środa, 27 sierpnia 2014

Bourjois, 1 Seconde - nr 10 Rouge Poppy.

Jakiś czas temu kupiłam sobie nowy lakier. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że miałam pozostać przy lakierach Essie. Tak czy inaczej zdecydowałam się na odcień 10 Rouge Poppy z linii 1 Seconde, który spośród wszystkich innych lakierów najbardziej przypominał mi ulubieńca z zeszłego roku Meet Me At Sunset Essie. Czy ten skok w bok zakończył się w tym przypadku pomyślnie?



1 Seconde z Bourjois na pierwszy rzut przekonał mnie ładnym kolorem, szerokim pędzelkiem i obietnicą żelowego wykończenia, które tak lubię. W praktyce dostrzegłam jednak kilka mankamentów.
Lakier ma całkiem gęstą konsystencję, co teoretycznie jest dla mnie plusem, jednak w tym przypadku nie do końca wygodnie nakłada mi się emalię. Wydaje mi się, że sam otwór w buteleczce w stosunku do szerokości pędzelka i gęstości lakieru nie do końca współgra - jest odrobinkę za mały. Na pędzelek nabiera się ogromna ilość lakieru i za każdym razem trzeba dokładnie pozbywać się nadmiaru, a w tym przypadku nie do końca jest to wygodne. Jeżeli opanuje się już tę technikę to kolejnym krokiem jest malowanie paznokci. Z racji tego, że pędzelek jest szeroki, bardzo łatwo mi to wychodzi. Płytka już przy pierwszej warstwie jest pięknie pokryta, co widać na zdjęciu. Przy krótkich paznokciach wystarczy jedna warstwa lakieru, ale przy dłuższych muszą być już dwie, ponieważ widać prześwitujące końcówki. Dwie warstwy jednak bardzo długo wysychają. Zdecydowanie jest to największy minus tego produktu. Zdarzyło się, że po sześciu godzinach wychodziły różne odgniecenia i zadarcia, co nie jest zbyt przyjemne. Efekt jaki można uzyskać bardzo mi się jednak podoba. Efekt żelowych paznokci najbardziej widoczny jest po dwóch warstwach. Przy jednej warstwie lakieru starte końcówki widoczne są już na drugi dzień.







Jak oceniacie ten kolor?
Znacie lakiery 1 Seconde z Bourjois?

Pozdrawiam serdecznie!
bG

czwartek, 21 sierpnia 2014

Essie, Lilacism - idealny odcień na letnie dni.

Dziś przedstawię Wam jeden z ładniejszych fioletowych odcieni, z jakim miałam do tej pory styczność. Mowa oczywiście o Essie Lilacism, który większość z Was miała zapewne okazję już zobaczyć.


Lilacism to piękny, pastelowy fiolet, który z przyjemnością nakładam na płytkę. Jest bajecznie łatwy w aplikacji, nie robi smug i już pierwsza warstwa daje ładne krycie. Oprócz tego szybko wysycha jeżeli nałoży się go oczywiście w przyzwoitej ilości.

Trwałość według mnie jest dobra. Ten konkretny odcień spokojnie utrzymuje się u mnie przez tydzień czasu, a końcówki zaczynają się ścierać w okolicach 3-4 dnia.








Jak Wam się podoba lakier Essie w takim wydaniu?
Przypominam Wam o moim nowym koncie na Instagramie - klik! :-)

Pozdrawiam serdecznie!
bG

środa, 20 sierpnia 2014

Wróciłam :-)

... i zaraz wracam do Was z nowymi postami! Troszkę się wszystkiego nazbierało więc nie będzie wiało nudą. Tymczasem zapraszam Was jednak do obserwowania mojego świeżo założonego konta na Instagramie. Dopiero zaczęłam się rozkręcać więc z czasem przybędzie więcej ciekawostek :-)





A w kolejnych wpisach przedstawię Wam kilka moich lakierowych nowości, między innymi ulubieńca ostatnich wakacji z Essie.



Pozdrawiam serdecznie!
bG
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...