czwartek, 28 lutego 2013

Ulubieńcy lutego.

Zużycia lutego już były więc teraz pora na ulubieńców! :-) Pojawi się tutaj wiele nowych kosmetyków, głównie pielęgnacyjnych, z których jestem bardzo zadowolona i z przyjemnością po nie sięgam. Jeżeli jesteście ciekawe, które kosmetyki towarzyszyły mi w tym miesiącu to serdecznie zapraszam do dalszej części wpisu!







Avene, woda termalna - używam jej już od dłuższego czasu. Jest idealnym dopełnieniem wieczornego demakijażu jak i odświeżeniem po nocy. Łagodzi podrażnienia i daje ukojenie skórze.

Eveline, emulsja do demakijażu 3w1 - o tej emulsji pisałam niedawno tutaj. Jestem z niej bardzo zadowolona - jest łagodna, skuteczna, nie podrażnia skóry. Zdecydowanie polecam!

Iwostin Sensitia Zero, bezpieczny krem kojący - po nieudanej przygodzie z kremem Pharmaceris z serii A (!), który niemiłosiernie podrażnił moją skórę, postanowiłam sięgnąć po sprawdzoną markę. Miałam już wcześniej dwa kremy intensywnie nawilżające Iwostin Sensitia i świetnie się one u mnie sprawdziły. Teraz postawiłam na kolejny krem z tej linii i jestem bardzo zadowolona! Sprawdza się fenomenalnie!

Emolium, krem barierowy - zamówiłam go razem z kremem Iwostin. Chciałam mieć dwa kosmetyki tego typu i stosować je zamiennie w zależności od potrzeb. Ten krem sprawdził się u mnie również świetnie i co więcej - jest idealny pod makijaż! Zostawia na skórze idealnie gładką warstwę ochronną, zupełnie jak typowa baza.



W lutym zaczęłam trochę częściej sięgać po cienie. Ulubionym duetem był kolor Cappuccino z paletki Sleek Au Naturel (górny rząd, trzeci od lewej) oraz Kobo nr 117 Caffe Latte w zewnętrzny kącik i załamanie.



A Wy jakich ulubieńców miałyście w lutym? :-)

Pozdrawiam serdecznie!
bG

Zużycia lutego.

Dziś ostatni dzień miesiąca więc najwyższy czas na podsumowanie zużyć.
Bez zbędnych wstępów zapraszam do dalszej części tekstu! :-)








Pharmaceris, nawilżający krem ochronny do twarzy 30SPF.
Na blogu nie było jego recenzji. W skrócie - nie podrażnił mnie, nadawał się pod makijaż, chronił skórę nawet podczas szatańskich upałów. Nie planuję kolejnego zakupu.

Nivea, krem nawilżający.
To już klasyka, lubię od czasu do czasu do niego wracać. Żadnej krzywdy mi nie wyrządził, za to dobrze nawilża skórę.



Facelle Sensitive, płyn do higieny intymnej.
Stosuję ten płyn jako szampon i bardzo dobrze u mnie się sprawdza. Jest delikatny, nie podrażnia, włosy mi po nim nie wypadają. Pełna recenzja znajduje się tutaj. Kolejna butelka w użyciu.

Alterra, maska nawilżająca do włosów suchych i zniszczonych Granat I Aloes.
Bardzo ją lubię, zwłaszcza teraz, kiedy moje włosy zmieniły status z naturalnych na farbowane. Recenzja ukaże się na blogu. Kolejne opakowanie jest w użyciu :-)

Jumpy 161 to mój ulubieniec, w wakacje był lakierem nr 1.
Inglot 486DS kupiłam dawno temu. W sumie ładny kolor, ale ja nie do końca się w nim odnalazłam.
Lumene również był ze mną od kilku lat. Sprawdził się, ale na niego również przyszedł czas.
E.L.F. Healthy Glow Bronzing Powder - kosmetyk z wymianki. Początkowo byłam zachwycona, ale po jakimś czasie zaczął się dziwnie zachowywać więc postanowiłam nie ryzykować. Posiadałam wersję Matte Bronze - chłodny brąz z drobinkami, które nie są tak bardzo widoczne na twarzy.



Znacie któryś z tych kosmetyków?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

sobota, 23 lutego 2013

Eveline, Super Long Lasting 16h - ultra trwała pomadka w płynie nr 116

Często malujecie usta? Ja różnie... Czasami bywa, że tygodniami nie sięgam po żaden kolorowy kosmetyk do ust bazując jedynie na pomadkach ochronnych, ale od czasu do czasu nachodzi mnie ochota na więcej koloru. W kolorowych produktach do ust ważne jest dla mnie przede wszystkim to, by nie były one wysuszające. 
Jeżeli przy okazji są trwałe to miło :-)

Dziś będzie o jednym z kosmetyków, o którym zapewne mogłyście już przeczytać na wielu blogach.
Czy mnie zachwycił? Czy spełnił moje oczekiwania?


Zapraszam do recenzji! :-)




Eveline, Super Long Lasting 16h - ultra trwała pomadka w płynie nr 116; 7ml; ok. 10zł.


Wyjątkowe połączenie intensywnego koloru i długotrwałego blasku!
Intensywny wielowymiarowy kolor przez długi czas!
Wibrujący ultra trwały blask bez wysuszania!
Już nie musisz wybierać pomiędzy lustrzanym połyskiem błyszczyka a głębokim i trwałym kolorem pomadki do ust!
Pomadka w płynie 16H Super Long Lasting Shine liquid lip laquer stworzona w oparciu o innowacyjny kompleks Lipocire™, zawiera w 100% naturalne składniki, które intensywnie nawilżają i wygładzają skórę ust!
Receptura wzbogacona o olej palmowy i kompleks witamin (A, E, F) gwarantuje potrójny efektu makijażu ust: idealnie wygładza, doskonale nawilża i chroni, gwarantuje intensywny kolor oraz głęboki połysk przez cały dzień.


Moja opinia:
Pomadka mieści się w typowym dla błyszczyków opakowaniu z aplikatorem. Opakowanie to jest wygodne, a aplikator jest długi, sztywny, płaski, wykończony meszkiem.


Muszę przyznać, że pomimo moich początkowych obaw, dość dobrze się nim maluje usta. Jego płaskie wykończenie pozwala na bardzo precyzyjnie obmalowanie konturu ust. Nabiera również odpowiednią ilość produktu.

Zapach pomadki jest bardzo ładny, słodki i owocowy. W smaku jest raczej neutralna i nie powoduje uczucia dyskomfortu.

Kolor 116 to mocny, dający po oczach koral zmieszany z ciemnym różem. Nie kierujcie się odcieniami pokazanymi na stronie producenta, ponieważ nijak one się mają do rzeczywistości - przynajmniej w tym przypadku.

Pomadka sama w sobie jest bardzo kremowa i przyjemna w użyciu. Gładko nakłada się na usta, bardzo dobrze  do nich przylega i nie klei się. Nie wpływa niekorzystnie na stan ust i nie wysusza ich.

Dużą zaletą jest efekt, jaki daje na ustach - są one błyszczące, bardzo błyszczące :-) Efekt ten utrzymuje się na tyle długo, na ile same na to pozwolicie :-) W trakcie jedzenia czy picia blask ten "zjada się", ale nie jest to nic strasznego, bowiem wciąż pozostaje bardzo intensywny kolor!
W ramach upływu czasu pomadka staje się coraz bardziej matowa, a jej kolejne oblicze kolorystyczne ujawnia się jako nasycona fuksja.



Taka przemiana nie każdemu może się podobać, choć na zdjęciu wygląda bardzo ładnie. Jeżeli doskwierają Wam suche skórki na ustach to ten efekt nie będzie już na tyle estetyczny, by cieszyć nim swoje oko. Wtedy konieczna jest kolejna aplikacja pomadki lub przynajmniej jakiegoś sztyftu ochronnego. W ramach upływu czasu, po wielu godzinach, kolejnych porcjach jedzenia i picia matowy kolor również w jakimś stopniu się zjada, pozostawiając po sobie ciemniejsze ślady dookoła ust.

Nie jest to jednak powód do obaw, ponieważ pomadka sama w sobie naprawdę jest bardzo trwała!
Powyżej opisałam jedynie etapy, które kolejno po sobie nachodzą.

Tak jak zaznaczyłam na początku recenzji, pomadka ma bardzo dobrą przyczepność, dzięki czemu trzyma się na ustach przez wiele godzin. Bez jedzenia i picia blask utrzymuje się do kilku godzin po czym powoli zaczyna się wchłaniać i przemieniać w mat. Wykończenie matowe z kolei jest tak trwałe, że nawet mleczko do demakijażu ma problem z jego usunięciem :-) Trwałość do 16 godzin? Oczywiście! :-) 

 Zdecydowanie polecam! :-) Super efekt i trwałość za niewielkie pieniądze!



Dajcie koniecznie znać czy miałyście już możliwość przekonać się o trwałości tej pomadki i co o niej myślicie :-)

Pozdrawiam serdecznie!
bG



Produkt otrzymałam w ramach współpracy od firmy Eveline za pośrednictwem portalu Uroda i Zdrowie.
Zaznaczam jednocześnie, że nie miało to wpływu na rzetelność mojej oceny.

piątek, 22 lutego 2013

Eveline, miniMAX, lakier do paznokci nr 782.

Witajcie :-)
W dzisiejszym poście chciałabym Wam pokazać lakier, który około miesiąc temu zasilił moją kosmetyczkę. 
Jeżeli jesteście ciekawe jak się u mnie sprawdził, czy jestem z niego zadowolona oraz co najważniejsze - jak wygląda na paznokciach, to serdecznie zapraszam do dalszej części recenzji! :-)




Eveline, miniMAX, lakier do paznokci nr 782; 5ml; ok.5zł.

Delikatne, neutralne lub klasyczne kolory paznokci odzwierciedlają twoją zrównoważoną i nienaganną postawę. Wybierz odcień lakieru, który pasuje do twojego nastroju lub okazji, a jednocześnie nie zdominuje twojego wyglądu. Szeroka paleta szybkoschnących kolorów dostępna jest w linii lakierów do paznokci MiniMAX quick dry & long lasting.


Moja opinia:
Lakier mieści się w prostej, szklanej buteleczce. Jej pojemność to 5ml, a co za tym idzie jest szansa, by zużyć go do samego końca zanim zgęstnieje i będzie bezużyteczny. Jest to również dobra opcja dla osób, które często zmieniają kolory na paznokciach.


Konsystencja jest według mnie odpowiednia - lakier jest dość rzadki, ale nie lejący. Dobrze rozprowadza się na paznokciach, choć nałożony nieumiejętnie może zostawiać delikatne prześwity. 

Pierwsza warstwa lakieru daje delikatnie transparentny efekt, druga natomiast kryje w pełni.
Wysoki połysk utrzymuje się praktycznie do samego zmycia, choć zależy to również od tego jakie prace w międzyczasie się wykonuje.

Trwałość oceniam jako bardzo dobrą. Zauważyłam, że przy dwóch warstwach końcówki zaczynają się delikatnie ścierać po 4 dniach, przy jednej proces ten następuje zdecydowanie szybciej - już drugiego dnia widać pewne ubytki. 

Czas schnięcia jest godny pochwały, nawet po dwóch warstwach lakieru. 
Lakier po wyschnięciu nie odgniata się ani nie ściąga z paznokci. 

Pędzelek jest klasyczny, długi i smukły - wygodnie maluje się nim paznokcie.


Kolor 782 to zgaszona, ciemna zieleń. Kojarzy mi się z mundurami wojskowymi :-) Kolor sam w sobie bardzo mi się podoba i z przyjemnością po niego sięgam. Jest idealny na jesień i zimę.




Osobiście polecam ten lakier! Przemawia za nim dobra jakość, szybki czas schnięcia oraz trwałość. Dostępnych jest wiele kolorów do wyboru, możecie je zobaczyć na przykład tutaj. Ja już znalazłam dla siebie kolejny odcień do wypróbowania ;-)


A Wy miałyście okazję zapoznać się z lakierami miniMAX od Eveline?

Pozdrawiam serdecznie!
bG




Produkt otrzymałam w ramach współpracy od firmy Eveline za pośrednictwem portalu Uroda i Zdrowie.
Zaznaczam jednocześnie, że nie miało to wpływu na rzetelność mojej oceny.

Eveline, Blemish Base BB Cream (Matujący krem BB 8w1).

Jakiś czas temu na rynku kosmetycznym pojawiły się kremy BB, które szybko zdobyły szerokie grono wielbicielek. Po jakimś czasie zaczęły pokazywać się odpowiedniki tego typu kosmetyków, wzbudzając wśród kobiet wiele kontrowersji. Jedne z nich zdobywały swoje zwolenniczki, druga część omijała je z daleka.
Ja byłam gdzieś pośrodku. Jakaś część mnie bardzo chciała sprawdzić o co tyle szumu, ale w pewnym sensie zastanawiałam się czy naprawdę warto.

BB Krem od Eveline to pierwszy taki kosmetyk w moim zbiorze. Nie miałam póki co możliwości przetestowania oryginalnych koreańskich wersji, więc tego typu porównania u mnie nie znajdziecie.

Zdanie na jego temat jednak sobie już wyrobiłam i jeżeli jesteście ciekawe jak ten kosmetyk sprawdził się u mnie to serdecznie zapraszam! :-)



Eveline, Blemish Base BB Cream - matujący krem BB 8 w 1; 40ml; ok. 15zł.

Matujący krem BB 8 w 1 to innowacyjny produkt przeznaczony do codziennej pielęgnacji cery mieszanej i tłustej.

Ultralekka, beztłuszczowa formuła z FAST MATT COMPLEX™ idealnie wtapia się w cerę, nie zatyka porów, pozwala skórze oddychać. Krem łatwo i równomiernie rozprowadza się na skórze, zapewniając jej natychmiastowy efekt FAST MATT BABY FACE™ - perfekcyjnie matowej, doskonale wygładzonej skóry i długotrwale zapobiega błyszczeniu się. 

Odżywcza formuła z bioHYALURON COMPLEX™, koktajlem witamin (A, E, F) i proteinami jedwabiu intensywnie i długotrwale nawilża, rozświetla i wygładza cerę. 
Pigmenty mineralne wyrównują koloryt skóry, maskują niedoskonałości i przebarwienia. 
Kolagen zapewnia skórze jędrność, gładkość i elastyczność. 
Faktor SPF 15 doskonale chroni skórę przed promieniowaniem UVA/UVB i wolnymi rodnikami.
Krem niweluje oznaki zmęczenia oraz chroni przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych. Po zastosowaniu kremu skóra wygląda na wypoczętą i promienną, a cera zyskuje aksamitnie matowy wygląd, gładkość i ujednolicony koloryt.


Błyskawiczny efekt 8 w 1:
- długotrwale i skutecznie matuje 
- zmniejsza widoczność porów
- wyrównuje koloryt cery 
- pokrywa zaczerwienienia i niedoskonałości 
- intensywnie nawilża 24h
- wygładza i rozświetla
- redukuje oznaki zmęczenia 
- SPF 15 chroni przed UVA/UVB


Produkt występuje w dwóch odcieniach: dla cery jasnej i śniadej.
Skrót `BB` w nazwie swojego kremu Eveline wywodzi od `Blemish Base`, nie od `Blemish Balm Cream`, więc nie jest to typowy "azjatycki" BB Cream. 



Moja opinia:
Krem mieści się w typowej, miękkiej tubce z odkręcanym wieczkiem. Opakowanie to jest standardowe, wygodne w użyciu.


Zapach kremu jest świeży, kwiatowy i bardzo przyjemny dla nosa. Nie jest drażniący, a po aplikacji na skórę ledwie wyczuwalny.

Konsystencja jest raczej typowa dla podkładów - nie za gęsta, nie za rzadka. Idealnie rozprowadza się na twarzy nie tworząc nieestetycznych smug i zacieków.


Jako plus muszę podkreślić to, że pomimo tego, że krem wysycha szybko, to nie zastyga w tempie ekspresowym. Dzięki temu można spokojnie się umalować i w ramach przyzwoitości wnosić niewielkie poprawki.

Posiadam odcień dla jasnej cery. Co o nim myślę? Taki jasny to on nie jest ;-) Wpada w tony miodowe, jednak na skórze po rozsmarowaniu jest nieco jaśniejszy i wtapia się w cerę. Nie uważam jednak, żeby typowo blade osoby były z niego zadowolone.



Krem ten jest skierowany do cery mieszanej/tłustej, a ja mam cerę suchą i właśnie w ten sposób będę oceniać ten produkt.


Jak się u mnie sprawdził? Gdyby ocenić całość - powiedziałabym przeciętnie.
Pierwszymi próbami byłam zachwycona, myślałam, że znalazłam kolejną perełkę wśród kosmetyków kolorowych, wtedy jednak moja cera była w idealnym stanie. Krem doskonale rozprowadzał się i wtapiał w moją skórę, pięknie wyrównując jej koloryt i jednocześnie nie podkreślając rozszerzonych porów. Dawał jednocześnie moje ulubione, satynowe wykończenie. Już kilka razy podkreślałam, że bardzo nie lubię płaskiego matu na twarzy i w tym przypadku byłam bardzo zadowolona z uzyskanego efektu. Twarz wyglądała na wypoczętą i świeżą. Makijaż utrzymywał się cały dzień bez żadnych uszczerbków. Nie ważył się na twarzy, nie schodził plamami. Moja skóra nie potrzebowała dodatkowego zmatowienia. Od rana po sam wieczór makijaż był i dobrze wyglądał - po prostu.

Po jakimś czasie zaczęły się jednak schody... Jak to u mnie niekiedy bywa - uczulił mnie krem, a skóra twarzy się trochę bardziej przesuszyła. Krem BB od Eveline niestety nie podołał takim przeciwnościom. Nagle zaczął się gorzej rozprowadzać, nakładał się nierównomiernie i robił niewielkie smugi. Podkreślał wszystkie niedoskonałości, takie jak suche skórki czy podrażnienia. Nie dawał wystarczającego krycia. Jedynie trwałość była zadowalająca, ale cóż to za plus, skoro cała reszta nie spełniała oczekiwań?

Wnioskując, krem jest dobry, ale zależy dla kogo. Moim zdaniem idealnie nada się dla osób o ładnej i równiej cerze, bez niedoskonałości. W takich przypadkach potrafi idealnie wydobyć piękno skóry. Ładnie wyrównuje koloryt skóry, przy dwóch warstwach daje średnie krycie. Niestety większych niedoskonałości nie zatuszuje.
Osoby ze skórą problematyczną i przesuszoną nie będą zadowolone z tego kosmetyku. Krem BB od Eveline podkreśla to, co same chciałybyśmy ukryć. Na przesuszonej skórze wygląda bardzo nieestetycznie, czasami nawet dobry krem nawilżający jako baza nie pomaga. By być z niego zadowolonym trzeba mieć po prostu ładną, nienaganną, dobrze nawilżoną cerę.



Znacie ten krem?
Macie jakieś doświadczenie z kosmetykami tego typu ? Co o nich sądzicie?

Pozdrawiam serdecznie!
bG




Produkt otrzymałam w ramach współpracy od firmy Eveline za pośrednictwem portalu Uroda i Zdrowie.
Zaznaczam jednocześnie, że nie miało to wpływu na rzetelność mojej oceny.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Eveline, delikatna emulsja do demakijażu 3 w 1 - nowa formuła.

Pomimo mojego uwielbienia do popularnej metody OCM, zdarza mi się od czasu do czasu zmienić produkt do demakijażu. Używałam w swoim życiu już wielu produktów - dawniej były to wszelkiego rodzaju mleczka, później przyszedł czas na płyny micelarne. Choć trafiłam już kilka razy na *ten jedyny* kosmetyk, nie przeszkadza mi to w poszukiwaniu nowości.

Dziś chciałabym przedstawić Wam produkt, który jest ze mną od miesiąca.
Jak się u mnie sprawdził?

Po odpowiedź zapraszam do dalszej części recenzji! :-)




Eveline, delikatna emulsja do demakijażu 3 w 1; 245ml; 12-19zł.

Delikatna emulsja 3 w 1 bioHyaluron 4D to innowacyjna formuła bogata w substancje bioaktywne, która łączy właściwości mleczka, toniku oraz płynu do demakijażu oczu. Niezwykle delikatnie i skutecznie oczyszcza skórę twarzy i oczu, doskonale usuwa nawet wodoodporny makijaż.

SUPER EFEKT 4D - odmłodzenie w czasie
Spektakularna redukcja ilości, długości, szerokości i głębokości zmarszczek.

ZAAWANSOWANE SKŁADNIKI NAJNOWSZEJ GENERACJI:
biokwas hialuronowy, roślinne komórki macierzyste, witamina E, alantoina, olej z avocado

bioKWAS Hialuronowy
Potrójna dawka kwasu hialuronowego w wyjątkowym połączeniu 3 rozmiarów cząsteczek zapewnia nowatorskie efekty odmładzające oraz działanie na powierzchni i w głębi skóry.

ROŚLINNE KOMÓRKI MACIERZYSTE przywracają skórze biologiczną młodość
Roślinne komórki macierzyste, naturalnie pozyskiwane z odmiany jabłoni szwajcarskiej, są szeroko stosowane w kosmetologii w celu poprawy witalności i żywotności komórek macierzystych skóry. Pobudzają naturalne procesy regeneracji, dostarczają niezbędnej energii.

Sposób użycia: nasączonym wacikiem oczyścić twarz i szyję. W przypadku demakijażu oczu przytrzymać przez chwilę wilgotny wacik na zamkniętej powiece, czynność powtarzać do momentu, aż wacik pozostanie czysty. Nałożyć odpowiedni krem z serii.

Skład: Aqua/Water, Mineral Oil, Polysorbate-20, Glycerin, Isopropyl Myristate, Hyaluronic Acid, Acrylates / C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Glycine Soya Oil, Avocado Oil, Malus Domestica Fruit Cell Culture Extract, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Phenoxyethanol / Mathylparaben / Butylparaben / Ethylparaben / Propylparaben / DMDM Hydantion, Parfum, Disodium EDTA.



Moja opinia:
Czytałyście opis tego kosmetyku? Robi wrażenie, prawda? ;-) Pozwólcie, że w tej recenzji nie będę oceniać właściwości przeciwzmarszczkowych ani odmładzających - skupię się przede wszystkim na głównym założeniu tej emulsji, czyli demakijażu.

Tradycyjnie więc zacznę od opakowania: prosta, estetyczna i przyjemna dla oka butelka z dobrze działającą pompką - za to duży plus. Pompkę można oczywiście dodatkowo zabezpieczyć w przypadku ewentualnego transportu.


Konsystencja tego produktu jest typowa dla mleczka - biała, kremowa i niezbyt gęsta. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć odpowiednio ilość jednej pompki.


Zapach emulsji jest w moim odczuciu bardzo przyjemny - trochę kwiatowy, trochę owocowy. Bardzo ważne jest jednak to, że nie jest ostry, duszący ani męczący. Zaliczyłabym go za to do świeżych zapachów, dzięki czemu sama z przyjemnością sięgam po ten kosmetyk.

Bardzo dużą zaletą emulsji do demakijażu z Eveline jest jej dobre działanie. Makijaż twarzy usuwa dobrze i w szybkim tempie, a przy tym jest bardzo delikatna i nie podrażnia skóry. Nie powoduje również uczucia pieczenia, swędzenia ani ściągnięcia. Skóra po jej użyciu jest wręcz ukojona, i pozostaje na niej delikatna warstwa ochronna, dzięki której towarzyszy mi uczucie nawilżenia. Czy emulsja dokładnie usuwa makijaż? Tak, ale do oczyszczenia twarzy ja przykładowo potrzebuję ilości trzech pompek produktu. Przy dwóch pozornie jest wszystko ok, ale po dodatkowym użyciu hydrolatu/wody termalnej/toniku wychodzą pewne niedociągnięcia. Zależy to jednak od tego czym i w jakiej ilości się wykonuje makijaż.

Z demakijażem oczu emulsja ta radzi sobie bardzo dobrze. Szybko i przyzwoicie usuwa dwie warstwy tuszu i kreskę wykonaną eyelinerem - nie używam jednak wodoodpornych kosmetyków.
Poza tym nie podrażnia delikatnej skóry wokół oczu i nie szczypie jeżeli dobrze domkniemy je przed tym zabiegiem. W przeciwnym przypadku bardziej wrażliwe oczy mogą odczuć delikatny dyskomfort i minimalne szczypanie, ale zapewniam, że dramatu nie ma ;-)

Wydajność jest według mnie dobra/do zaakceptowania.


Czy polecam? Zdecydowanie tak! Z emulsji do demakijażu 3 w 1 Eveline jestem bardzo zadowolona. Dobrze usuwa makijaż, a przy tym nie podrażnia i jest bardzo delikatna dla skóry - pamiętajcie, że mówi to posiadaczka bardzo wrażliwej cery!



A Wy miałyście już okazję zapoznać się z tym kosmetykiem?
Jakie produkty do demakijażu preferujecie?

Pozdrawiam serdecznie!
bG



Produkt otrzymałam w ramach współpracy od firmy Eveline za pośrednictwem portalu Uroda i Zdrowie.
Zaznaczam jednocześnie, że nie miało to wpływu na rzetelność mojej oceny.

sobota, 16 lutego 2013

Paznokcie na dziś :-)

Bardzo dawno nie było u mnie żadnego wpisu z paznokciami, aż sama się sobie dziwię!  Dziś jednak dla odmiany znalazłam chwilę dla siebie i podczas nadrabiania zaległości na You Tube postanowiłam przyozdobić paznokcie w swój ulubiony wzór :-)




Sama kolorystyka nie będzie bardzo oryginalna: połączyłam przepiękną kawę z mlekiem z bielą.



Całość urozmaiciłam kropkami, do których posłużyły mi te same lakiery.



Lakier Wibo nie tworzy smug i kryje płytkę paznokcia już po pierwszej warstwie, choć daje lekko transparentny efekt. Druga warstwa bardziej oddaje głębię jego koloru. Wysycha również całkiem szybko więc myślę, że jest wart zakupu.

Biel od Orly natomiast różni się od poprzednika. Nie nadaje się zbytnio do pomalowania całych paznokci, ponieważ tworzy brzydkie prześwity i ciężko się nakłada. Do białych końcówek jest za to ideałem!






Użyte lakiery:
Wibo Extreme Nails nr 502
Orly White Out







Jak Wam się podoba efekt?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

środa, 13 lutego 2013

Fennel, jogurt do ciała o zapachu ciasteczek z czekoladą.

Podstawą pięknie wyglądającej i zdrowej skóry jest odpowiednie nawilżenie. Należy o nie zadbać zarówno od wewnątrz jak i od zewnątrz. Na rynku dostępnych jest wiele kosmetyków nawilżających. Dziś przedstawię Wam jeden z tych produktów, które w teorii mają nam zagwarantować odpowiednią pielęgnację skóry. Jak było w praktyce? Po odpowiedź na o pytanie zapraszam do dalszej części recenzji.




Fennel, jogurt do ciała o zapachu ciasteczek z czekoladą, 300g; ok 30-35zł.


Zmysłowy, lekki i łatwo wchłaniający się, apetyczny Jogurt do Ciała o zapachu Ciasteczek z Czekoladą.
Intensywnie nawilża i ujędrnia, przywraca skórze elastyczność i pomaga utrzymać właściwy poziom nawilżenia. Delikatna formuła nadaje skórze jedwabistą gładkość i aromatyczny zapach.
Nie pozostawia tłustych śladów, szybko się wchłania, odpowiedni dla każdego rodzaju skóry.



Moja opinia:
Jogurt zamknięty jest w plastikowym, wygodnym i przyjemnym dla oka opakowaniu. Jest ono od spodu zaokrąglone, a wieczko dodatkowo ochrania folia. Niezaprzeczalnie jest to bardzo duży plus, ale folia niestety jest bardzo mocno przyklejona i zdecydowanie odradzam odrywanie jej palcami - o skaleczenie nie jest trudno.

Konsystencja tego produktu nie do końca przypomina jogurt. Jest to raczej sztywny i bardzo gęsty budyń, który mimo wszystko łatwo rozprowadza się na skórze.


Na ciele tworzy początkowo warstwę ochronną, ale nie jest ona ani tłusta ani lepiąca. Jest ona charakterystyczna dla produktów, które w swoim składzie zawierają glicerynę - przylega do skóry i jednocześnie pozostawia przyjemne uczucie gładkości. Warstwa ta z czasem samoistnie zanika, a produkt się praktycznie całkowicie wchłania.

Zapach jogurtu jest dość oryginalny. Przede wszystkim muszę podkreślić to, że w stu procentach oddaje aromat ciasteczek z czekoladą, ale jednocześnie nie jest to zapach dla każdego. Dla wrażliwych i delikatnych nosków może być zbyt ciężki. Ja sama nie do końca potrafię się do niego ustosunkować. Mam takie chwile gdy nie mogę go znieść, ale od czasu do czasu wręcz muszę po ten produkt sięgnąć :-)

Nawilżenie oceniam jako bardzo dobre. Utrzymuje się przez długi czas, dzięki czemu wystarczy, że posmaruję się raz na kilka dni - i to w okresie zimowym, kiedy moja skóra bardziej potrzebuje tego typu kosmetyków. Dodatkowo ciało rzeczywiście jest bardziej ujędrnione, a skóra elastyczna. Myślę jednak, że osoby z bardzo suchą skórą będą musiały sięgać po ten produkt raz dziennie.

Wydajność również oceniam jako dobrą, kosmetyk zużywa się w standardowym tempie.

Tutaj znajduje się lista sklepów, gdzie można zakupić kosmetyki marki Fennel.


Czy polecam? Tak, ponieważ jogurt szybko się wchłania i jednocześnie dobrze nawilża skórę. Zapach ciasteczek z czekoladą  nie jest dla każdego, ale dostępne są również inne wersje do wyboru.


Znacie kosmetyki Fennel? Jesteście zadowolone z ich działania?

Pozdrawiam serdecznie!
bG



Produkt otrzymałam w ramach współpracy od firmy Fennel. Zaznaczam jednocześnie, że nie miało to wpływu na rzetelność mojej recenzji.

poniedziałek, 4 lutego 2013

'Krok po kroku' z użyciem BeautyBlendera.

Witajcie :-)
Zgodnie z tym, co zapowiedziałam - dziś przyszła pora na prezentację 'krok po kroku' z użyciem BeautyBlendera. Cały przebieg nakładania makijażu trwa dosłownie kilka chwil i jest bardzo przyjemny :-)

Przygotowałam dla Was małą fotorelację, dzięki której możecie nakreślić sobie pewne wyobrażenie dotyczące aplikacji podkładu i korektora gąbeczką.



Zapraszam na prezentację! :-)










Przed użyciem należy zmoczyć gąbeczkę w zimnej wodzie, by mogła zwiększyć swoją objętość. Następnie odciskamy z niej nadmiar wody, by pozostała jedynie lekko wilgotna.












Wybieramy nasz ulubiony podkład i wyciskamy odrobinę na rękę.
Następnie sięgamy po jajeczko BeautyBlender i jego spodnią częścią kosmetyk nakładamy.







Aplikacja podkładu na twarz jest banalnie prosta. Wystarczy odciskać stemple na skórze, miejsce przy miejscu.







Pomimo wielkości gąbeczki podkład można bardzo łatwo nałożyć na powieki i okolice oczu. Rozprowadza się on bardzo równomiernie nie tworząc smug i prześwitów.
Nie musimy się również obawiać nieestetycznych granic przy linii żuchwy.





Gdy już nałożymy podkład możemy sięgnąć po korektor. Kolejność nakładania makijażu może być oczywiście zmieniona zależnie od Waszych preferencji.





Według upodobań korektor możecie nałożyć bezpośrednio na skórę lub tak jak w przypadku podkładu - na dłoń /i odwrotnie.
Korektor wklepujemy w skórę górną częścią jajeczka, czyli wierzchołkiem.








Po skończonym makijażu oczywiście myjemy gąbeczkę w zimnej wodzie i wybranym płynie. 
Następnie odciskamy i pozostawiamy do wyschnięcia w suchym miejscu.


Mam nadzieję, że instrukcja 'krok po kroku' była dla Was choć trochę przydatna i rozwiała Wasze ewentualne wątpliwości dotyczące aplikacji podkładu czy też korektora :-)


Pozdrawiam serdecznie!
bG

niedziela, 3 lutego 2013

Ulubieńcy stycznia.

Witajcie :-)
Dziś przyszła kolej na ulubieńców zeszłego miesiąca. Kosmetyków nie będzie zbyt wiele, zdecydowałam się pokazać Wam tylko te, które w szczególny sposób umilały mi czas ;-) Jeżeli jesteście ciekawe, po które produkty sięgałam najczęściej w styczniu - serdecznie zapraszam do dalszej części wpisu! :-)






Pierwszym i absolutnie niezastąpionym ulubieńcem jest jajeczko BeautyBlender, o którym Wam niedawno pisałam w tym poście. Gąbeczka ta potrafi perfekcyjnie nałożyć makijaż nie tworząc smug i zacieków. Podkład dzięki niej idealnie wtapia się w skórę. Jest to dla mnie zdecydowanie numer jeden!

Kolejnym ulubionym produktem jest pogrubiający tusz do rzęs 5D False Definition z Eveline. Dostałam go w paczce razem z innymi kosmetykami tej firmy do testowania i wiecie co? Skradł moje serce! Po raz drugi miałam okazję przekonać się, że tanie wcale nie znaczy złe! Recenzja niebawem.

Podkład Healthy Mix Serum z Bourjois jest ze mną od kilku miesięcy. Lubiłam go od początku, ale teraz jestem z niego zadowolona jeszcze bardziej! Pięknie wyrównuje koloryt cery, krycie ma średnie, ale kiedy nakładam go BeautyBlenderem wygląda perfekcyjnie. Recenzja wkrótce.

Pamiętacie lakier do paznokci Safari? Pokazywałam Wam go tutaj. Nadal jest on moim ulubieńcem i to po niego sięgam najczęściej :-)

Puder transparentny Kanebo Sensai jest ze mną od dwóch miesięcy. Jest idealnym dopełnieniem makijażu. Nie daje płaskiego matu, a  raczej moje ulubione, satynowe wykończenie. Doskonale utrwala makijaż, choć podobno jeżeli przesadzi się z jego ilością efekt może być zupełnie odwrotny. Macie ochotę na jego recenzję?

Paletka do brwi z Essence jest ze mną od bardzo dawna! Wciąż ją uwielbiam i sięgam praktycznie codziennie!



W pielęgnacji nie będzie zbyt wielu kosmetyków. Pokażę Wam dwa hity miesiąca, które znam już bardzo dobrze :-)



Oliwka Hipp to mój absolutny ulubieniec. Jest bardzo uniwersalna i skuteczna. Cudownie nawilża ciało, sprawdza się podczas kąpieli i demakijażu twarzy. Uwielbiam zmywać nią makijaż, nic nie może się z nią równać!

Krem Nivea to już klasyk wśród kosmetyków! W styczniu używałam go codziennie na noc - idealnie nawilża i pielęgnuje moją suchą cerę! Pokonał wszystkie suche skórki i ukoił podrażnioną twarz - w tych kategoriach nie ma sobie równych. Do tego ten zapach... :-) W moim domu był od zawsze i to się chyba już nie zmieni :-)



A Wy które kosmetyki ukochałyście sobie szczególnie w minionym miesiącu?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

sobota, 2 lutego 2013

Zużycia z ostatnich kilku miesięcy.

Witajcie :-)
Wraz z końcem miesiąca przyszedł czas na podsumowanie zużyć. Dawno nie było u mnie tego typu wpisów, ale nie pojawiały się one z prostej przyczyny - nie chciałam przestawiać Wam marnej garstki kosmetyków, wolałam poczekać aż uzbiera się jakaś większa ilość.


Jeżeli jesteście ciekawe czego w ostatnim czasie się pozbyłam to serdecznie zapraszam na podsumowanie! :-)








Organic Shop, peeling do ciała tropikalny bambus
Lubiłam go. Był skuteczny, choć drobinki dość szybko się rozpuszczały. Pełna recenzja znajduje się tutaj.

Farmona Tutti Frutti, cukrowy peeling do ciała brzoskwinia&mango
Sięgałam po niego z przyjemnością. Miał intensywny, owocowy zapach i pomimo tego, że drobinki cukru rozpuszczały się szybko był skuteczny. Zostawiał tłustą powłokę na skórze. Pełna recenzja znajduje się tutaj.


The Body Shop, masło do ciała o zapachu wiśni
Miałam miniaturową wersję, którą udało mi się wygrać w rozdaniu. Lubiłam po nie sięgać, masło miało przepiękny kwiatowo-wiśniowy zapach i przyjemnie nawilżało skórę. Sama jednak raczej do niego już nie wrócę, ponieważ znam wiele równie dobrych produktów i w rozsądnej cenie.

Alterra, maska do włosów suchych granat i aloes
Dobra maska, warta polecenia. Mam już drugie opakowanie. Recenzja w planach :-)


ZSK, glinka biała "porcelanowa"
Lubię od czasu do czasu zmieszać sobie własnoręcznie maseczki na bazie glinki. Ta biała skutecznie łagodzi podrażnienia i wycisza skórę. Zdecydowanie polecam.

Fitomed, krem tłusty tradycyjny
Solidny, tłusty krem. Dobrze nawilża skórę i chroni ją w mroźne dni. Pełna recenzja znajduje się tutaj.




Nie będę opisywać szczegółowo wszystkich tych tuszy. W skrócie napiszę, że wart polecenia jest tusz z Eveline w wersji Bio, polecam również tusz z Wibo. Jeden i drugi bardzo ładnie pogrubia i wydłuża rzęsy, z tym że tusz Wibo daje bardziej spektakularny efekt.
Tusz i primer Clinique nie powalił mnie na kolana. Sam tusz ładnie wydłuża rzęsy, ale ani trochę ich nie pogrubia, a primer używany regularnie sieje spustoszenie - moje rzęsy zaczęły się po miesiącu wykruszać.
Tusz z Maybelline to śmiech na sali - zdecydowanie nie polecam.


Biovax, intensywnie regenerująca maseczka do włosów
Jest ze mną już od bardzo dawna. Bardzo dobrze nawilża i pielęgnuje włosy. Wracam do niej regularnie.

Ziołolek, krem do twarzy Linoderm Omega
Bardzo dobry krem, który wiele razy polecałam. Do niego również wracam regularnie. Pełna recenzja znajduje się tutaj.




Facelle Sensitive, płyn do higieny intymnej
Pełni rolę szamponu i sprawdza się świetnie. Nie podrażnia, a włosy przestały mi całkowicie wypadać. Za chwilę wykończę drugą butlę, a w kolejce czeka następna. Pełna recenzja znajduje się tutaj.

Green Pharmacy, balsam do włosów zniszczonych, łamliwych i osłabionych
Niby dobry, ale dla mnie jego działanie nie było niestety wystarczające. Recenzja znajduje się tutaj.


Essence, zmywacz do paznokci
Bardzo dobry i tani zmywacz. Szybko zmywa lakiery, nie wysusza paznokci i nie zostawia na nich białego nalotu. Zakupiłam kolejną butelkę i zdecydowanie go polecam.

ZSK, hydrolat rumiankowy
Lubiłam go, choć miał dziwny, bardzo słodki, miodowy zapach. Przyjemnie odświeżał skórę twarzy, nie podrażniał i nie wysuszał. Jestem na tak.




Ziaja, kokosowy balsam do ust - jest to raczej ładnie pachnący gadżet. Ma delikatne działanie pielęgnujące, ale nie poradzi sobie z bardzo suchymi i popękanymi ustami.
Essence, pomadka do ust - nie wysuszała, ładnie pachniała, ale trwałością nie grzeszyła.
Eveline, eyeliner w pisaku - kiepska trwałość, mało wydajny. Nie polecam.
Essence, korektor pod oczy - tutaj ciężko mi się wypowiedzieć na jego temat. Nie używałam go zbyt często i prawdę mówiąc jest mi raczej obojętny. Nie kupię go ponownie.


Bourjois, puder brązujący - pięknie pachniał, dawał ładny efekt. Nie lubiłam w nim tego, że wierzchnia warstwa szybko zasychała i trzeba było ją dosłownie zdrapywać. Może w przyszłości do niego wrócę.
Eveline, odżywka do paznokci 8w1 - jest najlepsza! Kolejne opakowanie mam i póki co nie zamierzam eksperymentować z innymi.
My Secret, transparentny puder sypki - ja byłam z niego zadowolona. Drobno zmielony, dawał bardzo ładne wykończenie. Myślę, że osoby zaczynające eksperymenty z makijażem mogą po niego sięgnąć.




Znacie któryś z tych produktów? Jakie macie zdanie na jego temat?

Pozdrawiam serdecznie!
bG
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...