Witajcie :-)
Jak większość z Was i ja uległam modzie na niemieckie kosmetyki. Przez bardzo długi czas skutecznie kusiłyście mnie na swoich blogach, jednak dziś role się odwróciły i to ja przedstawię Wam co udało mi się upolować podczas pobytu w rodzinnym domu oraz dowiecie się czy jestem zadowolona z wyboru :-)
Zapraszam na recenzję!
Balea, Handlotion Himbeere - malinowy balsam do rąk; 300ml; cena w Polsce 12-15zł.
Specjalna pielęgnacja każdego dnia: z balsamem do rąk Balea doświadczysz uczucia delikatnych i całkowicie chronionych dłoni.
- Panthenol - działa nawilżająco, regeneruje i wygładza
- naturalny malinowy zapach pobudza zmysły
- delikatna konsystencja łatwo się rozprowadza i szybko wchłania
Używać codziennie według zapotrzebowania starannie wmasowując w skórę dłoni.
pH neutralne dla skóry, produkt testowany dermatologicznie
Skład: Aqua, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Ethylhexyl Stearate, Hydrogenated Olive Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Persea Gratissima Oil, Panthenol, Glyceryl Stearate Se, Cetearyl Alcohol, Phenoxyethanol, Glyceryl Stearate Citrate, Methylparaben, Carbomer, Copernicia Cerifera Cera, Parfum, Tocopheryl Acetate, Ethylparaben, Sodium Hydroxide, CI 16185.
Moja opinia:
Balsam do rąk mieści się w wygodnym opakowaniu z pompką ułatwiającą aplikację. Ze względu na formę i wielkość opakowania produkt nadaje się jedynie do użytku domowego/stacjonarnego. W przypadku ewentualnego transportu pompkę można zabezpieczyć - dzięki temu nie ma obaw, że produkt się wyleje. Aplikator działa sprawnie i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń.
Konsystencja balsamu jest dość rzadka i szybko rozpływa się po zetknięciu ze skórą. Ponadto balsam jest również wodnisty, co wyraźnie odczuwa się podczas wsmarowywania w dłonie - w sumie nic w tym dziwnego, skoro na pierwszym miejscu w składzie jest woda.
Dużym plusem jest to, że bardzo szybko się wchłania i na dłoniach pozostaje warstwa ochronna. Nie jest ona jednak ani klejąca, ani tłusta - w moim odczuciu należy raczej do tych śliskich i lekko mokrych. W subtelny sposób otula skórę dzięki czemu mam wrażenie, że jest ona odpowiednio odżywiona, a dłonie dodatkowo są gładkie i miękkie. Niestety uczucie to trwa bardzo, bardzo krótko, a wraz z kolejnym myciem całkowicie zanika, przez co potrzeba posmarowania dłoni powraca. Nawilżenie również nie jest niestety długotrwałe.
Ogromną zaletą tego kosmetyku jest za to zapach! Niezwykle delikatny, naturalny i prawdziwy! Gdybym miała go do czegoś porównać, byłby to jogurt malinowy - słodki, ale jednocześnie lekko kwaśny.
Dostępność kosmetyków Balea jak wiadomo w Polsce jest niestety bardzo słaba. Można je kupić poprzez internet bądź w prywatnych sklepach z chemią i kosmetykami niemieckimi. To się jednak często wiąże z mocno zawyżonymi cenami. W stałej sprzedaży produkty Balea dostępne są w Drogeriach DM.
Czy polecam? I tak i nie. Nie jest to z pewnością krem dla osób z mocno przesuszoną skórą dłoni.
Ze względu na konsystencję nie nadaje się zbytnio do stosowania zimą. Nawilżenie nie jest długotrwałe i bardziej zaspokaja bieżące potrzeby skóry. Nie jest to jednak zły kosmetyk - jeżeli Wasza skóra nie jest bardzo wymagająca to balsam do rąk Balea idealnie nada się do codziennego stosowania w domu.
Miałyście okazję zapoznać się już z malinowym kremem do rąk Balea?
A może polecicie jakieś inne kosmetyki z tej firmy?
Pozdrawiam serdecznie!
bG
Ja wczoraj u siebie pisałam o kremie z mango, również Balea :) Malinowy mnie nie kusi, gdyż za tym aromatem nie przepadam.
OdpowiedzUsuńZ Balea mogę Ci gorąco polecić żele pod prysznic!
UsuńOgromny asortyment i przepiękne zapachy :)
Z chęcią do Ciebie zajrzę :-) A z Balea jeden żel mam i lubię go :-)
UsuńDużo dobrego czytałam ostatnio o szamponach i odżywkach Balea :)
UsuńJakiś czas temu Niecierpek robił o tym notkę.
Może warto się zapoznać, a potem skusić :)
Ja szampony widziałam całkiem niedawno w drogerii Jasmin - ciekawa jestem tylko czy to jakiś przypadek czy są one tam w stałej ofercie? Hmmm...
Usuńi mango i malinkę chętnie bym przygarnęła...a do tego mają moją ukochaną pompkę. Kocham wszystkie kosmetyki z pompką ;)
Usuńnie miałam go:) ale lubię kosmetyki Alverde i Balea za zapach.
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnych kosmetyków z tej firmy a chętnie bym niektóre wypróbowała, ten balsam również :)
OdpowiedzUsuńChciałabym go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWszystkie kusicie tymi produktami z Balea :D
OdpowiedzUsuń:D
UsuńPraktyczne opakowanie;) Zapach musi być obłędny;)
OdpowiedzUsuńPompka w kremie do rąk to bardzo fajny wynalazek, przynajmniej w moim przypadku - zwiększa moją systematyczność w stosowaniu. :) Jednak sama miałam do czynienia z dwoma kremami Balei , ostatnio o pięknym zapachu mango i faktycznie nawilżenie trwa bardzo krótko...
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja też częściej sięgam po krem jeżeli opakowanie ma pompkę :-)
Usuńskoro nie polecasz dla osób z mocno przesuszonymi dłońmi to nawet nie będę go szukała, choć zapach kuuusi:)
OdpowiedzUsuńZapach jest przepiękny, choć nie utrzymuje się na skórze jakoś długo. Jednak nawilżenie to podstawa, jeżeli masz suche ręce to osobiście nie polecałabym tego produktu.
UsuńPrzydałby mi sie ten krem - u mnie krem do rak zużywa się w ilościach hurtowych ,dlatego takie opakowanie do mnie przemawia .
OdpowiedzUsuńNie miałam tego kremu. Ja za to mogę polecić żele pod prysznic i odżywki do włosów.
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten krem :)
OdpowiedzUsuńnie przepadam za takimi 'wodnistymi' specyfikami. Kuszące opakowanie i zapach jak dla mnie. i chyba na tym koniec mojej fascynacji;)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym go wypróbować:))
OdpowiedzUsuńJuż wyobrażam sobie jego zapach :)
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie okazal sie kompletna klapa, zakochana jestem jednak w zolto-rozowym maselku sernikowo cytrynowym,ktory jest rewelacyjny...kupilam spory zapas a i tak ubolewam, ze za maly...uzywam go do srop,dloni,ciala...jest swietny i swietnie zmiekcza...nie zostawia lepkiej warstwy i jest o niebo lepszy niz body szop ktory uczula mnie niemal tak mocno jak original source
OdpowiedzUsuńSernikowo-cytrynowe masełko? Pierwsze słyszę o takim połączeniu zapachowym w kosmetykach :-) O ile za cytrynowym zapachem nie do końca przepadam, to tę wersję chętnie bym wypróbowała :-)
Usuńciekawią mnie kosmetyki tej firmy.
OdpowiedzUsuńMam na niego ochotę ze względu na zapach - uwielbiam maliny :)
OdpowiedzUsuńJa też maliny uwielbiam,ale jeszcze niestety nie miałam go:(
UsuńTeż jestem fanką malin :-))
UsuńMam go, uwielbiam za zapach,też o nim pisałam. dla moich Łapek jest okej:)
OdpowiedzUsuńMiałam mus do ciała i żel pod prysznic z tej serii i oba miały cudowne zapachy
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo opakowanie i może jak bym miała krem w takim opakowaniu częściej bym go używała.
OdpowiedzUsuńUbolewam bardzo, że nie ma w Polsce DM-ów tyle wspaniałości nas omija:(
OdpowiedzUsuńJa również... Jest kilka kosmetyków, na które mam OGROMNĄ ochotę! ;-)
UsuńMiałam ten kremik, maliny uwielbiam, ale krem nie zachwycił mnie niestety. Zapach w początkowej fazie stosowania świetny, jednak później zaczął mnie drażnić :(
OdpowiedzUsuńOlessska go zachwalała, ale znam dobre i polskie kremiki :)
OdpowiedzUsuńJuż wiem, że zapach by mnie zachwycił :D
OdpowiedzUsuńAle niestety nigdzie nie widziałam tej firmy, a trochę mi szkoda przez internet zamawiać :<
Ja mimo wszystko i tak bym się chętnie na niego skusiła:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za większością "jedzeniowych" zapachów w kosmetykach, ale ten, no cóż, brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńBede nudna i monotematyczna, ale nie uzywalam ani Balea ani Alverde- w UK ich dostepnosc jest zerowa.
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy Versatile Blogger Award - szczegóły u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńLubię takie lekkie kremy do rąk, ale skusiłabym się na inny zapach, bo malina na dłuższą metę by mi przeszkadzała ;p
OdpowiedzUsuńA z Balea lubię i polecam żele pod prysznic i odżywki do włosów - kokosowa albo mango, bardzo dobre są :)
mm..malinka, chętnie bym spróbowała
OdpowiedzUsuńnie wiem co się ludzie podniecają tą firmą - to jest najtańsza marka w Niemczech, taniej nie idzie kupić... Owszem, jeszcze jakieś 5-7 lat temu bardzo ją lubiłam, tylko że wtedy miałam kilkanaście lat i bardzo niskie oczekiwania. Jeśli coś się opłaca kupić to płyny pod prysznic, bo pięknie pachną, ale cała reszta wysusza zarówno skórę jak i włosy. Naprawdę, Niemcy raczej takich produktów nie kupują.
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że tanie wcale nie musi oznaczać złe. Sama rozumiem, że Balea jest odpowiednikiem Isany z Rossmanna - jak do Isany kiedyś byłam nastawiona raczej na nie, tak w ciągu kilku ostatnich miesięcy mogłam się przekonać, że w swojej ofercie mają również dobre produkty, do których będę z przyjemnością wracać. A jeżeli chodzi o to w co inwestują Niemcy - osobiście znam osoby, które kupują właśnie te najtańsze marki i są bardzo zadowolone. Ale wiadomo, każdy ma nieco inne oczekiwania i potrzeby względem kosmetyków.
UsuńA ja przy okazji pewnie się skuszę :) Zapach z pewnością jest piękny :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki Balea jeszcze nie są w moim posiadaniu, ani stosowaniu, niestety, ale balsam brzmi kusząco, na co dzień wystarczy, nie mam zbyt wymagającej skóry ;)
OdpowiedzUsuń