Ostatnio jestem dość wybredna w kwestii doboru kosmetyków kolorowych. Tyczy się to zarówno produktów do twarzy, ust jak i paznokci. Lakierów w chwili obecnej mam naprawdę mało. Domyślam się, że niejedna z Was spojrzałaby na mnie z politowaniem gdybym odkryła zawartość mojego kuferka z kolorowymi emaliami :-) No ale co zrobić, tak w chwili obecnej mam i już. Wolę mieć mniej kosmetyków, ale cieszyć się nimi w pełni i przy okazji mam świadomość, że niczego bezmyślnie nie marnuję.
Wyznaję w tej chwili również zasadę, że wolę mieć czegoś mniej, ale lepszej jakości i posiadanie "tego czegoś" ma mnie w pełni cieszyć. I tak na przykład moja kolekcja róży ogranicza się do sztuk trzech (przypomniałam sobie, że mam też róż mineralny z EDM :-)), podkłady w zasadzie mam dwa (trzeci poszukuje nowego domu, ale o tym wkrótce) i kosmetyków "ekstra" niewiele więcej.
Lakiery Essie naprawdę bardzo lubię, ale nie uważam żebym była ich maniaczką. Cieszą one moje oko dzięki pięknej buteleczce, wybór samych kolorów również jest niczego sobie i każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Jestem świadoma, że wśród lakierów Essie są też lepsze i gorsze egzemplarze, ale jestem zdania, że te "gorsze" (czyli mniej kryjące) mogą być przeznaczone głównie do french manicure :-) Oczywiście jeżeli są w delikatnych tonacjach różu i brzoskwini...
Dziś pokażę Wam kilka lakierów Essie w tonacjach różowych. W chwili obecnej stawiam głównie na te kolory i myślę, że spokojnie mogłabym je Wam polecić...
Pierwszym kolorem, który pośród innych wyróżnia się najjaśniejszym odcieniem jest Fiji. Fiji to już kultowy kolor, w którym zakochana jest większość dziewczyn. Idealnie rozbielony róż, przypominający zabarwiony delikatnym różowym pigmentem korektor. Moim zdaniem łatwo maluje się nim paznokcie, choć potrzeba dwóch warstw do całkowitego pokrycia. Pierwsza warstwa może niestety obfitować w prześwity. Na dłoniach wygląda bardzo estetycznie, schludnie. Myślę, że z opalenizną będzie się bosko komponować :-)
Drugim z kolei lakierem jest nowość w moich zbiorach... Przedstawiam Państwu Spaghetti Strap. Ten lakier należy już do transparentnych i idealnie będzie się nadawał do frencha. Na paznokciach wygląda pięknie, nakłada się bardzo łatwo i nie robi smug. Pierwsza warstwa daje równe i delikatne zabarwienie, druga sprawia, że kolor jest bardziej intensywny, ale końcówki nadal prześwitują. Trzy warstwy w moim odczuciu załatwiają sprawę, choć bardziej dociekliwe oko i tutaj dopatrzy się odrobinę prześwitujących końcówek.
Nakrzyczcie na mnie, ale nie powiem Wam jak nazywa się lakier numer trzy. Mam go od dłuższego czasu i pewnego dnia w przypływie chwili zdrapałam naklejkę z numerkiem. Ogromnie tego żałuję, bo będę musiała się postarać by go ponownie odszukać i kupić. Choć na zdjęciu lakier ten wygląda na ciemny, w rzeczywistości na paznokciach przybiera kolor koktajlu truskawkowego. Przepiękny, kremowy, nasycony i soczysty kolor. Do pokrycia płytki wystarczy zaledwie jedna warstwa, ale dla bardziej trwałego i intensywnego efektu nakładam dwie.
Ostatnim z całej czwórki jest Bottle Service i darzę go mniejszą sympatią niż trzy poprzednie lakiery. Lubię go mniej, bo nie podoba mi się jego wykończenie. Jest satynowe i w moim odczuciu nie wygląda już tak ładnie jak połysk, który tak lubię. Muszę sprawdzić jak będzie się prezentować pokryty emalią Good To Go, bo wcześniejsze odżywki, które na niego nakładałam nie wydobywały z niego specjalnego połysku. Na plus muszę podkreślić to, że do pokrycia paznokcia wystarczy zaledwie jedna warstwa.
Teraz lakiery Essie są w świetnej promocji, ponieważ przy zakupie jednego drugi możecie wziąć za 1 grosz - i to wszystko w SuperPharm. Dla fanów tej marki jest to nie lada gratka :-) Niestety mnie ta promocja ominie, ale gdybym tylko miała dostęp do SuperPharm to kupiłabym Meet Me At Sunset, który niedawno mi się skończył oraz lubianą przez wiele osób Mademoiselle.
Wyznaję w tej chwili również zasadę, że wolę mieć czegoś mniej, ale lepszej jakości i posiadanie "tego czegoś" ma mnie w pełni cieszyć. I tak na przykład moja kolekcja róży ogranicza się do sztuk trzech (przypomniałam sobie, że mam też róż mineralny z EDM :-)), podkłady w zasadzie mam dwa (trzeci poszukuje nowego domu, ale o tym wkrótce) i kosmetyków "ekstra" niewiele więcej.
Lakiery Essie naprawdę bardzo lubię, ale nie uważam żebym była ich maniaczką. Cieszą one moje oko dzięki pięknej buteleczce, wybór samych kolorów również jest niczego sobie i każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Jestem świadoma, że wśród lakierów Essie są też lepsze i gorsze egzemplarze, ale jestem zdania, że te "gorsze" (czyli mniej kryjące) mogą być przeznaczone głównie do french manicure :-) Oczywiście jeżeli są w delikatnych tonacjach różu i brzoskwini...
Dziś pokażę Wam kilka lakierów Essie w tonacjach różowych. W chwili obecnej stawiam głównie na te kolory i myślę, że spokojnie mogłabym je Wam polecić...
Pierwszym kolorem, który pośród innych wyróżnia się najjaśniejszym odcieniem jest Fiji. Fiji to już kultowy kolor, w którym zakochana jest większość dziewczyn. Idealnie rozbielony róż, przypominający zabarwiony delikatnym różowym pigmentem korektor. Moim zdaniem łatwo maluje się nim paznokcie, choć potrzeba dwóch warstw do całkowitego pokrycia. Pierwsza warstwa może niestety obfitować w prześwity. Na dłoniach wygląda bardzo estetycznie, schludnie. Myślę, że z opalenizną będzie się bosko komponować :-)
Drugim z kolei lakierem jest nowość w moich zbiorach... Przedstawiam Państwu Spaghetti Strap. Ten lakier należy już do transparentnych i idealnie będzie się nadawał do frencha. Na paznokciach wygląda pięknie, nakłada się bardzo łatwo i nie robi smug. Pierwsza warstwa daje równe i delikatne zabarwienie, druga sprawia, że kolor jest bardziej intensywny, ale końcówki nadal prześwitują. Trzy warstwy w moim odczuciu załatwiają sprawę, choć bardziej dociekliwe oko i tutaj dopatrzy się odrobinę prześwitujących końcówek.
Nakrzyczcie na mnie, ale nie powiem Wam jak nazywa się lakier numer trzy. Mam go od dłuższego czasu i pewnego dnia w przypływie chwili zdrapałam naklejkę z numerkiem. Ogromnie tego żałuję, bo będę musiała się postarać by go ponownie odszukać i kupić. Choć na zdjęciu lakier ten wygląda na ciemny, w rzeczywistości na paznokciach przybiera kolor koktajlu truskawkowego. Przepiękny, kremowy, nasycony i soczysty kolor. Do pokrycia płytki wystarczy zaledwie jedna warstwa, ale dla bardziej trwałego i intensywnego efektu nakładam dwie.
Ostatnim z całej czwórki jest Bottle Service i darzę go mniejszą sympatią niż trzy poprzednie lakiery. Lubię go mniej, bo nie podoba mi się jego wykończenie. Jest satynowe i w moim odczuciu nie wygląda już tak ładnie jak połysk, który tak lubię. Muszę sprawdzić jak będzie się prezentować pokryty emalią Good To Go, bo wcześniejsze odżywki, które na niego nakładałam nie wydobywały z niego specjalnego połysku. Na plus muszę podkreślić to, że do pokrycia paznokcia wystarczy zaledwie jedna warstwa.
Teraz lakiery Essie są w świetnej promocji, ponieważ przy zakupie jednego drugi możecie wziąć za 1 grosz - i to wszystko w SuperPharm. Dla fanów tej marki jest to nie lada gratka :-) Niestety mnie ta promocja ominie, ale gdybym tylko miała dostęp do SuperPharm to kupiłabym Meet Me At Sunset, który niedawno mi się skończył oraz lubianą przez wiele osób Mademoiselle.
A Wy macie swoje ulubione lakiery Essie?
Pozdrawiam serdecznie!
bG