... no może po 11 miesiącach, bo tyle mniej więcej czasu temu kupiłam pierwszą szczotkę ;-) Jak się zmieniła i czy jestem zadowolona - o tym dowiecie się w dalszej części wpisu.
Tangle Teezer to jedna z najpopularniejszych szczotek na rynku. Posiada je zapewne większość z Was, a nawet jeżeli nie to z pewnością o niej słyszałyście. Ja długo tej modzie się opierałam, ale w zeszłym roku przy okazji innych zakupów się na nią skusiłam i z tej decyzji jestem bardzo zadowolona.
Zacznę od tego, że szczotka wykonana jest z plastiku i jak na tego typu sprzęt ma dość oryginalny kształt. Czytałam i słyszałam, że wiele osób ma problem z jej trzymaniem, dla mnie jednak jest ona bardzo wygodna w użyciu i w zasadzie przez cały ten czas z ręki wypadła mi jedynie dwa razy.
Strona czesząca jest wykonana z igiełek składających się z dwóch długości. Są one odpowiednio giętkie i muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób rozczesują moje włosy. Wystarczy, że kilka razy przejadę nią po długości i już jestem bardzo zadowolona z efektu. Nie kojarzę żeby kiedykolwiek szczotka mnie szarpnęła albo powyrywała włosy, ale muszę przyznać, że jakiegoś wielkiego problemu z plączącymi się kosmykami nie mam. Kiedyś przeczytałam, że Tangle Teezer może być przyczyną wzmożonego wypadania włosów... Gdybym miała się do tego odnieść, powiedziałabym, że nie zauważyłam tego efektu. Co prawda przez długi czas okropnie męczyłam się z wypadającymi włosami, ale TT nie miało z tym nic wspólnego. Powiem więcej - czułam się lepiej mając tę szczotkę pod ręką, ponieważ wiedziałam, że będzie delikatna, a zarazem skuteczna w swoim działaniu.
To, co mnie zaskoczyło i to całkiem przypadkiem to fakt, że szczotę można spokojnie sobie otworzyć dzięki czemu łatwiej się ją czyści i suszy. Z czyszczeniem jako takiego problemu nie mam, a używam do tego po prostu swojego szamponu.
Jakość igiełek czeszących włosy po roku czasu nie zmieniła się jakoś szczególnie. Owszem, przy samych brzegach niektóre się delikatnie wygięły, ale w jakości rozczesywania żadnej różnicy nie odczuwam. Zdecydowana większość wygląda jednak tak samo jak rok temu.
Czy polecam taki gadżet? Myślę, że zdecydowanie tak i sama chętnie wzbogacę się o kolejną wersję torebkową. W tej chwili posiadam dwie sztuki z serii The Original - różową ze zdjęć i czarną, która czeka na mnie zawsze w rodzinnym domu. Mając Tangle Teezer niechętnie myślę o powrocie do innych szczotek codziennego używania, a jedynym wyjątkiem, który akceptuję jest moja stara, dobra, okrągła szczota z włosia naturalnego do modelowania włosów.
Tangle Teezer to jedna z najpopularniejszych szczotek na rynku. Posiada je zapewne większość z Was, a nawet jeżeli nie to z pewnością o niej słyszałyście. Ja długo tej modzie się opierałam, ale w zeszłym roku przy okazji innych zakupów się na nią skusiłam i z tej decyzji jestem bardzo zadowolona.
Zacznę od tego, że szczotka wykonana jest z plastiku i jak na tego typu sprzęt ma dość oryginalny kształt. Czytałam i słyszałam, że wiele osób ma problem z jej trzymaniem, dla mnie jednak jest ona bardzo wygodna w użyciu i w zasadzie przez cały ten czas z ręki wypadła mi jedynie dwa razy.
Strona czesząca jest wykonana z igiełek składających się z dwóch długości. Są one odpowiednio giętkie i muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób rozczesują moje włosy. Wystarczy, że kilka razy przejadę nią po długości i już jestem bardzo zadowolona z efektu. Nie kojarzę żeby kiedykolwiek szczotka mnie szarpnęła albo powyrywała włosy, ale muszę przyznać, że jakiegoś wielkiego problemu z plączącymi się kosmykami nie mam. Kiedyś przeczytałam, że Tangle Teezer może być przyczyną wzmożonego wypadania włosów... Gdybym miała się do tego odnieść, powiedziałabym, że nie zauważyłam tego efektu. Co prawda przez długi czas okropnie męczyłam się z wypadającymi włosami, ale TT nie miało z tym nic wspólnego. Powiem więcej - czułam się lepiej mając tę szczotkę pod ręką, ponieważ wiedziałam, że będzie delikatna, a zarazem skuteczna w swoim działaniu.
To, co mnie zaskoczyło i to całkiem przypadkiem to fakt, że szczotę można spokojnie sobie otworzyć dzięki czemu łatwiej się ją czyści i suszy. Z czyszczeniem jako takiego problemu nie mam, a używam do tego po prostu swojego szamponu.
Jakość igiełek czeszących włosy po roku czasu nie zmieniła się jakoś szczególnie. Owszem, przy samych brzegach niektóre się delikatnie wygięły, ale w jakości rozczesywania żadnej różnicy nie odczuwam. Zdecydowana większość wygląda jednak tak samo jak rok temu.
Czy polecam taki gadżet? Myślę, że zdecydowanie tak i sama chętnie wzbogacę się o kolejną wersję torebkową. W tej chwili posiadam dwie sztuki z serii The Original - różową ze zdjęć i czarną, która czeka na mnie zawsze w rodzinnym domu. Mając Tangle Teezer niechętnie myślę o powrocie do innych szczotek codziennego używania, a jedynym wyjątkiem, który akceptuję jest moja stara, dobra, okrągła szczota z włosia naturalnego do modelowania włosów.
A Wy znacie Tangle Teezer?
Pozdrawiam serdecznie!
bG
Moja siostra ma taką szczotkę. Czy podoba jej się? Chyba tak :D!
OdpowiedzUsuńloveanimalsi.blogspot.com
Taką wersję TT miałam jako pierwszą - i też właśnie mi się tak śmiesznie rozlazła :) Teraz mam wersję kompaktową i jestem równie zadowolona - nic mi tak nie służy jak TT :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie.
http://www.hushaaabye.blogspot.com
Muszę sobie taką wersję kupić do torebki albo właśnie z myślą o wyjazdach ;-)
UsuńJezuuuu mam ją dwa lata i nie wiedziałam, że można ją otwierać !
OdpowiedzUsuńHaha a widzisz, ja się o tym przekonałam całkiem niedawno jak mi niechcący wypadła z ręki ;-) całe szczęście, że można ją też później normalnie złożyć i nic się nie dzieje!
UsuńWidzę, że szczotka ma się bardzo dobrze, ja wolę jednak te tradycyjne:)
OdpowiedzUsuńJeszcze rok temu też nie potrzebowałam tej szczotki, ale spontaniczny zakup zmienił moje podejście :-)
UsuńTeż mam różową TT, nie wyobrażam sobie teraz wyjścia bez niej z domu:)
OdpowiedzUsuńJa swojej z domu nie zabieram, ale kupię sobie taką, którą będę mogła zapakować ;-))
UsuńJa mam swoja prawie od 7 miesięcy ;-) jestem z niej bardzo zadowolona, moje włosy też ją lubią :)
OdpowiedzUsuńi moja wersja kolorystyczna to niebiesko - różowa !! cudna. teraz planuje zakup tej z której można korzystać w wodzie i małej kompaktowej do torebki :)
Do torebki musi być! Masz już na oku jakiś wzór?
Usuńja mam i dwie wersje, zwykłą i kompaktową ;) IO nie wyobrazma sobie życia bez niej :)
OdpowiedzUsuńTeż muszę sobie kupić wersję kompaktową :-)
UsuńZawsze znajdę coś innego do kupienia i póki co nie mam Tangle Teezer ;) Chociaż kusi mnie ta nowa wersja do stylizacji. Moje włosy najlepiej rozczesują się szczotką, którą kupiłam kilka lat temu do włosów przedłużanych. Od tego czasu się z nią nie rozstaję, bo nie wyrywa mi włosów, ani nie sprawia, że się elektryzują. Ale TT na pewno w końcu wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńU nas w Chojnicach jest pełno miejsc, gdzie można ją stacjonarnie kupić :-) Musisz koniecznie wypróbować!
Usuńostatnio patrzyłam na tą szczotkę w rossmannie, ale w ostateczności wybrałam inną, tradycyjną;)
OdpowiedzUsuńRossmann zaczął nam się powoli rozwijać i wprowadzać nowości ;-)
UsuńMoja jest pomarańczowo żółta i mam ją od pół roku. Ideał :)
OdpowiedzUsuńW hurtowniach internetowych można je kupić za kilkanaście złotych. Ja swoją kupiłam bodajże za 16 zł :)
Zapraszam na rozdanie :)
I am Journalist
Ja kupiłam swoją stacjonarnie za 35zł i już byłam zachwycona tak niską ceną :-) Ale Tobie to dopiero się udało!
UsuńTak, jest zdecydowanie warta swojej ceny i nie ukrywam, że jest to fajny łazienkowy gadżet ;-)
OdpowiedzUsuńJa mam identyczną, używam już 3 lata i dopiero teraz dowiedziałam się, że można ją otworzyć!
OdpowiedzUsuńHaha a widzisz jakich rzeczy można się dowiedzieć ;-) wnętrze szczotki może być całkiem niezłą przenośną skrytką ;-)
UsuńMam Tangle Angel, lubię ją do początkowego rozczesywania, niestety później muszę poprawiać grzebieniem, bo nie radzi sobie z gęstymi włosami.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wpisałam to hasło w Google i nawet nie wiedziałam, że taka szczotka istnieje!
UsuńA ja się zastanawiałam, skąd masz taką klapkę do zamknięcia klasycznej szczotki :D A to po prostu rozebrana na części pierwsze, nie miałam pojęcia, że tak można :) Myślę, że TT jest bardzo dobrej jakości - moja szczotka już jest stara, a trzyma się super (też mi się powyginały tylko na brzegach), a DTangler rozpadł mi się ekspresowo... :/ Ale ja to jestem chyba gamoniem, bo wypada mi z rąk cały czas. Z tego względu skusiłam się jeszcze na D-Meli-Melo (z rączką) i po nią sięgam najczęściej.
OdpowiedzUsuńWidzę, że większość osób zaskoczona jest moją rozdzieloną na pół szczotą ;-)))
UsuńBo pewnie nikt nie wpadł na to, że da się rozebrać :D A Ty taka pomysłowa :))
UsuńZnam i mam. :-D Jestem z niej bardzo zadowolona nigdy wczesniej nie potrafiłam rozczesać włosów po myciu za to teraz jest to o wiele prostrze. :)
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za poklikanie we wszystkie linki. :)
Pozdrawiam. :*
http://evelinololove.blogspot.com/2015/09/lista-zyczen-dresslink.html
Mam tą szczotkę już ze dwa lata i już mnie do inne nie ciągnie :))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie najlepsza szczotka do rozczesywania długich włosów:)
OdpowiedzUsuńKurcze tyle osób o niej pisze, że chyba sama się skusze.
OdpowiedzUsuńPs.zostaję u ciebie i może wpadniesz do mnie?
Przepraszam, że tak lekko z innej beczki, ale uważam, że muszę to powiedzieć: genialnie dobrałaś tło do zdjęć tej szczotki. Bardzo mi się to podoba!
OdpowiedzUsuńOjej dziękuję!! :-)))
Usuń