Mój blog to miejsce, gdzie możecie poczytać o pielęgnacji twarzy, włosów i ciała, o kosmetykach kolorowych, makijażu oraz ogólnych poradach. Do szeroko pojętej urody należą jednak również inne sfery takie jak medycyna estetyczna. Przez całe swoje życie nie korzystałam nigdy z żadnych zabiegów, ze względu na swoją niezwykle delikatną skórę nie korzystałam nawet nigdy z usług kosmetyczki, a całą swoją obecną wiedzę zawdzięczam tylko i wyłącznie własnemu zainteresowaniu danym tematem oraz doświadczeniu otaczających mnie osób. Właśnie w ten sposób kilka lat temu miałam okazję obserwować oraz uczestniczyć w zabiegu usuwania włókniaków miękkich u bliskiej mi osoby i dziś chciałabym nieco przybliżyć Wam temat, gdyż wiem, że tego typu zmiany skórne mogą być dla wielu z Was dosyć wstydliwe.
Czym w ogóle są włókniaki miękkie i jak je rozpoznać? Na ogół są to kilkumilimetrowe, nieco "workowate" guzki, które przybierają barwę skóry lub są nieco ciemniejsze, jak pieprzyki. Czasami włókniaki przybierają postać drobnej kaszki, wyczuwalnej jedynie pod palcami, ale ze względu na neutralne zabarwienie ciężko zobaczyć je gołym okiem. Takie zmiany mam nawet ja, pojawiły się one z wiekiem, ale nie przeszkadzają mi, ponieważ zwyczajnie nie są widoczne. Najczęstsze miejsca występowania włókniaków to te obszary skóry, które są nieco bardziej delikatne i podatne na otarcia, mam tu na myśli szyję i jej okolicę, pachy, a nawet pachwiny. Zdarza się, że pojedyncze egzemplarze mogą wyrosnąć również w okolicy brzucha, jednak jest to nieco rzadsze zjawisko.
Same włókniaki nie należą do najbardziej estetycznych elementów naszego ciała i często mogą narażać na duży dyskomfort chociażby ze względu na codzienną higienę wielu z nas. Załóżmy, że włókniak pojawi się w okolicy pachy lub bezpośrednio na niej. My, kobiety, a coraz częściej nawet mężczyźni dbamy o higienę i regularnie pozbywamy się rosnących włosków maszynką do golenia. Taki wystający kilkumilimetrowy włókniak może utrudnić zabieg do tego stopnia, że można narazić się na jego nacięcie, co wiąże się z wielogodzinnym dyskomfortem oraz ocieraniem skaleczonej skóry. Podobnie ma się sprawa jeżeli chodzi o szyję, zwłaszcza u mężczyzn. Codzienne golenie nie jest bowiem wtedy tak łatwe jak mogłoby się wydawać. I taki właśnie przypadek miałam okazję kilka lat temu poznać ja i w skrócie opowiem Wam jak wyglądał cały proces usuwania włókniaków od samego początku do końca.
Decyzja o usunięciu włókniaków zapadła w tym przypadku szybko i spontanicznie, gdyż została zasugerowana przez inną osobę, która podjęła się podobnego zabiegu kilka lat wcześniej. Obszar, który był brany pod uwagę to głównie szyja, gdyż jak będziecie mogli zobaczyć na poniższych zdjęciach, to tam był największy obszar występowania włókniaków i były one najbardziej widoczne. Wszystkie były jednakowego koloru ciemnego brązu i przedstawiały różne wielkości od mniejszych kuleczek, po te bardziej rozrośnięte osobniki.
Sam zabieg był szybki i bezbolesny, ale co najważniejsze - odbył się u dermatologa, czyli odpowiedniego fachowca obeznanego w tym temacie. Osobiście nie polecam umawiania się na tego typu wizyty do osób, które nie są uprawnione nawet do tak prostych jak mogłoby się wydawać czynności. W tym przypadku poddane zostały usunięciu wszystkie zmiany skórne widoczne na zdjęciu. Lekarz po zapoznaniu się z pacjentem oraz jego problemem postanowił każdorazowo znieczulić miejsce występowania włókniaka poprzez wykonanie zastrzyku, a następnie usuwał zmiany poprzez elektrokoagulację, co mówiąc skrótem jest usunięciem włókniaka prądem wysokiej częstotliwości. Całość przebiegła naprawdę bezboleśnie i szybko i mogę was zapewnić, że nie zostały żadne blizny. W miejscu usunięcia zmian powstały oczywiście strupki, jednak w ramach zabiegu pacjent otrzymał od dermatologa Dermatol - jest to specjalna zasypka o żółtym zabarwieniu, która ma działać odkażająco i przyspiesza gojenie ran. Obserwowałam cały te proces i wydaje mi się, że proszek ten był pomocny, a ranki szybko się zagoiły i nie ma po nich śladu. Bardzo ważne jest jednak to, żeby ich nie rozdrapywać.
Teraz od momentu usunięcia włókniaków minęły cztery lata, a stan szyi wygląda naprawdę dobrze.
Włókniaki mają to do siebie, że po jakimś czasie mogą odrosnąć, jednak nie jest to oczywiście koniecznością. W tym konkretnym przypadku po tych czterech latach odnowił się jeden, jednak rośnie on powoli i właściwie nie rzuca się w oczy. Gdzie można wykonać zabieg usuwania włókniaków oraz innych zmian skórnych i zdobyć przydatne informacje na ten temat? Między innymi na stronie Tour Medica:
Poprzez tę stronę możecie bezpośrednio umówić się na odpowiednią wizytę do konkretnego lekarza, ale również znajdziecie tutaj nie tylko informacje dotyczące usuwania włókniaków, o którym dzisiaj napisałam, ale informacje na każdy możliwy temat związany z wszelkiego rodzaju zmianami skórnymi począwszy od trądziku czy rozszerzonych porów do wszelkiego rodzaju znamion skórnych, brodawek czy włókniaków. Takie zabiegi to inwestycja w nasze zdrowie i dobre samopoczucie. Gdybym ja kiedykolwiek miała problem z włókniakami, nie zastanawiałabym się ani chwili tylko umówiłabym się na odpowiednią wizytę.
A Wy co myślicie o tego typu zabiegach?
Czy macie takowy za sobą, a może rozważacie wszystkie za i przeciw?
Pozdrawiam serdecznie!
bG
Dzięki, że przybliżyłaś mi temat. Na szczęście nie zaobserwowałam u siebie takich zmian ale kto wie w przyszłości....
OdpowiedzUsuńW sumie nie jest to zabieg niezbędny, ale z doświadczenia wiem, że warto czasami się zdecydować :-) bohater zdjęć jest bardzo zadowolony z decyzji :-)
UsuńBardzo ciekawy post. Myślę, że gdybym posiadała włókniaka na pewno zdecydowałabym się na zabieg.
OdpowiedzUsuńTo tak samo jak ja, jeżeli kiedyś jakiś mi wyrośnie to nie będę się nad tym długo zastanawiała.
Usuńhmm, konsultowałam się w sprawie swojego dużego włókniaka pod pachą u dermatologa, jest niegroźny ale z uwagi na to, że przeszkadza mi w depilacji myślę nad usunięciem go.
OdpowiedzUsuńA wiesz już jaki sposób usunięcia wybierzesz? Słyszałam, że w niektórych gabinetach są ucinane "na żywca", ale nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak można się na to zdecydować :O
UsuńDzięki :-) czasami parę słów może zmobilizować drugą osobę do działania, choć to zawsze kwestia mocno indywidualna :-) ale bohater moich zdjęć bardzo chwali sobie tę decyzję i nie ukrywam, że sama też jestem zadowolona ;-)
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam u siebie takich zmian. Ale uważam, że wizyta u dermatologa to najlepsze rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńTez tak myślę! Czasami słyszałam, że kosmetyczki "biorą się" za takie zmiany, ale w życiu bym nie ryzykowała...
UsuńNie sądziłam, że to takie szybkie i proste :) Ta wiedza może się przydać, mam w swoim otoczeniu kogoś, kogo ten "problem" dotyka :)
OdpowiedzUsuńSzybkie i proste to mało powiedziane :-) a do tego bez bólu, bo każde miejsce zostało odpowiednio znieczulone. Tylko trzeba też uważać do kogo się idzie i uzgadniac szczegóły, znajomy miał usuwanego wlokniaka nożyczkami bez znieczulenia i to nie było takie fajne!
UsuńGosiu, bardzo Ci dziękuję za ten wpis.
OdpowiedzUsuńPodsunę go pewnej osobie, którą martwi ten problem.