Zadbane dłonie i paznokcie są wizytówką każdej kobiety. Takie powiedzenie słyszy się bardzo często i ja w zupełności się z nim zgadzam. Moje paznokcie z natury nie są idealne. Zdarzają się okresy, kiedy zaczynają się lekko rozdwajać albo są tak suche, że się łamią. Nie jest to na szczęście częsta sytuacja, a ja na co dzień mogę się cieszyć ich dobrą kondycją, którą mam wrażenie, że zapewniam sobie przemyślaną pielęgnacją.
W podstawowej pielęgnacji musi się znaleźć według mnie dobry jakościowo pilniczek, delikatny zmywacz i odżywka, która się po prostu u nas sprawdza. O samym rytuale nawilżającym wspomnę innym razem, dziś chciałabym skupić się na paznokciach i pokazać czego używam podczas ich szlifowania i malowania.
Przyznam szczerze, że nie jestem fanką sztucznych paznokci. Tipsy, żele i przedłużanie to zdecydowanie nie dla mnie, choć rozumiem i nie przeszkadza mi to, że komuś może się to podobać i tak się nosi. Ja lubię wspomagać i pielęgnować to, co mam i prawdę mówiąc uważam, że nie ma niczego piękniejszego niż pięknie opiłowane naturalne paznokcie pokryte warstwą bezbarwnej odżywki. Przez ostatnie miesiące właśnie takie paznokcie nosiłam najczęściej sama, ale w związku ze zbliżającą się jesienią naszło mnie na małą zmianę.
Malowanie paznokci zaczynam zawsze od zmycia starego lakieru. Do tego celu używam delikatnych, ale skutecznych zmywaczy i mam w tej kategorii dwóch absolutnych ulubieńców! Pierwszym z nich jest bezacetonowy Inglot, po który sięgam regularnie już od kilku lat. Teraz do tego grona doszedł widoczny na zdjęciu zmywacz Bourjois. Muszę przyznać, że go uwielbiam, ponieważ szybko i skutecznie zmywa lakier, a przy tym absolutnie nie wysusza płytki paznokci oraz nie pozostawia białego nalotu. Wbrew pozorom dobór zmywacza to także bardzo ważny krok więc radzę go nie lekceważyć ;-)
Kolejnym krokiem jest dla mnie usunięcie skórek oraz delikatne spiłowanie końcówek paznokci. Skórki pokrywam specjalnym żelem Sally Hansen, który po krótkiej chwili pozwala mi na nieinwazyjne ich usuniecie, a paznokcie piłuję fantastycznym szklanym pilniczkiem Ewa Schmitt. Piłując radzę oczywiście sunąć pilniczkiem w jedną stronę, co wpływa dobrze na stan samych końcówek i zapobiega ich ewentualnemu rozdwajaniu się.
Tak oszlifowane paznokcie pokrywam dwoma warstwami odżywki do paznokci. Przez te wszystkie lata przetestowałam ich naprawdę wiele, ale jedyna, która dawała naprawdę mocno zauważalne efekty to Eveline 8w1. Zużyłam niezliczoną ilość buteleczek, a odżywka dała mi możliwość zapuszczenia przepięknych, długich paznokci. Co prawda miałam roczną przerwę w jej użytkowaniu, ponieważ miałam wrażenie, że moje paznokcie po długim czasie zaczęły źle na nią reagować, ale powróciłam i ponownie jestem oczarowana efektami. Po odżywce nałożyłam mój idealny jesienny lakier Essie Bordeaux. Uwielbiam jego kolor i dojrzałość, która od niego bije. Jest moim zdaniem niesamowicie kobiecy i przyciąga wzrok! Całe malowanie jak zawsze zostało podsumowanie moim ukochanym lakierem nawierzchniowym Essie Good To Go. Jest to top coat idealny i nigdy nie zamienię go na żaden inny. Skraca czas wysychania paznokci do kilku minut i daje przepiękne, żelowe wykończenie, które jest według mnie idealnym podsumowaniem całości!
Tak właśnie od wielu lat wygląda u mnie cały proces malowania i pielęgnacji okolic paznokci. Nie wspominałam dziś o kremach i nawilżaniu, ale pominęłam to celowo - napiszę o tym kolejnym razem :-)
W podstawowej pielęgnacji musi się znaleźć według mnie dobry jakościowo pilniczek, delikatny zmywacz i odżywka, która się po prostu u nas sprawdza. O samym rytuale nawilżającym wspomnę innym razem, dziś chciałabym skupić się na paznokciach i pokazać czego używam podczas ich szlifowania i malowania.
Przyznam szczerze, że nie jestem fanką sztucznych paznokci. Tipsy, żele i przedłużanie to zdecydowanie nie dla mnie, choć rozumiem i nie przeszkadza mi to, że komuś może się to podobać i tak się nosi. Ja lubię wspomagać i pielęgnować to, co mam i prawdę mówiąc uważam, że nie ma niczego piękniejszego niż pięknie opiłowane naturalne paznokcie pokryte warstwą bezbarwnej odżywki. Przez ostatnie miesiące właśnie takie paznokcie nosiłam najczęściej sama, ale w związku ze zbliżającą się jesienią naszło mnie na małą zmianę.
Malowanie paznokci zaczynam zawsze od zmycia starego lakieru. Do tego celu używam delikatnych, ale skutecznych zmywaczy i mam w tej kategorii dwóch absolutnych ulubieńców! Pierwszym z nich jest bezacetonowy Inglot, po który sięgam regularnie już od kilku lat. Teraz do tego grona doszedł widoczny na zdjęciu zmywacz Bourjois. Muszę przyznać, że go uwielbiam, ponieważ szybko i skutecznie zmywa lakier, a przy tym absolutnie nie wysusza płytki paznokci oraz nie pozostawia białego nalotu. Wbrew pozorom dobór zmywacza to także bardzo ważny krok więc radzę go nie lekceważyć ;-)
Kolejnym krokiem jest dla mnie usunięcie skórek oraz delikatne spiłowanie końcówek paznokci. Skórki pokrywam specjalnym żelem Sally Hansen, który po krótkiej chwili pozwala mi na nieinwazyjne ich usuniecie, a paznokcie piłuję fantastycznym szklanym pilniczkiem Ewa Schmitt. Piłując radzę oczywiście sunąć pilniczkiem w jedną stronę, co wpływa dobrze na stan samych końcówek i zapobiega ich ewentualnemu rozdwajaniu się.
Tak oszlifowane paznokcie pokrywam dwoma warstwami odżywki do paznokci. Przez te wszystkie lata przetestowałam ich naprawdę wiele, ale jedyna, która dawała naprawdę mocno zauważalne efekty to Eveline 8w1. Zużyłam niezliczoną ilość buteleczek, a odżywka dała mi możliwość zapuszczenia przepięknych, długich paznokci. Co prawda miałam roczną przerwę w jej użytkowaniu, ponieważ miałam wrażenie, że moje paznokcie po długim czasie zaczęły źle na nią reagować, ale powróciłam i ponownie jestem oczarowana efektami. Po odżywce nałożyłam mój idealny jesienny lakier Essie Bordeaux. Uwielbiam jego kolor i dojrzałość, która od niego bije. Jest moim zdaniem niesamowicie kobiecy i przyciąga wzrok! Całe malowanie jak zawsze zostało podsumowanie moim ukochanym lakierem nawierzchniowym Essie Good To Go. Jest to top coat idealny i nigdy nie zamienię go na żaden inny. Skraca czas wysychania paznokci do kilku minut i daje przepiękne, żelowe wykończenie, które jest według mnie idealnym podsumowaniem całości!
Tak właśnie od wielu lat wygląda u mnie cały proces malowania i pielęgnacji okolic paznokci. Nie wspominałam dziś o kremach i nawilżaniu, ale pominęłam to celowo - napiszę o tym kolejnym razem :-)
A jak to wygląda u Was?
Czy macie swój stały schemat czy lubicie kombinować i próbować czegoś nowego?
Pozdrawiam serdecznie!
bG
Wow, gratuluję, że tyle chce Ci się robić :D ja staram się o swoje dbać, ale one są oporne bardzo :(
OdpowiedzUsuńDla mnie to nie jest tak dużo, ale lubię ten raz w tygodniu skupić się na paznokciach i poświecić im więcej uwagi :-) Dzisiaj doszedł mi lakier do paznokci, ale zazwyczaj wystarcza mi sama odżywka ;-)
Usuńja zwykle używam tylko odzywki z Eveline :) paznokcie u tak maluje bardzo sporadycznie
OdpowiedzUsuńja zwykle używam tylko odzywki z Eveline :) paznokcie u tak maluje bardzo sporadycznie
OdpowiedzUsuńJa pomalowałam paznokcie na kolor pierwszy raz od kilku tygodni, to chyba zasługa tej jesiennej aury ;-)
UsuńJa ostatnio wróciłam do malowania paznokci po kilku letniej przerwie. Wystarczyło tylko kilka razy by stan paznokci się pogorszył. Teraz daje paznokciom znów odpocząć ale następnym razem nie zapomnę też o odżywce.
OdpowiedzUsuńU mnie odżywka pod lakier kolorowy to obowiązek, nigdy nie nakładam lakieru bezpośrednio na płytkę ;-)
UsuńNo piękne paznokcie, ja stosuję oleje, zielone koktajle i soki. Też pomaga! :D
OdpowiedzUsuńDieta tez jest ważna, o tym nawet nie trzeba wspominać ;-)
UsuńJa chyba wolę kombinować :) dzisiaj wybierałam lakiery na jesień ;) padło na kolory khaki, kasztan i brązy ;) nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś lubiłam kombinować i sięgałam po różne kolory i robiłam sobie wzorki :-) ale przeszło mi i teraz bez dwóch zdań króluje u mnie klasyka i w prostocie wykonania i kolorystycznie :-) nawet lakierów mam mało ;-)
Usuńja jeszcze kombinuje :) ale jesienią postawię na klasykę raczej w jednym kolorze :) od wczoraj granat :)
UsuńBardzo podoba mi się ten lakier;)
OdpowiedzUsuńTeż go bardzo lubię!
Usuńwśród produktów, które przedstawiłaś widzę kilka których sama używam, np. żel do usuwania skórek, odżywkę, lakier czy też pilnik. Ja szczególnie w okresie jesienno-zimowym kiedy na moich paznokciach lądują ciemne lakiery często zaczynam manicure od spiłowania paznokci gdy jest jeszcze na nich poprzedni lakier, dzięki temu łatwiej mi uzyskać właściwy kształt paznokcia, który przy ciemnym lakierze jest bardzo widoczny :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze piłuję "gołe" paznokcie, ale taka metoda też jest ciekawa :-)
Usuńja ostatnio mam wciąż z moimi problemy :(
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nie mam problemów z paznokciami często, bardziej muszę troszczyć się o włosy...
Usuńja odkąd noszę hybrydy to nie narzekam na stan pazurków :p
OdpowiedzUsuńJeżeli Ci służą to dobrze :-)
Usuń835 fanka wita! :D Ja nie mam jakiegoś określonego schematu, ostatnio moim ulubionym zmywaczem jest ten różowy, pachnący z Essence, niewiarygodne jak paznokcie po nim pachną! A lakier z Essie boski! Uwielbiam takie kolory z wysokim połyskiem na jesień:)
OdpowiedzUsuńKiedyś też miałam zmywacz z Essence, ale nie różowy tylko fioletowy albo granatowy - dokładnie nie pamiętam :-) Świetnie sobie radził z lakierami!
Usuńten żel do skórek u mnie mieszka od lat :)
OdpowiedzUsuńTrochę czasu to zajmuje, ale dla takiego efektu warto :)
OdpowiedzUsuń