Szał na kosmetyki rosyjskie trwa, choć i tak mam wrażenie, że nie jest już tak entuzjastycznie jak kilka miesięcy temu. Ja po ogromnej fali zachwytów na początku roku zdecydowałam się na zakup dwóch kosmetyków, które zainteresowały mnie najbardziej. Jednym z nich była maseczka drożdżowa, która okazała się totalnym niewypałem, a drugim kosmetykiem był spray do ciała i włosów "żywe witaminy" - w tym przypadku duży wpływ na mój wybór miała sama nazwa i ogromne obietnice producenta. Jeżeli jesteście ciekawe czy produkt ten okazał się strzałem w dziesiątkę czy może kolejnym rozczarowaniem - serdecznie zapraszam do przeczytania recenzji!
Spray w mgnieniu oka odżywia włosy oraz ciało, nawilża je oraz chroni przed szkodliwymi czynnikami. Ekstrakty z Maliny Moroszki i Dzikiej Jeżyny bogate w Witaminę C regenerują komórki skóry, poprawiając jej elastyczność. Sofora Japońska, naturalne źródło Rutyny aktywizujące proces odnowy komórek skóry. Dzika Róża Dahurska zawierająca witaminy B, E i beta karoten poprawia strukturę włosa, sprawia że stają się silne i posłuszne. Ekstrakt z Czarnej Jagody Syberyjskiej przywraca włosom kolor i blask.
Sposób użycia: spryskać czyste ciało i włosy. Zostawić do wchłonięcia.
Skład: Aqua, Shizandra Chinensis Fruit Extract, Pulmonaria Officinalis Extract, Oxalis Acetosella Extract, Rosa Davurica Bud Extract, Vaccinium Angustifolium Fruit Extract, Achillea Millefollum Extract, Anthemis Nobilis Flower Extract, Artemisia Vulgaris Extract, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Sophora Japonica Flower Extract, Xanthan Gum, Glycerin, Agar, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Retinyl Palmitate, Niacinamide, Chitosan, Algin, Mica, Titanium Dioxide, Iron Oxides, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum.
Moja opinia:
Produkt mieści się w wygodnym i poręcznym opakowaniu z atomizerem. Opakowanie to jest plastikowe, dosyć twarde, ale zgina się pod wpływem ucisku. Sam atomizer działa bez zarzutu i aplikuje odpowiednią ilość produktu.
Konsystencja jest bardzo specyficzna. Po wydostaniu się z butelki może sprawiać wrażenie nieco maziowatej, ale w trakcie rozsmarowywania na skórze robi się wodnista.
Jak możecie zaobserwować na poniższym zdjęciu, w produkcie tym zatopione są mikroskopijne drobinki, które tworzą piękną poświatę w butelce. W praktyce nie ma się jednak czego obawiać, ponieważ na ciele nie są praktycznie widoczne. Ja dostrzegam je jedynie w słońcu albo w sztucznym świetle, a i wtedy muszę się naprawdę przyjrzeć, by je znaleźć. W tym przypadku nie przeszkadza mi ich obecność.
Zapach tego kosmetyku początkowo nieco mnie do siebie zniechęcił, ponieważ po aplikacji na skórę wydał mi się zbyt mocny i trochę duszący. Po chwili jednak zaczyna on łagodnieć i ostatecznie stwierdziłam, że bardzo mi się podoba. Jest nieco orientalny, przypomina mi typowo kobiece perfumy. Na skórze jest wyczuwalny, ale przede wszystkim wtedy, kiedy zbliżymy do niej swój nos. Po dwóch - trzech godzinach nie pozostaje po nim żaden ślad.
I z podstawy to by było na tyle. Producent jednak zapewnia nas o wszechstronnym działaniu tego kosmetyku i o jego cudotwórczości.
Jak jest naprawdę? Krótko mówiąc - nijak. Przetestowałam ten produkt na wszelkie możliwe sposoby i niestety stwierdzam, że nie robi on absolutnie nic!
Na moich włosach nie sprawdził się w ogóle. Aplikowałam go zarówno na sucho, jak i na mokro. W obydwu przypadkach na mojej głowie powstawało siano, którego nijak nie mogłam później okiełznać - gdzie więc to potwierdzenie uzyskania silnych i posłusznych włosów?
Na skórze również nie zaobserwowałam żadnych pozytywnych reakcji. Po rozsmarowaniu przez kilka sekund towarzyszyło mi uczucie przyjemnej, lekko mokrej gładkości i nawilżenia, ale po tej krótkiej chwili całość automatycznie się wchłaniała/wysychała i po uczuciu komfortu nie było śladu.
Nie zauważyłam również żadnego odżywienia, regeneracji, poprawy elastyczności, a moje włosy nie stały się silniejsze i bardziej posłuszne - wręcz przeciwnie.
Jednym słowem - wszystko co znajduje się na etykiecie tego produktu nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. U mnie ten kosmetyk sprawdza się jedynie wtedy, kiedy spryskam nim nasmarowane wcześniej balsamem czy masłem ciało - nadaje wtedy skórze pięknego zapachu, dla którego nie wykluczam, że sięgnę po kolejną butelkę w przyszłości. Mało to logiczne, ale cóż... ;-)
Nie mniej jednak pomimo przyjemnego składu produkt ten nie jest wart tak wysokiej ceny.
Natura Siberica, spray do włosów i ciała Żywe Witaminy, 125ml; ok.40zł.
Spray w mgnieniu oka odżywia włosy oraz ciało, nawilża je oraz chroni przed szkodliwymi czynnikami. Ekstrakty z Maliny Moroszki i Dzikiej Jeżyny bogate w Witaminę C regenerują komórki skóry, poprawiając jej elastyczność. Sofora Japońska, naturalne źródło Rutyny aktywizujące proces odnowy komórek skóry. Dzika Róża Dahurska zawierająca witaminy B, E i beta karoten poprawia strukturę włosa, sprawia że stają się silne i posłuszne. Ekstrakt z Czarnej Jagody Syberyjskiej przywraca włosom kolor i blask.
Sposób użycia: spryskać czyste ciało i włosy. Zostawić do wchłonięcia.
Skład: Aqua, Shizandra Chinensis Fruit Extract, Pulmonaria Officinalis Extract, Oxalis Acetosella Extract, Rosa Davurica Bud Extract, Vaccinium Angustifolium Fruit Extract, Achillea Millefollum Extract, Anthemis Nobilis Flower Extract, Artemisia Vulgaris Extract, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Sophora Japonica Flower Extract, Xanthan Gum, Glycerin, Agar, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Retinyl Palmitate, Niacinamide, Chitosan, Algin, Mica, Titanium Dioxide, Iron Oxides, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum.
Moja opinia:
Produkt mieści się w wygodnym i poręcznym opakowaniu z atomizerem. Opakowanie to jest plastikowe, dosyć twarde, ale zgina się pod wpływem ucisku. Sam atomizer działa bez zarzutu i aplikuje odpowiednią ilość produktu.
Konsystencja jest bardzo specyficzna. Po wydostaniu się z butelki może sprawiać wrażenie nieco maziowatej, ale w trakcie rozsmarowywania na skórze robi się wodnista.
Jak możecie zaobserwować na poniższym zdjęciu, w produkcie tym zatopione są mikroskopijne drobinki, które tworzą piękną poświatę w butelce. W praktyce nie ma się jednak czego obawiać, ponieważ na ciele nie są praktycznie widoczne. Ja dostrzegam je jedynie w słońcu albo w sztucznym świetle, a i wtedy muszę się naprawdę przyjrzeć, by je znaleźć. W tym przypadku nie przeszkadza mi ich obecność.
Zapach tego kosmetyku początkowo nieco mnie do siebie zniechęcił, ponieważ po aplikacji na skórę wydał mi się zbyt mocny i trochę duszący. Po chwili jednak zaczyna on łagodnieć i ostatecznie stwierdziłam, że bardzo mi się podoba. Jest nieco orientalny, przypomina mi typowo kobiece perfumy. Na skórze jest wyczuwalny, ale przede wszystkim wtedy, kiedy zbliżymy do niej swój nos. Po dwóch - trzech godzinach nie pozostaje po nim żaden ślad.
I z podstawy to by było na tyle. Producent jednak zapewnia nas o wszechstronnym działaniu tego kosmetyku i o jego cudotwórczości.
Jak jest naprawdę? Krótko mówiąc - nijak. Przetestowałam ten produkt na wszelkie możliwe sposoby i niestety stwierdzam, że nie robi on absolutnie nic!
Na moich włosach nie sprawdził się w ogóle. Aplikowałam go zarówno na sucho, jak i na mokro. W obydwu przypadkach na mojej głowie powstawało siano, którego nijak nie mogłam później okiełznać - gdzie więc to potwierdzenie uzyskania silnych i posłusznych włosów?
Na skórze również nie zaobserwowałam żadnych pozytywnych reakcji. Po rozsmarowaniu przez kilka sekund towarzyszyło mi uczucie przyjemnej, lekko mokrej gładkości i nawilżenia, ale po tej krótkiej chwili całość automatycznie się wchłaniała/wysychała i po uczuciu komfortu nie było śladu.
Nie zauważyłam również żadnego odżywienia, regeneracji, poprawy elastyczności, a moje włosy nie stały się silniejsze i bardziej posłuszne - wręcz przeciwnie.
Jednym słowem - wszystko co znajduje się na etykiecie tego produktu nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. U mnie ten kosmetyk sprawdza się jedynie wtedy, kiedy spryskam nim nasmarowane wcześniej balsamem czy masłem ciało - nadaje wtedy skórze pięknego zapachu, dla którego nie wykluczam, że sięgnę po kolejną butelkę w przyszłości. Mało to logiczne, ale cóż... ;-)
Nie mniej jednak pomimo przyjemnego składu produkt ten nie jest wart tak wysokiej ceny.
Która z Was miała okazję zapoznać się z tym "cudownym" kosmetykiem?
Czy odniosłyście podobne wrażenia do moich? A może jednak się u Was sprawdził?
Pozdrawiam serdecznie!
bG
Bardzo ciekawi mnie ten spray, ale widzę, że nie warto go kupować.
OdpowiedzUsuńNie warto, to tylko bajer.
UsuńNa YT oglądałam kilka negatywnych recenzji na jego temat.
OdpowiedzUsuńJa widziałam też pozytywne reakcje, ale mocno się rozczarowałam nijakością tego kosmetyku.
Usuńczytałam kilka opinii na temat tego produktu,albowiem mnie intrygował ale wszystkie były takie sobie więc odpuściłam zakup i widzę dobrze :)
OdpowiedzUsuńDobrze :-)
UsuńMam go, używam przeważnie do twarzy i polubiłam go.
OdpowiedzUsuńJa oprócz zapachu nie zauważyłam jakiegokolwiek najmniejszego działania...
Usuńmoja mama używała tego kosmetyku i też nie zauważyła żadnego działania ;)
OdpowiedzUsuńCzyli jednak ;-)
UsuńKosmetyk ładnie wygląda w opakowania i chyba tylko tyle, skoro nie robi nic.
OdpowiedzUsuńDotąd ulegałam często blogowym trendom. Jednak jakimś cudem szał na rosyjskie kosmetyki mnie ominął. Może jeszcze wszystko przede mną? :)
OdpowiedzUsuńPewnie znajdą się i fajne kosmetyki, ale te dwa, które sama miałam okazały się do niczego.
UsuńMiałam te żywe witaminy i one niestety nie robią NIC. Szkoda, bo nie jest to tani kosmetyk, z opisu zapowiadał się świetnie, a tu takie rozczarowanie :/
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja strasznie się dziwię, że cena jest taka wysoka! Ten produkt nie jest wart takich pieniędzy!
UsuńTaki w sumie do wszystkiego i niczego. Żywe witaminy samą nazwą by mnie zaintersowały, więc tym bardziej szkoda, że się nie sprawdza
OdpowiedzUsuńJa też bardzo żałuję, bo obietnice były ogromne...
UsuńChociaż opakowanie ładne:)
OdpowiedzUsuńFakt :-)
Usuńwcale mnie nie kusi
OdpowiedzUsuńPiszesz o modzie na rosyjskie kosmetyki która trwa, a ja jeszcze się z nimi nie ani razu nie spotkałam. Chyb jestem strasznie zacofana ;D No ale jak nie polecasz, to chyba nie tracę;)
OdpowiedzUsuńOj, w takim razie wiele Cię ominęło ;-) O rosyjskich kosmetykach trąbiła cała blogosfera :-)
UsuńJa w ogóle nie przepadam za mgiełkami (takimi do włosów), bo mam wrażenie, że nic nie robią
OdpowiedzUsuńJa kilka miałam, z czego tylko Radical się u mnie w miarę sprawdził.
Usuńciekawy, przynajmniej z wyglądu, ale nie kupię na pewno :)
OdpowiedzUsuńNie miałam go więc nie mogę się za bardzo wypowiedzieć :(
OdpowiedzUsuńMiałam ten spray :)
OdpowiedzUsuńPodobałą mi się butelka, wygląd i zapach, podobnie jak Tobie :)
Niestety u mnie tez kompletnie nic nie robił :( a szkoda...
Mogę Tobie podać rękę, ponieważ na mnie ten spray też kompletnie nie działał
OdpowiedzUsuńJest to jedynie przyjemny kosmetyk dla oka
drobinki w takich olejkach fajnie wyglądają na nogach latem, ale używanie takiego olejku do włosów na pewno skończyłoby się ich obciążeniem w moim wypadku :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc pierwszy raz widzę ten produkt ;)
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że tym razem wyjątkowo zgadzam się z większością :D U mnie też kompletnie się nie sprawdził i po kilku podejściach poleciał do kosza bez większego żalu, bo mnie nawet zapach jakoś specjalnie nie zachwycił :)
OdpowiedzUsuńMam ten spray i uważam, że jest fatalny. Z twarzą nie robi nic a na włosach minimalnie działa.
OdpowiedzUsuńSkład przepisałaś z opakowania? Bo na moim jest inny.
Tak, z opakowania.
UsuńKolejna blogerka, która nie widzi ŻADNEGO działania tego kosmetyku. Moja buteleczka czeka na swoją kolej i... trochę boje się zacząć go używać, coby się nie rozczarować :P
OdpowiedzUsuńWitaminowy spray do włosów i skóry ciała to jeden z najlepszych hitów Natura Siberica. Posiada bardzo uniwersalne zastosowanie i doskonale uzupełnia kosmetyczkę każdej kobiety.
OdpowiedzUsuń