o tym wspominam :-)

Skóra po użyciu tego kosmetyku jest bardzo dobrze oczyszczona i pachnąca, jednak jak pewnie niektóre z Was już zauważyły - w składnie na bardzo wysokich miejscach znajdziemy Sodium Laureth Sulfate - bardzo popularny detergent stosowany między innymi do wszelkiego rodzaju kosmetyków oczyszczających.

Czy uważam to za minus? I tak i nie. Co prawda, nie wzdrygam się na widok SLS lub SLES, ale coraz bardziej świadomie przyglądam się etykietom na opakowaniach i analizuję to, co się na nich znajduje. Żel pod prysznic przedstawiony w dzisiejszej recenzji nie wpłynął jakoś źle na moją skórę i całe szczęście - nie wysuszył jej za bardzo. Co prawda po kąpieli koniecznością było posmarowanie się balsamem, ale jest to czynność, którą wykonuję zazwyczaj więc jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało. Z drugiej strony wiem, że na rynku są kosmetyki pozbawione tych mocnych składników oczyszczających, które równie dobrze radzą sobie z myciem ciała i jednocześnie prawdziwie pielęgnują skórę podczas kąpieli.

Zapach tego żelu jest bardzo ładny, słodko - kwaśny, nieco chemiczny. Znajduje się on na dosyć wysokim miejscu w składzie, ponieważ zajmuje już piątą pozycję. Nie mam jednak zielonego pojęcia czy odzwierciedla on w stu procentach zapach rabarbaru - nie miałam z nim do czynienia od lat i choć bardzo bym chciała - nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć.

Wydajność jest według mnie dobra. Z racji tego, że produkt ten bardzo dobrze się pieni - do umycia ciała nakładałam na gąbkę niewielką jego ilość.

Podsumowując, żel pod prysznic Kamill jest dobrym kosmetykiem. Robi to, co ma robić - porządnie oczyszcza skórę. Osobiście nie planuję do niego powrotu, ale jeżeli Wy nie jesteście wrażliwe na drażniące składniki znajdujące się w jego składzie, to możecie go śmiało wypróbować.


A Wam jakie kosmetyki towarzyszą najczęściej podczas kąpieli?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Helena Rubinstein, All Mascaras! - dwufazowy płyn do demakijażu oczu. Czy jest wart swojej ceny?

Dwa miesiące temu pokazywałam Wam kilka nowości, które wpadły w moje posiadanie. Znalazł się w nich między innymi płyn do demakijażu oczu Heleny Rubinstein. Jak wiadomo, kosmetyki tej firmy należą do wyższej półki. Ja dzisiaj postaram się Wam odpowiedzieć na pytanie czy warto zainwestować w ten produkt, czy jest to jednak strata pieniędzy.
Jeżeli jesteście ciekawe co mam do powiedzenia w tej sprawie to serdecznie zapraszam do dalszej części tekstu! :-)



Helena Rubinstein, All Mascaras! - płyn do demakijażu oczu; 125ml; 120zł.

Dwufazowy preparat do demakijażu oczu, również wodoodpornego. Nadaje się do oczu wrażliwych.
Przed użyciem wstrząsnąć.

Skład: Aqua/Water, Cyclopentasiloxane, Isododecane, Cyclohexasioxane, Glycerin, Geraniol, Potassium Phosphate, Sodium Bicarbonate, Sodium Chloride, Dipotassium Phosphate, Citronellol, Decyl Glucoside, Hexylene Glycol, Polyaminopropyl Biguanide, Parfum/Fragrance.


Moja opinia:
Opakowanie, które posiadam ma 50ml, a dla porównania pełnowymiarowa wersja to 125ml. Jest ono bardzo twarde i nie reaguje na uciskanie dłonią. Moim zdaniem jest to po części spory minus, bo trzeba się bardziej pofatygować żeby wydobyć zawartość. Poza tym opakowanie to posiada typową nakrętkę i choć wygląda ona bardzo ładnie, osobiście wolałabym jakiś wygodniejszy zatrzask.

Zapach tego produktu jest ładny, delikatny, trochę różany i przyjemny dla mojego nosa. Na waciku jest wyczuwalny, ale dzięki temu, że nie jest mocny, ani trochę mi nie przeszkadza.

A działanie? Jak przystało na płyny dwufazowe, przed użyciem należy je porządnie wstrząsnąć. Gdy całość się już dobrze wymiesza, możemy przystąpić do nasączania wacików, a następnie demakijażu.
W przypadku płynu All Mascaras! demakijaż przebiega sprawnie i szybko, ale pod warunkiem, że wacik zostanie solidnie namoczony i przytrzymany na powiece przez kilkanaście sekund. W tym czasie wszystkie użyte kosmetyki mają szansę dobrze się rozpuścić, a pozostałości ścieramy dosłownie dwoma pociągnięciami. Długość rozpuszczania zależy również od tego, jak intensywny makijaż oka zmywamy. U mnie najczęściej są to po prostu dwie warstwy tuszu + kreska wykonana eyelinerem i dzięki temu, że nie maluję się mocniej - już po niedługim czasie mogę cieszyć się dobrze domytym okiem.
Płyn ten bardzo dobrze radzi sobie z tradycyjnymi kosmetykami i pod tym względem mogę go polecić. Nie wiem jak sprawa ma się w przypadku kosmetyków wodoodpornych, ponieważ takowych z zasady nie używam.

Po przemyciu na skórze pozostaje tłusta warstewka typowa dla suchych olejków, ale nie uważam żeby była szczególnie uciążliwa - przynajmniej dla mnie. Dzięki tej ochronnej warstwie moja skóra nie była ani razu ściągnięta. Zdarzały się jednak czasami momenty, kiedy po użyciu tego kosmetyku miałam zamglone i lekko szczypiące oczy - bywało tak głównie wtedy, kiedy ich dobrze nie domknęłam.
Płyn ten nie wpłynął negatywnie na stan moich rzęs oraz ich wypadanie.

Jest również jeden minus, który muszę nadmienić, a mianowicie wydajność. W przypadku tego płynu jest dość kiepska. Zauważyłam, że do demakijażu oka trzeba wylać nieco więcej płynu niż w przypadku innych tego typu kosmetyków - w przeciwnym wypadku trzeba się troszkę dłużej pofatygować zmywając makijaż.
I właśnie gdy połączymy tą kiepską wydajność razem z wysoką ceną - otrzymujemy mało opłacalny interes.

Pomimo tego, że All Mascaras! to dobry i skuteczny płyn, nie zakupiłabym  pełnowymiarowego opakowania. W moim odczuciu równie dobrze radzi sobie z demakijażem Bielenda Awokado - poza tym jest to według mnie delikatniejszy płyn. Do kosmetyku HR bardzo chętnie wrócę, ale tylko wtedy, gdy będzie dołączony jako gratis do innych zakupów.



A jakie są Wasze ulubione produkty do demakijażu oczu? 
Używacie płynów dwufazowych?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

niedziela, 9 czerwca 2013

Zużycia maja.

Ostatnio dodaję posty w dużym pośpiechu. Niestety, jak to w życiu bywa, miałam trochę mniej czasu na przyjemności, co delikatnie odbiło się na blogu. Wkrótce znów szykuje się u mnie niewielka przerwa, ale postaram się napisać kilka recenzji na zapas żebyście miały co czytać :-) Po powrocie oczywiście sama nadrobię wszystkie zaległości i będę już wtedy bardziej dostępna :-)
A wracając do zużyć... W zeszłym miesiącu pożegnałam się z wieloma lubianymi przeze mnie kosmetykami. Pomimo tego, że większość póki co zamieniłam na odpowiedniki z innych firm, to w przyszłości bardzo chętnie do nich wrócę.



Woda termalna Avene - zużyłam już drugie opakowanie. Lubiłam ją, ale w chwili obecnej postawiłam na odpowiedniki Iwostin i Uriage.

Eva Natura, pielęgnacyjny tonik bezalkoholowy - bardzo dobry, łagodny tonik. Bardzo go lubiłam i w przyszłości chętnie do niego wrócę. Recenzja znajduje się tutaj.




Farmona Tutti Frutti, peeling do ciała jeżyna & malina - dobry kosmetyk za kilka złotych. Drobinki są ostre i jest ich całkiem sporo. Recenzja znajduje się tutaj.

Alverde, mleczko do ciała biała herbata i jaśmin - piękny, lekko cytrynowy zapach, nawilżenie w sam raz na lato. Lubiłam ten balsam i bardzo chętnie do niego wrócę w przyszłości, a w chwili obecnej używam oliwkowego odpowiednika. Recenzja znajduje się tutaj.


Biokap, farba do włosów 5.05 - chciałam odrobinę wyrównać kolor moich włosów, zwłaszcza pozostałości po wcześniej robionych refleksach. Po farbowaniu osiągnęłam kolor bardzo ciemnego brązu, ale już po 2-3 myciach się on wypłukał. Refleksy nadal delikatnie prześwitują, ale całość została stonowana. Póki co nie wiem czy wrócę do tej farby.

CeCe MED, odżywka do włosów z jedwabiem - bardzo dobry produkt, więcej o nim tutaj.


Everyday Naturals, pomadka do ust Fauna - przez jakiś czas używałam jej namiętnie, dawała przepiękny efekt na ustach, a co więcej ma dobry skład. Niedawno chciałam do niej wrócić, ale zrobiła się tak twarda, że nie da się jej rozprowadzić. Pokazywałam ją tutaj.

Essence,  ultra zmywacz do paznokci - bardzo dobry i skuteczny zmywacz. Dobrze radzi sobie z wszelkimi lakierami, a jednocześnie nie wysusza paznokci. Zużyłam dwa opakowania, ale póki co wróciłam do ulubionego Inglota.

Iwostin, krem intensywnie nawilżający SPF 20 - ten kosmetyk to po prostu mój niezbędnik. Rewelacyjnie i długotrwale nawilża i jest bardzo delikatny. Zdecydowanie polecam, kolejne opakowanie oczywiście zakupiłam! Recenzja znajduje się tutaj.

Dax Cosmetics, Perfecta - nawilżający płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu - bardzo dobry produkt! Świetnie zmywa makijaż twarzy, nie podrażnia i ma ładny zapach. Kupiłam już kolejne opakowanie. Recenzja znajduje się tutaj.



A jak u Was poszły zużycia w maju? :-)

Pozdrawiam serdecznie!
bG

sobota, 8 czerwca 2013

Ulubieńcy maja.

W tym miesiącu ze względu na kilkudniowy wyjazd publikuję ulubieńców z małym poślizgiem czasowym. Jeżeli chodzi o same kosmetyki, to większość z nich już zapewne znacie - na moim blogu pojawiły się już dokładniejsze recenzje na temat niektórych z nich, na resztę wkrótce przyjdzie czas :-)






Pewnie nie zdziwicie się widząc na pierwszym zdjęciu wszystkie te kosmetyki do makijażu twarzy.
Podkład mineralny Everyday Minerals jest ze mną już od dawna. Uwielbiam go za kolor (golden medium), trwałość i efekt, który dzięki niemu uzyskuję. Więcej o nim pisałam już tutaj.

Fluid Iwostin Correctin Sensitia to moje odkrycie ostatniego czasu, używam go codziennie! Na co dzień nie utrwalam go niczym specjalnym, a gdy potrzebuję większego krycia lub trwałości to sięgam po puder sypki lub właśnie podkład mineralny z EDM. Recenzja na temat tego fluidu pojawiła się całkiem niedawno i znajdziecie ją tutaj.

Puder brązujący Quiz Cosmetics jest ze mną od zeszłego roku, a od kilku miesięcy towarzyszy mi nieprzerwanie dzień w dzień. Świetnie nadaje się do konturowania. Wkrótce zamieszczę bardziej obszerną recenzję.


Essie Meet Me At Sunset jest ze mną już prawie dwa miesiące. Od momentu zakupu praktycznie tylko nim maluję paznokcie - spójrzcie na zużycie w buteleczce! Idealny kolor na lato! Pokazywałam go już w tym poście.

Top Coat Good To Go z Essie również zakupiłam jakieś dwa miesiące temu. Jednym słowem - rewelacja! Wspaniale nabłyszcza i wysusza lakiery w kilka minut. Więcej napiszę o nim wkrótce.


Całkiem niedawno w moje posiadanie wpadł tusz do rzęs Infinitize z Avonu. Zdecydowałam się na niego głównie przez oryginalną szczoteczkę, którą chciałam na sobie sprawdzić. Powiem Wam, że ogólnie sprawdza się bardzo fajnie, choć nie daje mocno spektakularnego efektu. Na dzień jest jednak dla mnie idealny. Postaram się szybko umieścić recenzję na jego temat.

Paletka do brwi z Essence jest ze mną od bardzo dawna. Trwałość oraz pigmentacja sprawiają, że znalazła się w moich ulubieńcach już nie jeden raz.

Eyeliner z Wibo jest bardzo dobrym kosmetykiem! Już po pierwszym pociągnięciu pędzelkiem uzyskuję idealnie czarną kreskę. Trwałość również jest bardzo dobra! Zdecydowanie mogę Wam polecić ten produkt.


O płynie micelarnym z Perfecty pisałam już dzisiaj. Bardzo go lubię - skutecznie zmywa makijaż, jest bardzo delikatny dla mojej wrażliwej cery i co więcej, pozostawia ją przyjemnie nawilżoną. Osobiście polecam! Klik.

Jakiś czas temu zakupiłam sobie nawilżający tonik kojąco - oczyszczający firmy Iwostin. Powiem Wam szczerze, że bardzo lubię kosmetyki tej marki, przynajmniej linię Sensitia. Na mojej suchej i wrażliwej cerze sprawdzają się one idealnie. Tonik ten również bardzo przypadł mi do gustu! Recenzja wkrótce!

Krem intensywnie nawilżający Iwostin to mój ulubieniec od bardzo dawna! Nie znam kremu, który tak dobrze by nawilżył moją skórę i jednocześnie był bardzo delikatny! Recenzja znajduje się tutaj.


Profesjonalny szampon z mleczkiem kokosowym i biotyną CeCe wpadł do mojego koszyka zupełnie przypadkiem i zawrócił mi w głowie! Pomimo tego, że bardzo dobrze oczyszcza - nie powoduje przesuszenia i jest łagodny dla skóry głowy. Poza tym dobrze się pieni i po prostu bardzo przyjemnie mi się go używa :-) Polecam!


A Wam które produkty kosmetyczne szczególnie zawróciły w głowie? :-)

Pozdrawiam serdecznie!
bG

Dax Cosmetics, Perfecta - nawilżający płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu.

Demakijaż i oczyszczanie twarzy to czynność, którą wykonuję codziennie. Nie wyobrażam sobie nałożenia kremu lub innego specyfiku na zanieczyszczoną, brudną skórę. W zależności od pory dnia i potrzeby używam różnych kosmetyków. Rano jest to tonik lub woda termalna, a wieczorem jednym z niezbędników jest właśnie płyn micelarny, który służy mi przede wszystkim do demakijażu.

Bohater dzisiejszej notki jest ze mną już od dłuższego czasu. Kiedyś kupiłam go z czystej ciekawości, a ostatnio z sentymentu do niego powróciłam. Aktualnie zużywam już trzecią buteleczkę i bardzo chętnie zapoznam Was z nim nieco bliżej :-)



Dax Cosmetics, Perfecta - nawilżający płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu Minerały morskie + bławatek; 200ml; 10-12zł.

Produkt polecany dla: osób w każdym wieku, do wszystkich typów cery.

Jak działa?
* Minerały morskie nawilżają i odświeżają
* D-pantenol koi i łagodzi podrażnienia
* Wyciąg z bławatka redukuje oznaki zmęczenia

Jak stosować?
Nasączyć wacik płynem i delikatnie zmyć makijaż. Powtarzać aż wacik będzie czysty.
Nie wymaga spłukiwania wodą.


Moja opinia:
Firmę Dax Cosmetics znam od dawna i przyznam, że polubiłam niektóre z ich kosmetyków. Pamiętam, że przez bardzo długi czas kupowałam drobnoziarnisty peeling w saszetkach, który swoją drogą mogę polecić i Wam. Gdybym jednak miała wybrać jeden konkretny produkt, bez którego nie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji, byłby to właśnie bohater dzisiejszego wpisu. Płyny micelarne bardzo lubię, trochę ich przetestowałam i ten okazał się dla mnie najlepszy!

Tradycyjnie zacznę więc moją recenzję od opakowania - tutaj jest ono proste i bardzo solidne. Wygodnie leży w dłoni, klapka działa bez zarzutu, a otwór aplikuje odpowiednia ilość płynu nie rozlewając jednocześnie wszystkiego po bokach.


Płyn jest przezroczysty i ma wodnistą konsystencję. Wyróżnia się bardzo przyjemnym zapachem, od którego prawdę mówiąc się uzależniłam. Jest on delikatny, lekko morski, ale ma w sobie jednocześnie coś pudrowego. Uwielbiam go :-)

Najważniejsza w tym przypadku kwestia, czyli demakijaż twarzy, przebiega bezproblemowo i wręcz kojąco! Wacik zwilżony płynem idealnie radzi sobie z usunięciem makijażu twarzy. Podkłady i puder nie są mu straszne, z tymi kosmetykami radzi sobie ekspresowo. Faktem godnym podkreślenia jest to, że produkt ten ani razu nie wypłynął niekorzystnie na bardzo wrażliwą skórę mojej twarzy! Jak już niektóre z Was wiedzą, moja cera należy do ekstremalnie wrażliwych i każdy nieodpowiedni ruch może wywołać podrażnienie i nieprzyjemne pieczenie skóry. Używając tego płynu nie muszę obawiać się żadnych nieprzyjemności i uczucia dyskomfortu. Moja skóra po demakijażu jest wręcz ukojona, wyciszona i nawilżona. Ani razu nie zdarzyło się, bym musiała narzekać na ściągniętą i podrażniona skórę i dlatego z całą pewnością mogę stwierdzić, że osoby z wrażliwą cerą mogą śmiało zainwestować w ten kosmetyk.

Czy demakijaż oczu wygląda podobnie? I tak i nie. Na pochwałę zasługuje fakt, że płyn nie szczypie w oczy i jest dla nich delikatny. Z samym oczyszczaniem nie radzi sobie jednak tak dobrze jak w przypadku twarzy. Dwie warstwy tuszu, kredka lub eyeliner wymagają chwili czasu, by całość odpowiednio rozpuścić i oczyścić bez niepotrzebnego tarcia oczu. Nie jest to jednak nieosiągalne, ponieważ Perfecta i to potrafi. Nie zauważyłam, żeby płyn ten wpłynął jakoś niekorzystnie na stan moich rzęs oraz ich wypadanie - tutaj wszystko jest w normie.

Jednym słowem - nawilżający płyn micelarny Perfecta firmy Dax Cosmetics to kosmetyk wart Waszej uwagi. Bardzo dobrze radzi sobie z demakijażem twarzy nie podrażniając jednocześnie wrażliwej skóry. Poza tym spośród innych kosmetyków tego typu wyróżnia się tym, że pozostawia skórę nawilżoną i ukojoną - wszystko o czym producent zapewnia na opakowaniu jest prawdą i nie jestem w stanie do niczego się przyczepić. Jeżeli szukacie dobrego, taniego płynu micelarnego to śmiało mogę go Wam polecić! Ja sama zużywam właśnie trzecią buteleczkę i po jej wykończeniu z przyjemnością sięgnę po następną.


A Wy miałyście okazję zapoznać się już z płynami micelarnymi Perfecta?
A może znacie inne kosmetyki do pielęgnacji twarzy z tej samej linii?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

piątek, 7 czerwca 2013

Farmona Tutti Frutti, peeling do ciała jeżyna & malina.

Jak często sięgacie po peelingi do ciała? Ja przyznam się bez bicia, że lubię tego typu kosmetyki, ale sięgam po nie raczej sporadycznie. Na co dzień nie odczuwam potrzeby złuszczania naskórka, wykonuję tę czynność mniej więcej raz na tydzień. Wybierając peeling do ciała nie kieruję się jakimiś szczególnymi kryteriami. Na pewno lubię ładnie pachnące kosmetyki, lubię też czuć, że drobinki ścierają naskórek. Ogólnie nie przeszkadza mi również ewentualna tłusta warstwa pozostająca na skórze, nie toleruję jej jedynie latem.

Dziś chciałabym przedstawić Wam jeden z tych kosmetyków, do którego bardzo chętnie wrócę w przyszłości. Jesteście ciekawe dlaczego? Zapraszam do dalszej części tekstu :-)



Farmona Tutti Frutti, peeling do ciała jeżyna & malina; 120ml; 5zł.

Peeling do ciała o rześkim zapachu jeżyny i słodyczy aksamitnej maliny.

Orzeźwiająca jeżyna i słodka malina wraz z zawartymi w peelingu fitoendorfinami - cząsteczkami szczęścia, szybko przywracają siły, doskonały nastrój i chęć do działania.

Gruboziarnisty peeling doskonale usuwa zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawia mikrokrążenie i pobudza skórę do odnowy. Ciało pozostaje idealnie oczyszczone, wygładzone i aksamitnie miękkie w dotyku.

Skład: Aqua (Water), Sodium Laureth Suflate, Acrylates Copolymer, Cocamidopropyl Betaine, Polyurethane, Glycerin, Polysorbate 20, Morinda Citrifolia (Noni), Fruit Extract, Synthetic Wax, Caprylic/Capric Glycerides, Xanthan Gum, Sodium Chloride, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, Parfum (Fragrance), Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, DMDM-Hydantoin, CI 42090, CI 16255, CI 45100.


Moja opinia:
Peeling znajduje się w poręcznym, twardym opakowaniu. Pomimo tego, że jest ono mało elastyczne, bardzo łatwo można wydobyć z niego pożądaną ilość kosmetyku. Z racji tego, że jest to stosunkowo niewielkie opakowanie - idealnie nadaje się do zabrania ze sobą w podróż.

Konsystencja jest według mnie odpowiednia - ani za gęsta ani zbyt rzadka. Peeling z łatwością rozprowadza się na skórze.



Pomimo tego, że peeling z wyglądu jest niepozorny, znajduje się w nim duża ilość ścierających drobinek. Jak możecie zaobserwować na powyższym zdjęciu - nie są one największe. Należą jednak do całkiem ostrych i już niewielka ilość kosmetyku wystarczy do wykonania zabiegu złuszczania.


Peeling w kontakcie z wodą przybiera postać białej, lekko kremowej emulsji. Skóra po jego użyciu jest niesamowicie gładka, miękka, a na jej powierzchni przez chwilę pozostaje śliska warstwa. Nie musicie się jednak obawiać tłustości na skórze, ponieważ takiego efektu tutaj nie ma.
Ze względu na ostrość drobinek bywa, że miejscami moja skóra jest zaczerwieniona.

A zapach? Producent przedstawia swój produkt jako orzeźwiającą jeżynę i słodką malinę. Zapewniam, że orzeźwiającego zapachu tu nie znajdziecie, dominuje za to owocowa, lekko kwaśna słodycz. Bardzo spodobało mi się to połączenie, jest typowe dla kosmetyków Farmony. Zapach na mojej skórze nie utrzymuje się specjalnie długo, ale w łazience przez pewien czas jest wyczuwalny.

Podsumowując muszę stwierdzić, że bardzo polubiłam ten peeling. Dla mnie wielkość opakowania oraz fakt dużej ilości całkiem ostrych drobinek to powód, by do tego kosmetyku powrócić. Idealnie sprawdzi się na wyjazd lub zabranie ze sobą na siłownię zamiast typowego żelu pod prysznic.
Pozwolę sobie również na porównanie tego produktu do znanych Wam wszystkim małych peelingów Joanny. Który według mnie jest lepszy? Biorąc pod uwagę moc i ilość drobinek ścierających powiedziałabym, że Farmona. Joanna ma jednak do zaoferowania całą gamę przepięknych zapachów, które osobiście bardzo do mnie przemawiają. Póki co mam jednak ochotę na wypróbowanie kolejnych wersji zapachowych peelingu Farmony :-)


A Wy miałyście okazję zapoznać się z mini peelingami Farmony?

Pozdrawiam serdecznie!
bG



Produkt otrzymałam do testów w ramach współpracy z Agencją PR Werner i Wspólnicy. Zaznaczam jednocześnie, że nie miało to wpływu na rzetelność mojej recenzji.

sobota, 1 czerwca 2013

Iwostin Correctin Sensitia - fluid łagodzący, trwale kryjący do cery wrażliwej.

Firmę Iwostin znam nie od dziś i nie od wczoraj. Uwielbiam ich intensywnie nawilżający krem do twarzy, którego zużywam już kolejną tubkę, a w ostatnim czasie moje serce podbił tonik z tej samej linii.
Kilka tygodni temu pojawiły się informacje dotyczące fluidów, które Iwostin wypuścił na rynek. Jestem tą szczęściarą, która go posiada i używa z dużym powodzeniem. Jesteście ciekawe co mam do powiedzenia na jego temat? Zapraszam do dalszej części tekstu! :-)



Iwostin Correctin Sensitia - fluid łagodzący, trwale kryjący, do cery wrażliwej; 30ml; 30zł.

Formuła Fluidu Łagodzącego Trwale Kryjącego SPF 30 Iwostin Correctin Sensitia zapewnia efekt naturalnie zdrowej skóry, dzięki działaniu fluidu na 2 poziomach: pielęgnacyjnym i wizualnym.

Działanie pielęgnacyjne: Dzięki specjalistycznym składnikom, odpowiednim dla potrzeb skóry wrażliwej, skłonnej do podrażnień i alergicznej, skóra zachowuje prawidłowe funkcjonowanie i zdrowy wygląd.
Iricalmin koi i łagodzi podrażnioną i zaczerwienioną skórę, regeneruje warstwę hydrolipidową naskórka oraz zapewnia mu optymalny poziom nawilżenia.
Hialuronian Sodu wiąże wodę w naskórku oraz odbudowuje jego hydrolipidową barierę ochronną.
Alantoina wygładza i zmiękcza skórę oraz łagodzi podrażnienia.

Efekt wizualny: Formuła Fluidu Łagodzącego Trwale Kryjącego SPF30 Iwostin Correctin Sensitia niweluje niedoskonałości, wygładza i wyrównuje koloryt skóry, zapewniając trwały efekt naturalnego makijażu.
Skóra jest delikatna i gładka, dzięki czemu pozwala czuć się pewnie i komfortowo.

Filtr SPF 30 chroni przed przyspieszonym starzeniem skóry, spowodowanym działaniem promieniowania UV.

* HYPOALERGICZNY
* Bez parabenów
* Przebadany dermatologicznie
* Formuła preparatu opracowana w konsultacji z dermatologami


Moja opinia:
Do firmy Iwostin mam ogromne zaufanie, przynajmniej do linii Sensitia, z której kilka kosmetyków udało mi się już wypróbować i z każdego byłam ogromnie zadowolona. Niedawno przyszła kolej na zupełną nowość - fluid, w którym również pokładałam nadzieje, ale prawdę mówiąc nie do końca wiedziałam, czego mogę od niego oczekiwać.

Kosmetyk ten zapakowany jest w kartonik z dodatkową ulotką w środku. Samo opakowanie to miękka tubka z dozownikiem - dzióbkiem, który z wyglądu jest nieco zabawny, ale fajnie wydobywa się z niego zawartość.


Pomimo tego, że lubię zapachowe kosmetyki to tutaj dużym plusem jest to, że fluid nie jest perfumowany. Co prawda ma delikatny zapach, ale wrażliwym noskom nie będzie on w niczym przeszkadzał.

Konsystencja jest bardzo kremowa i nieco gęsta - przy aplikacji palcami trzeba w miarę umiejętnie rozprowadzić produkt, by nie powstały smugi. Nie jest to jednak niewykonalne, wręcz przeciwnie! Kilka aplikacji pomaga dojść do wprawy, a dodatkowym udogodnieniem jest zdecydowanie pędzel typu flat top. Ja używam Hakuro H51 i zapewniam, że aplikuje on podkład szybko i bezbłędnie!



Stopień krycia można regulować, jednak Fluid Iwostin Correctin Sensitia nie jest typowo kryjącym kosmetykiem. Nie ukryje podrażnień na skórze ani tego typu niedoskonałości, za to cudownie wyrównuje koloryt i ukrywa mniejsze zaczerwienienia. Druga warstwa daje efekt "pełniejszego makijażu", ale nadal wygląda bardzo naturalnie i subtelnie. Fluid potrafi ładnie wtopić się w skórę i w żadnym stopniu nie jest na niej wyczuwalny.

Trwałość jest zależna od panującej pogody oraz całościowego makijażu. Fluid utrwalony klasycznym pudrem lub podkładem mineralnym w pudrze trzyma się na mojej twarzy zdecydowanie dłużej niż w wersji solo, mogłabym nawet stwierdzić, że cały dzień! W moim przypadku po 6-8 godzinach skóra zaczyna się delikatnie świecić w okolicach nosa, ale nie wpadam przez to w panikę, bo naprawdę nie mam powodu :-) W wersji podstawowej po 6-7 godzinach fluid zaczyna się nieco wchłaniać w skórę i delikatnie zanika. Zauważyłam również, że podczas deszczowej pogody całość trochę szybciej się ściera w okolicach ust i nosa.

A jak jest z efektem? Otóż ja jestem w 100% usatysfakcjonowana! Fluid daje bardzo naturalne wykończenie bez efektu matowej maski. Wykończenie jest bliskie satynowemu, a skóra jest pięknie rozświetlona i wygląda na wypoczętą, świeżą i naprawdę młodą! Ogromnym plusem jest to, że nawet zmarszczki mimiczne wyglądają delikatnie i subtelnie, w żadnym stopniu nie są podkreślone. Fluid nie maskuje rozszerzonych porów, ale jednocześnie ich nie podkreśla i nie uwypukla! Dobrym określeniem efektu jaki daje będzie stwierdzenie, że pomimo nałożenia nawet dwóch warstw - nadal widać przez niego skórę. Dla mnie ideał, który zdecydowanie nadaje się na wiosnę i lato!

Fluid ten nie podrażnił mojej bardzo wrażliwej skóry, a co więcej - mam wrażenie, że łagodzi wszelkie niedoskonałości! Od kiedy zaczęłam go używać moja cera uległa znacznej poprawie, podrażnienia poznikały i pozostała jedynie gładka, dobrze wyglądająca skóra! Poza tym nie odnotowałam żadnego zapychania, wysuszenia skóry.

Kolejnym plusem wartym podkreślenia jest filtr SPF 30 - no powiedzcie, ile podkładów może pochwalić się tak wysoką ochroną? Póki co ja znam tylko dwa :-)

Gama kolorystyczna jak na kosmetyki apteczne przystało jest bardzo uboga. Dostępne są jednie trzy kolory - jasny, naturalny oraz ciepły beż. Ja posiadam ten drugi i mogę powiedzieć Wam tyle, że idealnie nadaje się dla delikatnie opalonej już skóry. Dla mnie jest to taki troszkę żółto - złoty odcień, bardzo ładnie komponuje się z oliwkową cerą. Testery widziałam w SuperPharm, więc tam można sprawdzić jak wyglądają poszczególne kolory na żywo.

Podsumowując fluid Iwostin Correctin Sensitia jest dla mnie kosmetykiem idealnym! Nawet nie spodziewałam się tego, że polubię go aż tak bardzo! Daje subtelny, rozświetlający efekt bez tworzenia maski. Dzięki niemu czuję, że skóra nadal oddycha i ma się dobrze - dlatego więc nie mam wyrzutów sumienia gdy nakładam go na twarz. Ufam mu na tyle, że pakując kilka dni temu podróżną kosmetyczkę nie zabierałam już innych podkładów i postawiłam tylko na niego.
Jeżeli chodzi o podkłady apteczne to mam również porównanie z Vichy Aera Teint Pure i w tej bitwie bez dwóch zdań wygrywa Iwostin! Zdecydowanie polecam!!


A może któraś z Was miała okazję zapoznać się z tym świetnym fluidem?
Używacie kosmetyków Iwostin?

Pozdrawiam serdecznie!
bG



Produkt otrzymałam w ramach współpracy z firmą Iwostin. Zaznaczam jednocześnie, że nie miało to wpływu na rzetelność mojej recenzji.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...