Wrzesień tuż tuż więc zapraszam na podsumowanie ulubieńców sierpnia. W tym miesiącu przez zdecydowaną większość czasu towarzyszyły nam ciężkie do zniesienia upały. Nie wiem jak Wy, ale ja już ciężko znoszę taką pogodę, zdecydowanie bardziej wolę takie umiarkowane 25 stopni. Towarzyszący niemal dzień w dzień skwar nie sprzyjał też szeroko pojętej pielęgnacji oraz makijażom. Przez zdecydowaną większość czasu ograniczałam się do minimum i miałam okazję odpocząć od większych przedsięwzięć.
Jeżeli już wykonywałam makijaż, dobierałam sobie zaledwie kilka produktów. Z racji nabytej opalenizny zużywałam najróżniejsze próbki z podkładami w ciemniejszych kolorach, które nabywałam przy okazji zakupów. Do tego dochodził opcjonalnie ulubiony rozświetlacz Soft & Gentle z MAC oraz paletka do brwi Sephora.
Jeżeli miałam ochotę bywało również tak, że nakładałam na powieki piękny, matowy cień z Inglota o numerze 353. Poza tym zestawem nie potrzebowałam właściwie niczego więcej, nawet po tusz do rzęs sięgałam sporadycznie i nie był mi on niezbędny.
Jeżeli chodzi o pielęgnację ciała tutaj było równie skromnie i bez szaleństwa. Ot standardowo w użyciu był żel pod prysznic, czasami jakiś peeling i podstawowe kosmetyki w pielęgnacji włosów i twarzy. Tzw niezbędne minimum. To, co szczególnie doceniłam w ostatnich tygodniach to zakupiony przeze mnie olej kokosowy, który nakładam na włosy i w skórę głowy przed myciem. Z ogromną przyjemnością do tego rytuału powróciłam, ponieważ uwielbiam ten rodzaj pielęgnacji i efekty jakie mi ona przynosi. Uwielbiam również płyn micelarny, który jest ze mną od kilku tygodni. Właśnie czegoś takiego poszukiwałam przez dłuższy czas. Świetnie radzi sobie z moim makijażem i nie podrażnia skóry twarzy jak i moich wrażliwych oczu. Do tego ma przyjazny skład, który nie jest nafaszerowany chemią. Niczego więcej mi nie potrzeba. O lipowym płynie micelarnym z Sylveco pisałam w poprzednim poście.
Ostatnim ulubieńcem, którego odkryłam już parę miesięcy temu są niepozorne, a jakże dobre płatki kosmetyczne Carea, które można zakupić w Biedronce. Przez wiele lat używałam jedynie płatków Cleanic i byłam im niezmiennie wierna. Na moje potrzeby spełniały one wszystkie wymagania i nie byłam w stanie zamienić ich na żadne inne.
Płatki Carea kupiłam z szybkiej potrzeby i jakie było moje zaskoczenie gdy okazało się, że są one identyczne jak moje ulubione wcześniej Cleanic! Od tego momentu kupuję tylko Careę, chociażby ze względu na cenę. W standardowej cenie wychodzą dwa razy taniej, a ostatnio nawet podczas jednej z promocji zakupiłam 3 duże paczki za mniej niż 5zł, co było nie lada okazją.
Jeżeli już wykonywałam makijaż, dobierałam sobie zaledwie kilka produktów. Z racji nabytej opalenizny zużywałam najróżniejsze próbki z podkładami w ciemniejszych kolorach, które nabywałam przy okazji zakupów. Do tego dochodził opcjonalnie ulubiony rozświetlacz Soft & Gentle z MAC oraz paletka do brwi Sephora.
Jeżeli miałam ochotę bywało również tak, że nakładałam na powieki piękny, matowy cień z Inglota o numerze 353. Poza tym zestawem nie potrzebowałam właściwie niczego więcej, nawet po tusz do rzęs sięgałam sporadycznie i nie był mi on niezbędny.
Jeżeli chodzi o pielęgnację ciała tutaj było równie skromnie i bez szaleństwa. Ot standardowo w użyciu był żel pod prysznic, czasami jakiś peeling i podstawowe kosmetyki w pielęgnacji włosów i twarzy. Tzw niezbędne minimum. To, co szczególnie doceniłam w ostatnich tygodniach to zakupiony przeze mnie olej kokosowy, który nakładam na włosy i w skórę głowy przed myciem. Z ogromną przyjemnością do tego rytuału powróciłam, ponieważ uwielbiam ten rodzaj pielęgnacji i efekty jakie mi ona przynosi. Uwielbiam również płyn micelarny, który jest ze mną od kilku tygodni. Właśnie czegoś takiego poszukiwałam przez dłuższy czas. Świetnie radzi sobie z moim makijażem i nie podrażnia skóry twarzy jak i moich wrażliwych oczu. Do tego ma przyjazny skład, który nie jest nafaszerowany chemią. Niczego więcej mi nie potrzeba. O lipowym płynie micelarnym z Sylveco pisałam w poprzednim poście.
Ostatnim ulubieńcem, którego odkryłam już parę miesięcy temu są niepozorne, a jakże dobre płatki kosmetyczne Carea, które można zakupić w Biedronce. Przez wiele lat używałam jedynie płatków Cleanic i byłam im niezmiennie wierna. Na moje potrzeby spełniały one wszystkie wymagania i nie byłam w stanie zamienić ich na żadne inne.
Płatki Carea kupiłam z szybkiej potrzeby i jakie było moje zaskoczenie gdy okazało się, że są one identyczne jak moje ulubione wcześniej Cleanic! Od tego momentu kupuję tylko Careę, chociażby ze względu na cenę. W standardowej cenie wychodzą dwa razy taniej, a ostatnio nawet podczas jednej z promocji zakupiłam 3 duże paczki za mniej niż 5zł, co było nie lada okazją.
A jak u Was wygląda sytuacja z ulubieńcami sierpnia?
Odkryłyście coś ciekawego?
Pozdrawiam serdecznie!
bG