Mamy już praktycznie koniec stycznia więc najwyższy czas na przedstawienie zeszłorocznych ulubieńców, prawda? I przyznam się Wam, że przeglądając swój całkiem pokaźny arsenał nie miałam z wyborem większego problemu i śmiało mogłam wybrać te produkty, które albo odmieniły albo ułatwiły mi moją codzienną rutynę.
Idąc po kolei przyszedł u mnie czas na róż. Róż numer jeden pod każdym względem (estetyka, kolor, pigmentacja, aplikacja) to Baby Love z Too Faced. Decyzja o jego zakupie była totalnym strzałem w dziesiątkę i nie mogłam chyba trafić piękniejszego koloru! Jest to cudowny lekko przygaszony róż, który dodaje cerze świeżości i lekkości bez efektu przerysowania. To jak wygląda na buzi zachęca do częstego używania i za każdym razem efekt jest równie piękny. Polecam przyjrzeć mu się na żywo, moim zdaniem to najładniejszy i najbardziej uniwersalny kolor z całej kolekcji.
Pierwsze odkrycie to podkład MAC Studio Fix. Ja posiadam odcień NC25, który idealnie nadaje się na lato, gdy moja skóra jest już nieco opalona. Na początku średnio się z nim dogadywałam, ale odkryłam go na nowo, gdy jako bazę zaaplikowałam odpowiedni krem nawilżający - u mnie był to Vichy Slow Age do cery suchej. Efekt, jaki uzyskiwałam niesamowicie mi się spodobał, moja cera była pięknie wyrównana, o satynowym wykończeniu. Nie potrzebuję większego krycia więc średnia moc Studio Fix była dla mnie satysfakcjonująca. Podkład ten lubi podkreślać wszystkie suchości i nierówności dlatego bardzo ważne jest dobranie odpowiedniej pielęgnacji przed jego aplikacją. Minusem jest brak pompki na starcie, ale ja swoją dokupiłam i mam zupełnie inny komfort używania.
MAC Studio Fix NC25 |
Idąc po kolei przyszedł u mnie czas na róż. Róż numer jeden pod każdym względem (estetyka, kolor, pigmentacja, aplikacja) to Baby Love z Too Faced. Decyzja o jego zakupie była totalnym strzałem w dziesiątkę i nie mogłam chyba trafić piękniejszego koloru! Jest to cudowny lekko przygaszony róż, który dodaje cerze świeżości i lekkości bez efektu przerysowania. To jak wygląda na buzi zachęca do częstego używania i za każdym razem efekt jest równie piękny. Polecam przyjrzeć mu się na żywo, moim zdaniem to najładniejszy i najbardziej uniwersalny kolor z całej kolekcji.
Cienie. Tych mam naprawdę sporo, ale od wielu miesięcy najbardziej eksploatowanymi były te z marki własnej Sephory. Moje cieniowane trio pochodzi z limitowanej serii, ale jest to tak udana i idealnie dobrana kolorystyka, że sięgałam po nie wręcz automatycznie. Ogólnie zauważyłam, że Sephora ma bardzo udane odcienie od szampańskiego po brąz i szczerze mogę je Wam polecić.
Kolejnymi ulubieńcami bez wątpienia będą czarne kredki do oczu, do których w tym roku wróciłam i używam do podkreślania linii wodnej. Musze przyznać, że egzemplarze Collistar i Marc Jacobs zaskoczyły mnie naprawdę bardzo pozytywnie, bo chociaż czarnych kredek mam jeszcze kilka to nawet popularny egzemplarz z Estee Lauder się do nich nie umywa! Te są trwałe i piekielnie wydajne, do tego jak na moje potrzeby mają odpowiednią miękkość (twardość? ;-)) Marc Jacobs jest kredką wykręcaną, Collistar natomiast zupełnie tradycyjną, do której niezbędna jest porządna temperówka :-)
Jak już jesteśmy w okolicach oczu to ostatnim moim totalnym must have był żel Gimme Brow z Benefit. Majstersztyk! Ten żel tak ładnie i odpowiednio podkreślał brwi, ze nie chciało mi się sięgać po żaden inny odpowiednik. Ma konsystencję gęstego, dobrze zabarwionego kremu i uwaga - nie jest suchy! Kosmetyk ten tak ładnie osadza się na brwiach i tak łatwo można dozować odpowiednią ilość, że jest to dla mnie naprawdę duża przyjemność. W chwili obecnej mam makijaż permanentny i nie muszę aż tak bawić się w malowanie brwi jak wcześniej, ale podczas samego makijażu nawet taki troszkę się przybrudzi od pudru i mimo wszystko będę sięgać po ten żel w dalszym ciągu. Włoski są dzięki niemu dobrze utrwalone, ale nie są twarde jak kamień.
Co nam zostało? Usta! Do ust mam tutaj wyszukanych kilka perełek, w tym jedną konturówkę. Ta, o której mowa to Pale Mauve z Bobbi Brown. Jak tylko zobaczyłam ten kolor to wiedziałam, że musi być moja! Cudowny, lekko zgaszony, ale nadal wyraźny róż, który tak pięknie wygląda na ustach, że och!! Trwałość może nie była taka "perfect", powiedziałabym raczej, że wystarczająca. Za to kolor, konsystencja i efekt! Cóż tu więcej mówić, trzeba ją po prostu zobaczyć!
Pomadki będą u mnie trzy: Marc Jacobs No Angel, MAC Brave Red i Smashox Plum Scene. Wszystkie są zupełnie różne i wszystkie absolutnie uwielbiam. Najczęściej używaną bez dwóch zdań jest Marc Jacobs z racji tego, że ma najbardziej uniwersalny kolor, po pozostałe dwie sięgam w zależności od okazji, ale żadnej z nich bym nie oddała :-)
W kategorii makijaż ostatnimi egzemplarzami, które wyjątkowo się wyróżniały były trzy pędzle: Eco Tools do pudru, Maestro 420 i Hakuro H85. EcoTools służył mi zarówno do nakładania pudru prasowanego, ale i do delikatnego ocieplania twarzy Terracottą numer 4 z Golden Rose. Maestro 420 jest idealną mini kuleczką do podkreślania dolnej powieki i wewnętrznego kącika, a Hakuro H85 stale służył mi do podkreślania brwi.
A jak było u Was w 2017 roku?
Pozdrawiam serdecznie!
bG
Niestety nic nie znam.
OdpowiedzUsuńznam kilka rzeczy, jednak tylko przelotem... coś tam widziałam, coś tam macałam...
OdpowiedzUsuńzastanawiam się nad podkładem z mac :)
OdpowiedzUsuńJak się go "rozgryzie" to jest świetny ;-)
Usuńkolory pomadek mi się podobają, a podkład z mac'a bardzo mnie kusi
OdpowiedzUsuńPomadki są boskie, a podkład uwielbiam :-)
UsuńPomadki bardzo mi sie spodobały <3
OdpowiedzUsuńCudne są :-)
Usuńbardzo ciekawi mnie ten podkład, szukam czegos dobrego
OdpowiedzUsuńPolubiłam go po jakimś czasie, początki bywały różne.
UsuńAktualnie testuję Studio Fix, jednak mam przeczucie, że nie jest on odpowiedni dla mojej cery :((
OdpowiedzUsuńMoże znajdziesz na niego jeszcze jakiś sposób? ;-)
UsuńPomadki cudne <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :))
Dziękuję i pozdrawiam wzajemnie :-)
UsuńCiekawi ulubieńcy :))
OdpowiedzUsuńTa brudnoróżowa pomadka taka piękna!
OdpowiedzUsuńNad Studio Fix kiedyś myślałam, ale nie znajdę odpowiedniego odcienia + opinie o trwałości też są różne (póki nie spróbuję, to się nie przekonam)
Dokładnie! Najlepiej sprawdzić na sobie, bo u każdego to różnie może wyglądać :-)
UsuńU mnie są inni ulubieńcy (chociaż też jest produkt do brwi Benefitu, ale inny ;)), znam też Gimmie Brow i pomadki Maca, reszty nie miałam. Z chęcią skusiłabym się na podkład Maca i mam go w planach. ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie jest świetny, ale musiałam go odpowiednio rozpracować:-)
UsuńBardzo zainteresowała mnie pomadka Marc Jacobs No Angel, mam nadzieję, że bedę miała okazję kiedyś ją przetestowac, bo kolorek jest cudowny!
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona codzienna pomadka :-)
UsuńNie znam nic, ale parę rzeczy mam w planach przetestować. Szczególnie ciekawią mnie pomadki: MAC i Marc Jacobs - piękne kolory <3
OdpowiedzUsuńCzy w styczniu planujesz kolejne podsumowanie?
OdpowiedzUsuńNiestety, wielu z tych kosmetyków nie znałam...
OdpowiedzUsuń