Dziś chciałabym pokazać Wam cienie, które całkiem niedawno wpadły w moje posiadanie. Są o tyle ciekawe, że wyprodukowała je marka Ikos, o której wcześniej nie miałam okazji usłyszeć. Jeżeli Waszą pasją jest makijaż oczu to myślę, że nie możecie przegapić tego wpisu i już teraz zapraszam Was do przeczytania całości :-)
Moja opinia:
Cienie znajdują się w grubym, plastikowym opakowaniu. Przyznam, że urodą ono nie grzeszy i prawdę mówiąc nie podoba mi się, ale wydaje się być całkiem solidne i wytrzymałe.
W środku znajdują się dwie komory: w pierwszej mamy pięć cieni do powiek, a w kolejnej schowane są dwa aplikatory oraz małe, okrągłe lusterko.
Aplikatory są malutkie i jak na tego typu sprzęt - wydają się być całkiem solidne. Nie przypominają w niczym jednorazowych odpowiedników, a gąbeczki są solidnie przymocowane i nie sprawiają wrażenia, że zaraz odpadną. Niestety nie powiem Wam jak się one sprawują w praktyce, ponieważ nie mam w zwyczaju takowych używać. Zdecydowanie wolę pędzle.
Jeżeli chodzi o lusterko to tutaj też nie jestem w stanie się do niczego przyczepić. Cieszę się, że ono po prostu jest. Może sama jego wielkość nie jest oszałamiająca, ale przecież większe by się do tego zestawu nie zmieściło ;-)
W szkatułce znajduje się pięć różnych cieni, choć dwa z nich wbrew pozorom są niemal identyczne.
Cienie mają przyjemną konsystencję, dzięki czemu bardzo łatwo się z nimi pracuje. Zarówno podczas nabierania na pędzel jak i nakładania na powiekę nie osypywały się jakoś specjalnie, co uważam oczywiście za plus. Same kolory są bardzo ładne i półtransparentne, a efekt jaki chcemy uzyskać można oczywiście stopniować od bardzo delikatnego, wręcz symbolicznego zaznaczenia / podbicia koloru innego cienia, do wyraźnego, świetlistego efektu. Nie uważam jednak, żeby mogły one przypasować każdej z Was. Mają wykończenie perłowe/metaliczne, wręcz połyskujące, a w jednym z cieni zatopione są drobinki złotego brokatu.
Zaczynając od początku - nr 1 i 2 wbrew pozorom na powiece wyglądają praktycznie identycznie. Przybierają kolor intensywnego, jasnego, wręcz iskrzącego różu, nr 2 jest może jedynie o ton chłodniejszy i bardziej intensywny od swojego poprzednika. Nr 3 wbrew pozorom nałożony na powiekę nie jest tak samo pomarańczowy jak w paletce. Przybiera odcień bardziej cielistego koloru, idealnie wygląda nałożony w wewnętrznym kąciku oka kiedy buzia jest już nieco opalona. Nr 4 przez niepozorny kolor wydaje się być trochę nijaki, ale nałożony na powiekę ukazuję całą swoją moc - daje taki złocisty efekt, który dodatkowo podbijają złote drobinki. Na szczęście podczas nakładania cienia pędzelkiem ilość drobinek nie jest zastraszająca i nie dają one typowo tandetnego efektu. Nie zauważyłam też żeby drobinki migrowały po mojej twarzy, ale to może dlatego, że nie nakładam tego cienia w dużej ilości. Ostatni cień nr 5 to typowy błękitny kolor. Tak jak pozostałe ma on perłowe, świetliste wykończenie i przez swój kolor wydaje się być odrobinę bardziej napigmentowany od pozostałych.
Jak możecie zaobserwować na powyższych zdjęciach, kolory są wręcz niesamowite. W zależności od tego ile ich nałożycie przybierają na intensywności. Absolutny swój urok ujawniają jednak dopiero w sztucznym świetle, gdzie wręcz krzyczą jakie są piękne i świecące! Idealnie nadają się więc na jakieś większe, nocne imprezy! Nie wyobrażam sobie jednak makijażu wykonanego tylko i wyłącznie tymi cieniami. Moim zdaniem ze względu na nieco specyficzne kolory mogłoby to wyglądać zbyt krzykliwie i nieco tandetnie.
Jeżeli chodzi o trwałość to nie mam tym cieniom dużo do zarzucenia. Na moich powiekach utrzymują się bardzo długo nawet bez bazy i nie wchodzą przy tym w załamania. Po dłuższym czasie mogą jednak nieco tracić na intensywności. Z całej piątki najbardziej przypadł mi go gustu oczywiście nr 3, który sprawił, że makijaż oka nabrał wręcz nowej jakości! Cena kompletu nie jest niestety zachwycająca i wiele osób może po prostu odstraszyć ... Ikos wycenił swój produkt dość wysoko, za cienie tej marki przykładowo w sklepie ciao.pl normalnie trzeba zapłacić 89zł. Aktualnie jednak trwa promocja, dzięki której kwota opuściła się do 45zł - nadal jest to sporo, ale jeżeli komuś na tym produkcie zależy to cena jest do przeżycia.
Podsumowując jestem bardzo zaskoczona tą paletką, choć oczywiście nie wszystkie kolory trafiły w mój gust. Na co dzień zdecydowanie wolę matowe cienie, ale w tym przypadku z przyjemnością urozmaicam swój makijaż przepięknym kolorem nr 3. Ikosowy wyrób nie odbiega również jakościowo od innych w miarę przyzwoitych firm i jeżeli tylko lubicie takie perłowo - połyskujące wykończenie w cieniach to mogę je Wam zdecydowanie polecić.
IKOS, zestaw 5 cieni do powiek Ls6; 10g; 45 - 89zł w sklepie Ciao.pl
Trwałe cienie w oryginalnych kolorach. Do wyboru są dwa zestawy kolorystyczne:
Ls6 to zestaw 5 sztuk odcieni w chłodnych barwach (z dzisiejszej recenzji)
Ls7 zawiera zestaw ciepłych niezwykle czarujących kolorów.
Do każdego zestawu dołączone są 2 sztuki aplikatorów do makijażu oczu oraz lusterko.
Opakowanie: 10 g
Cienie znajdują się w grubym, plastikowym opakowaniu. Przyznam, że urodą ono nie grzeszy i prawdę mówiąc nie podoba mi się, ale wydaje się być całkiem solidne i wytrzymałe.
W środku znajdują się dwie komory: w pierwszej mamy pięć cieni do powiek, a w kolejnej schowane są dwa aplikatory oraz małe, okrągłe lusterko.
Aplikatory są malutkie i jak na tego typu sprzęt - wydają się być całkiem solidne. Nie przypominają w niczym jednorazowych odpowiedników, a gąbeczki są solidnie przymocowane i nie sprawiają wrażenia, że zaraz odpadną. Niestety nie powiem Wam jak się one sprawują w praktyce, ponieważ nie mam w zwyczaju takowych używać. Zdecydowanie wolę pędzle.
Jeżeli chodzi o lusterko to tutaj też nie jestem w stanie się do niczego przyczepić. Cieszę się, że ono po prostu jest. Może sama jego wielkość nie jest oszałamiająca, ale przecież większe by się do tego zestawu nie zmieściło ;-)
W szkatułce znajduje się pięć różnych cieni, choć dwa z nich wbrew pozorom są niemal identyczne.
Cienie mają przyjemną konsystencję, dzięki czemu bardzo łatwo się z nimi pracuje. Zarówno podczas nabierania na pędzel jak i nakładania na powiekę nie osypywały się jakoś specjalnie, co uważam oczywiście za plus. Same kolory są bardzo ładne i półtransparentne, a efekt jaki chcemy uzyskać można oczywiście stopniować od bardzo delikatnego, wręcz symbolicznego zaznaczenia / podbicia koloru innego cienia, do wyraźnego, świetlistego efektu. Nie uważam jednak, żeby mogły one przypasować każdej z Was. Mają wykończenie perłowe/metaliczne, wręcz połyskujące, a w jednym z cieni zatopione są drobinki złotego brokatu.
Zaczynając od początku - nr 1 i 2 wbrew pozorom na powiece wyglądają praktycznie identycznie. Przybierają kolor intensywnego, jasnego, wręcz iskrzącego różu, nr 2 jest może jedynie o ton chłodniejszy i bardziej intensywny od swojego poprzednika. Nr 3 wbrew pozorom nałożony na powiekę nie jest tak samo pomarańczowy jak w paletce. Przybiera odcień bardziej cielistego koloru, idealnie wygląda nałożony w wewnętrznym kąciku oka kiedy buzia jest już nieco opalona. Nr 4 przez niepozorny kolor wydaje się być trochę nijaki, ale nałożony na powiekę ukazuję całą swoją moc - daje taki złocisty efekt, który dodatkowo podbijają złote drobinki. Na szczęście podczas nakładania cienia pędzelkiem ilość drobinek nie jest zastraszająca i nie dają one typowo tandetnego efektu. Nie zauważyłam też żeby drobinki migrowały po mojej twarzy, ale to może dlatego, że nie nakładam tego cienia w dużej ilości. Ostatni cień nr 5 to typowy błękitny kolor. Tak jak pozostałe ma on perłowe, świetliste wykończenie i przez swój kolor wydaje się być odrobinę bardziej napigmentowany od pozostałych.
Jak możecie zaobserwować na powyższych zdjęciach, kolory są wręcz niesamowite. W zależności od tego ile ich nałożycie przybierają na intensywności. Absolutny swój urok ujawniają jednak dopiero w sztucznym świetle, gdzie wręcz krzyczą jakie są piękne i świecące! Idealnie nadają się więc na jakieś większe, nocne imprezy! Nie wyobrażam sobie jednak makijażu wykonanego tylko i wyłącznie tymi cieniami. Moim zdaniem ze względu na nieco specyficzne kolory mogłoby to wyglądać zbyt krzykliwie i nieco tandetnie.
Jeżeli chodzi o trwałość to nie mam tym cieniom dużo do zarzucenia. Na moich powiekach utrzymują się bardzo długo nawet bez bazy i nie wchodzą przy tym w załamania. Po dłuższym czasie mogą jednak nieco tracić na intensywności. Z całej piątki najbardziej przypadł mi go gustu oczywiście nr 3, który sprawił, że makijaż oka nabrał wręcz nowej jakości! Cena kompletu nie jest niestety zachwycająca i wiele osób może po prostu odstraszyć ... Ikos wycenił swój produkt dość wysoko, za cienie tej marki przykładowo w sklepie ciao.pl normalnie trzeba zapłacić 89zł. Aktualnie jednak trwa promocja, dzięki której kwota opuściła się do 45zł - nadal jest to sporo, ale jeżeli komuś na tym produkcie zależy to cena jest do przeżycia.
Podsumowując jestem bardzo zaskoczona tą paletką, choć oczywiście nie wszystkie kolory trafiły w mój gust. Na co dzień zdecydowanie wolę matowe cienie, ale w tym przypadku z przyjemnością urozmaicam swój makijaż przepięknym kolorem nr 3. Ikosowy wyrób nie odbiega również jakościowo od innych w miarę przyzwoitych firm i jeżeli tylko lubicie takie perłowo - połyskujące wykończenie w cieniach to mogę je Wam zdecydowanie polecić.
Jestem bardzo ciekawa po jakie cienie do powiek Wy najczęściej sięgacie?
Macie swoje ulubione firmy produkujące tego typu kosmetyki? :-)
Pozdrawiam serdecznie!
bG
Nie są to moje kolory, ale muszę przyznać, ze pigmentacja bardzo fajna :-)
OdpowiedzUsuńTak szczerze, szczerze, to jak na ta cenę, to te cienie dla mnie wyglądają mocno tandetnie ... Może gdyby zmienili opakowanie, a tak to mam wrażenie chińskiego produktu ze sklepu wszystko za 5zł ...
OdpowiedzUsuńSama struktura cieni i wykończenie też mnie jakoś nie zachwyca.
90zł? W życiu bym ich nie kupiła :P
Kolor i wykończenie to kwestia gustu, sama najbardziej lubię matowe cienie i to po nie najczęściej sięgam, ale jeden z dzisiejszej recenzji na tyle mi się podoba, że nie mam oporów przed jego używaniem. Samo opakowanie też nie jest moim marzeniem, ale przeboleć można :-)
Usuńnie znam tych cienie, ale wolę bardziej stonowane matowe kolory :))
OdpowiedzUsuńHmm a czy to nie jest ta marka od ziemi egipskiej? ;)
OdpowiedzUsuńNie moje kolory, a i wykończenie także, ale pigmentacja godna pochwały.
Nałożyłam ich trochę więcej na dłoń żeby pokazać jak intensywne mogą być, ale tak jak napisałam efekt można stopniować od półtransparentnego. Ikos też ma w swojej ofercie Ziemię Egipską, tak samo jak Bikor :-)
UsuńNie znam tych cieni, al wyglądają całkiem zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńKolory zupełnie nie z mojej bajki, jeśli już to wolę coś ciemniejszego ;)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję kiedyś nimi malować, ale nie urzekły mnie na tyle, bym chciała je kupić.
OdpowiedzUsuńCiekawe kolory na dłoni prezentują się ok na oku pewnie tez
OdpowiedzUsuńZdecydowanie cienie nie dla mmnie, ale ogólnie są ładne :-)
OdpowiedzUsuńladne kolory ale w tej cenie wolalabym zaopatrzyc sie w 8 cieni inglotowskich ;))
OdpowiedzUsuńŁadnie się prezentują, ale pierwsze trzy są bardzo podobne do siebie. Ja często używam perłowych cieni, dobrze się w nich czuję, często sięgam po Sleeka. W sumie, to chyba najczęściej, bo tam mam wszystkie na raz w jednym miejscu.
OdpowiedzUsuńpiękne cienie, takie perły nie dla każdego, ale i tak prześliczne kolory
OdpowiedzUsuńjakoś mi się nie podobają takie jasne cienie
OdpowiedzUsuń3 bardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńTakie jakieś mdłe. Nie moje kolory ;)
OdpowiedzUsuńTe "beżowe" są bardzo moje :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie wpadają moje gusta, za bardzo błyszcząće
OdpowiedzUsuńMoje kolory, moje!
OdpowiedzUsuńZ ceną to trochę ich poniosło ;)
OdpowiedzUsuńGdzie Ty się kochana podziewasz?
OdpowiedzUsuń:))
Usuń