Nie jestem specjalistką od makijażu, ale malować się lubię i sprawia mi to przyjemność. Raz na jakiś czas czerpię również radość z różnych nowości kosmetycznych, które zazwyczaj zjawiają się u mnie wraz z kolejnymi sezonami. Parę miesięcy temu wraz z nadejściem cieplejszego sezonu postawiłam na równie ciepłe kolory w postaci palety cieni Zoeva Caramel Melange i pudru brązującego do twarzy Sephora Sun Disk. Kosmetyki te pochodzą z perfumerii Sephora, cienie dostępne są w regularnej sprzedaży, a dysk to edycja limitowana.
Lubię zarówno tonacje cieplejsze, jak i te o chłodnym odcieniu. W zależności od pory roku i poziomu opalenizny zmieniam je, by w miarę spójnie komponowały się razem z moją cerą. W tym sezonie wybrałam cienie, które zdecydowanie przyciągnęły mój wzrok i wyróżniały się na tle innych palet. Odcienie brązu, złota, przeplecione pomarańczowym kolorem wydawały mi się totalnym strzałem w dziesiątkę, dodatkowo brałam pod uwagę pozytywne opinie na temat samej marki i asortymentu, który oferuje. Kosmetyki kolorowe, zwłaszcza cienie, zbierają dużo pozytywnych opini, ale ja sama pomimo sympatii do zestawu kolorystycznego Caramel Melange znalazłam również kilka minusów...
Kolorystyka to kwestia gustu, tutaj nie ma nawet o czym dyskutować. Nie każdemu będzie się podobać taka ciepła tonacja i dosyć odważne kolory. Ja je polubiłam, chociaż nie znalazłam zastosowania dla najjaśniejszego Wax Paper, który najzwyczajniej w świecie dziwnie wygląda na mojej powiece. Reszta kolorów jest ok, część ma wykończenie matowe, inne skrzą się niesamowicie i nadają wyrazu makijażowi. Właśnie te błyszczące wykończenia spodobały mi się najbardziej, ale sama nakładam je w ilości symbolicznej, zazwyczaj zaznaczam nimi dolną linię rzęs.
Uważam, że pigmentacja jest na wysokim poziomie, ale cienie mają ten minus, że się osypują. I nie mówię tutaj tylko o błyszczącym wykończeniu, mówię o wszystkich kolorach. Jest to trochę denerwujące i odbiera mi odrobinę przyjemności, ale staram się brać na to poprawkę przez odpowiadające mi kolory. Kolejnym minusem jest nieprzyjemny zapach cieni, na który zwróciłam uwagę już na samym początku. Nie wymagam tego, żeby wszystko pachniało kwiatkami, nie o to mi chodzi. Nie lubię jednak, jak produkty, które nakładam na twarz pachną farbą, a to właśnie czuję w tym przypadku. Zapach obejmuje zarówno cienie jak i tekturowe opakowanie, w którym się one znajdują.
Cena takiej paletki to 95zł w perfumerii Sephora. Czy warto? Kwestia bardzo indywidualna. Lubię te kolory, ale myślę, że gdybym miała wcześniej możliwość sprawdzić je na żywo to zdecydowałabym się na paletę cieni Sweet Peach z Too Faced, z której stosowania na pewno czerpałabym więcej przyjemności.
Kolejnym letnim rarytasem, który chodził mi po głowie był brązujący dysk z Sephory. Z kolorówką Sephory styczność już miałam, ale kosmetyków do makijażu twarzy wcześniej nie znałam. Sun disk to mój pierwszy kosmetyk z tej kategorii, ale i tutaj mam mieszane odczucia do do zawartości.
Samo opakowanie niewątpliwie robi wrażenie. Jest ogromne i piękne, a do tego posiada potężnych rozmiarów lustro. Całość stanowi więc doskonałe rozwiązanie w przypadku ewentualnych wyjazdów jeżeli podręczne lusterka są dla Was zbyt małe, a nie macie opcji pośrednich.
Sephora Sun Dick edycja limitowana; Zoeva Caramel Melange, paleta cieni. |
Lubię zarówno tonacje cieplejsze, jak i te o chłodnym odcieniu. W zależności od pory roku i poziomu opalenizny zmieniam je, by w miarę spójnie komponowały się razem z moją cerą. W tym sezonie wybrałam cienie, które zdecydowanie przyciągnęły mój wzrok i wyróżniały się na tle innych palet. Odcienie brązu, złota, przeplecione pomarańczowym kolorem wydawały mi się totalnym strzałem w dziesiątkę, dodatkowo brałam pod uwagę pozytywne opinie na temat samej marki i asortymentu, który oferuje. Kosmetyki kolorowe, zwłaszcza cienie, zbierają dużo pozytywnych opini, ale ja sama pomimo sympatii do zestawu kolorystycznego Caramel Melange znalazłam również kilka minusów...
Kolorystyka to kwestia gustu, tutaj nie ma nawet o czym dyskutować. Nie każdemu będzie się podobać taka ciepła tonacja i dosyć odważne kolory. Ja je polubiłam, chociaż nie znalazłam zastosowania dla najjaśniejszego Wax Paper, który najzwyczajniej w świecie dziwnie wygląda na mojej powiece. Reszta kolorów jest ok, część ma wykończenie matowe, inne skrzą się niesamowicie i nadają wyrazu makijażowi. Właśnie te błyszczące wykończenia spodobały mi się najbardziej, ale sama nakładam je w ilości symbolicznej, zazwyczaj zaznaczam nimi dolną linię rzęs.
Aftertaste, 181 | C, Liquid Center, Almost Burnt, Edible Gem
Aftertaste, 181C, Liquid Center, Almost Burnt, Edible Gem |
Uważam, że pigmentacja jest na wysokim poziomie, ale cienie mają ten minus, że się osypują. I nie mówię tutaj tylko o błyszczącym wykończeniu, mówię o wszystkich kolorach. Jest to trochę denerwujące i odbiera mi odrobinę przyjemności, ale staram się brać na to poprawkę przez odpowiadające mi kolory. Kolejnym minusem jest nieprzyjemny zapach cieni, na który zwróciłam uwagę już na samym początku. Nie wymagam tego, żeby wszystko pachniało kwiatkami, nie o to mi chodzi. Nie lubię jednak, jak produkty, które nakładam na twarz pachną farbą, a to właśnie czuję w tym przypadku. Zapach obejmuje zarówno cienie jak i tekturowe opakowanie, w którym się one znajdują.
Cena takiej paletki to 95zł w perfumerii Sephora. Czy warto? Kwestia bardzo indywidualna. Lubię te kolory, ale myślę, że gdybym miała wcześniej możliwość sprawdzić je na żywo to zdecydowałabym się na paletę cieni Sweet Peach z Too Faced, z której stosowania na pewno czerpałabym więcej przyjemności.
Kolejnym letnim rarytasem, który chodził mi po głowie był brązujący dysk z Sephory. Z kolorówką Sephory styczność już miałam, ale kosmetyków do makijażu twarzy wcześniej nie znałam. Sun disk to mój pierwszy kosmetyk z tej kategorii, ale i tutaj mam mieszane odczucia do do zawartości.
Sephora Sun Disk, edycja limitowana. |
Kolorystyka pudru brązującego z Sephory jest na tyle ciepła, że bardziej się on sprawdza u mnie jako róż niż jako brązer. Zamawiając go wyobrażałam sobie oczywiście skórę muśniętą słońcem, w ciepłym odcieniu, ale jednak miał być to bardziej brąz. Podczas użytkowania okazało się jednak, że w tym przypadku na pierwszy plan wychodzi przede wszystkim ciepły, pomarańczowy odcień widoczny na zdjęciach. Efekt wychodzi nieco ceglasty i naprawdę mocno ciepły, więc nie jest to kosmetyk dla każdego. Pigmentacja również jest według mnie mocna i nieumiejętnie nałożony brązer może zepsuć efekt końcowy. Zasada im mniej tym lepiej jest tutaj kluczowym rozwiązaniem.
|
Przyznać muszę jednak, że całość prezentuje się przepięknie i dla kolekcjonerki i fanki kosmetyków do makijażu taki dysk może być nie lada gratką. Wzór żłobienia inspirowany jest ponoć tropikalnymi lasami Azji, ale ja widzę tutaj przede wszystkim muszelki. Puder jest również perfumowany i pachnie dość intensywnie więc należy się z tym liczyć jeżeli ktoś z Was zdecyduje się na zakup w ciemno. Podczas nakładania na pędzel lubi również trochę pylić.
Sun Disk jest obecnie dostępny na oficjalnej stronie Sephory, jego cena to 79zł za 28g.
Dajcie znać czy mieliście okazję zapoznać się z powyższymi kosmetykami i jakie macie zdanie na ich temat :-)
Pozdrawiam serdecznie!
bG
fajne kolorki, a efekt bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńKolory w sam raz na lato, którego niestety mamy trochę mało ;-)
UsuńZgadzam się z Twoim wrażeniem dotyczącym cieni Zoeva - mam co prawda paletkę En Taupe i tak, cienie się obsypują i daleko im do ideału. Niemniej kolory Twoja paletka ma śliczne :)
OdpowiedzUsuńTak patrzę na ten puder i ja widzę wachlarze :D
Haha ciekawe skojarzenie, ale równie trafne :D Widocznie te cienie tak już mają... Powiem ci, że kolory podobają mi się, ale nie zdecyduję się na kolejne palety cieni z Zoevy. Porównując Caramel Melange chociażby do mojej Naked 3 czy cieni z Inglota odczuwam dużą różnicę.
UsuńŚliczne kolorki !!! :)
OdpowiedzUsuńO tak!
UsuńGdzieniegdzie pojawiają się pogłoski, ze paletki Zoeva nie są jednak takie fajne. Na szczęście nie jestem fanka palet, wiec kłopot z głowy. Ale za to w pudrze sie zakochałam ;)
OdpowiedzUsuńO widzisz, czyli nie jestem jedyna! Gdybym wiedziała, że jakość nie będzie taka wow to dopłaciłabym więcej i kupiłabym sobie jednak coś lepszego... Ale chociaż tyle, że kolory są ok ;-)
UsuńStrasznie podoba mi się ta paletka!
OdpowiedzUsuńPiękne ma odcienie :-)
Usuńbronzer jest bardzo ładny, ja mam paletę Zoeva en taupe
OdpowiedzUsuńI jesteś z niej zadowolona?
UsuńBardzo podobają m isie te kosmetyki <3 Śliczne odcienie :)
OdpowiedzUsuńPrawda! :-)
UsuńChyba się skusze na paletę Zoeva :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będziesz tworzył dzięki niej piękne makijaże :-)
UsuńMam paletkę Caramel Melange od Zoevy, a także wspomnianą przez Ciebie Sweet Peach Too Faced. Obie bardzo lubię i trudno mi oceniać która z nich jest lepsza. Jeśli jednak cenisz zapach kosmetyku to zdecydowanie polecam brzoskwinkę Too Faced. Swoją drogą ja ze swoimi cieniami Od Zoevy nie miałam takich problemów (osypywanie się, zapach też jakoś się nie różni zbytnio od innych paletek Zoevy), może trafił Ci się jakiś felerny egzemplarz:/
OdpowiedzUsuńSweet Peach już miałam okazję zobaczyć na żywo i odpowiadałaby mi pod każdym względem :-)
UsuńGdyby nie fakt, że mam już 3 paletki od Too Faced... też bym się chyba skusiła na tę!
OdpowiedzUsuńPiękne odcienie. Idealne na lato!
Pozdrowionka serdeczne :)
A ja właśnie mam ochotę na jedną z palet Too Faced :-)
UsuńPuder mi się podoba, ale nie na tyle, by kupić. Za to Zoeva, ech :D Waham się między Caramel Melange i Cocoa Blend :) Mam już 3 paletki Zoevy i je bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei już na tej poprzestanę, ale ogólnie cieszę się, że ją mam :-)
UsuńBardzo podoba mi ten puder brązujący z Sephory.Ma on jednak ogromną pojemność. Nie wiem czym bym go zużyła przed upływem terminu przydatności kosmetyku.
OdpowiedzUsuńJa go nie zużyję na pewno, ale wychodzę z założenia, że kosmetyki kolorowe są do używania, a nie zużywania więc mam luz ;-)
UsuńPięknie wygląda ten bronzer :)
OdpowiedzUsuńPrawda, śliczny jest :-)
UsuńDobrze, że trafiłam na Twoją notkę, bo myślałam nad tym dyskiem z Sephory. Aktualnie nie mam żadnego bronzera i zastanawiam się nad zakupem jakiegoś. Z racji tego, że nie mam jakiegoś konkretnego na oku, to rozważałam zakup tego dysku, ale już wiem, że to produkt nie dla mnie. Buziaki! :)
OdpowiedzUsuńJest piękny, ale jednocześnie specyficzny i zdecydowanie nie dla każdego. Pewnie zniechęcił Cię ten mocno ciepły odcień? :-)
UsuńPaletka piękne ma kolorki a ten bronzer aż zachwyca swoim wyglądem :)
OdpowiedzUsuńPrawda! :-)
Usuńuwielbiam te limitki Sephora :) czekam na kolejną!!
OdpowiedzUsuńJa jedną posiadam więc aż takiego parcia na kolejną limitkę nie mam, ale też jestem ciekawa jak będzie wyglądać nowa :-)
Usuńjak zobaczysz to pewnie zachcesz :) !
Usuńpaletka wygląda super, ale ja się rozczarowałam moimi dwiema i raczej na pewno już po żadną nie sięgnę. Kusi mnie jeszcze cocoa blend i tak walczę ze sobą...
OdpowiedzUsuńWidzisz, czyli coś jednak w tym jest, że aż takie szałowe te paletki nie są, bo ja też ponownie raczej nie sięgnę po kolejną... Cocoa Blend ma boskie kolory! A nie rozglądałaś się za jakimś odpowiednikiem? Jest taki w ogóle?
Usuńuwielbiam takie ciepłe kolorki, totalnie w moim guście, zarówno paletka jak i puder brązujący :-)
OdpowiedzUsuńKolory są piękne, to prawda!
UsuńZ tego co widzę to przepiękne odcienie cieni takie ciepłe coś co lubię :)
OdpowiedzUsuńCzaiłam się na bronzer z Sephory, a gdy w końcu zdecydowałam się na zakup okazało się, że jest niedostępny :D Kupiłam coś innego :D
OdpowiedzUsuńOch czyli oba nie są idealne,szkoda...Dla mnie faktycznie kolorystyka zbyt ciepła,ale każda z nas ma swoje ulubione kolory :) Ja z Sephory nie miałam jeszcze do czynienia z kosmetykami :)
OdpowiedzUsuńprezentują się bardzo efektownie
OdpowiedzUsuńOo zdziwiłaś mnie! Mam dwie palety z zoevy i żadna mi nie śmierdzi, dla mnie w ogóle ich nie czuć.
OdpowiedzUsuńA bronzer piękny, ale ja bym sobie nim pewnie zrobiła krzywdę :D
Zapach tych cieni troche mnie zniechęca
OdpowiedzUsuń