piątek, 6 listopada 2015

Tonik hibiskusowy Sylveco - kolejny ulubieniec czy przykre rozczarowanie?

Pielęgnacja naturalna to coś, do czego dążę w życiu codziennym. Uwielbiam wyszukiwać coraz to nowsze kosmetyki z dobrymi składami i cieszę się, gdy takowe dobrze się u mnie sprawdzają. Czasami jednak bywa tak, że nie trafię w dziesiątkę i upoluję typowego bubla. Tak właśnie było tym razem i jeżeli jesteście ciekawe czym naraził się u mnie tonik hibiskusowy Sylveco to zapraszam do dalszej części wpisu.


Sylveco, hibiskusowy tonik do twarzy; 150ml; 15-18zł

Tonik Sylveco umieszczony jest w ciemnej, wygodnej butelce, z której wygodnie się korzysta. Etykieta i ogólne wrażenie wizualne jest według mnie jak najbardziej na plus i nie mogę się do niczego przyczepić. Zatrzask i aplikator również działają bez zarzutu. Sama konsystencja kosmetyku jest dosyć oryginalna, ponieważ tonik nie jest typowo wodnisty, a bliżej mu do żelowego. Nabierając go na wacik należy chwilkę odczekać, by mógł on wsiąknąć, ale tonik można również aplikować bezpośrednio na skórę palcami. Jego zapach jest dość specyficzny, ale nie nieprzyjemny. Nie przypomina jednak w niczym zapachu hibiskusa.



W czym więc tkwi problem skoro kosmetyk ten się u mnie nie sprawdził? Problem tkwi niestety w jego działaniu. Toniku używam od miesiąca czasu i dziś z całą pewnością mogę stwierdzić, że przyczynił się on do przesuszenia mojej skóry i pogorszenia stanu rzęs i brwi. Moja ogólna pielęgnacja nie jest specjalnie skomplikowana. Wieczorem do demakijażu używam płynu micelarnego Sylveco lub mleczka Be Organic, następnie twarz myję żelem tymiankowym Sylveco, a kolejnym krokiem jest tonik. Od toniku oczekuję przede wszystkim delikatnego odświeżenia, nawilżenia i równowagi pomiędzy procesem oczyszczania, a nawilżania skóry twarzy. Tonik Sylveco niestety nie wywiązał się z powyższych podpunktów, a jedyne, co odczułam po jego zastosowaniu to przesuszenie. Za każdym razem po przemyciu twarzy odczuwałam ogromną potrzebę, by szybko zaaplikować krem lub serum. Cokolwiek, co nawilżyłoby moją skórę i odepchnęło na bok to nieprzyjemne uczucie ściągnięcia. Nie jest to jednak jedyny powód, który wpłynął na odstawienie tego kosmetyku z mojej codziennej pielęgnacji, ponieważ decydującym faktem było to, że poprzez to przesuszenie znacznie osłabiły się moje brwi i rzęsy. Przemywając twarz nie omijam okolic oczu i tym razem to mnie niestety zgubiło. Zauważyłam, że brwi się troszkę przerzedziły i podczas demakijażu na waciku częściej znajduję pojedyncze rzęsy. Całość jest dla mnie o tyle przewrotna, że całkiem niedawno wesoło oznajmiałam, że moje brwi i rzęsy pięknie wzmocniły się dzięki regularnemu używaniu płynu micelarnego tej samej marki.


Po tych doświadczeniach tonik hibiskusowy postanowiłam odłożyć na bok i wróciłam do wody różanej Dabur, która wcześniej świetnie się u mnie sprawdzała. Nie wykluczam jednak poszukiwania kolejnego naturalnego toniku, ponieważ od jakiegoś czasu jest to obowiązkowy krok w pielęgnacji na dzień dobry i na dobranoc.


A Wy po jakie toniki najczęściej sięgacie? Macie swoich ulubieńców?
A może znacie tonik Sylveco i podzielicie się ze mną zdaniem na jego temat?

Pozdrawiam serdecznie!
bG
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...