Cudownie pachnące kosmetyki są tym, czego moje ciało i zmysły potrzebują w okresie jesienno - zimowym. Uwielbiam otulać się głębokimi, intensywnymi aromatami, ponieważ czuję się wtedy lepiej i uprzyjemnia mi to cały dzień. W pielęgnacji również jest podobnie, ale tutaj zapach powinien współgrać z działaniem, które jest dla mnie bardzo istotne. Marka Dove ma okazję po raz kolejny zagościć na łamach mojego bloga i z przyjemnością poświęcę jej swój czas. Wiele z Was wie o tym, że z przyjemnością testuję kolejne propozycje i serie tej firmy i wiele z nich sprawdza się u mnie naprawdę nieźle. Czy tym razem było podobnie?
Marka Dove podzieiła serię kosmetyków Nourishing Secrets na pięć różnych linii, w których możemy wyróżnić Replenishing Ritual z olejkiem Marula i masłem mango, Restoring Ritual z olejkiem kokosowym, Invigorating Ritual z olejkiem awokado i wyciągiem z nagietka, Relaxing Ritual z olejkiem lawendowym oraz Glowing Ritual z ekstraktem z kwiatu lotosu i mlekiem ryżowym, o którym będę Wam pisać.
W skład tej linii wchodzą cztery kosmetyki: szampon do włosów wraz z odżywką oraz żel do mycia ciała, do którego dobrać można odpowiednio nawilżający balsam. Producent zapewnia, że linia do włosów ma za zadanie zapewnić im nawilżenie oraz naturalny blask wraz z poprawą elastyczności, a kosmetyki do ciała odżywią i nawilżą delikatną skórę ciała pozostawiając ją miękką i gładką, a nasze zmysły zostaną otulone delikatnym zapachem lotosu.
Najbardziej zaintrygował mnie sam zapach, który momentalnie przypadł mi do gustu i uprzyjemniał korzystanie z kosmetyków. Jest to intensywny pudrowy aromat, lekko kremowy i kwiatowy, ale wyczuwam w nim jednocześnie malinową nutę. Lubię go, ale jednocześnie muszę zaznaczyć, że dla wielu osób może być on niestety zdecydowanie zbyt mocny.
Testowanie rozpoczęłam od żelu pod prysznic, który jak wszystkie inne, które posiadałam oczywiście przypadł mi do gustu. Szczerze powiem, że jak na kosmetyki drogeryjne Dove na tym polu wiedzie prym. Żel jest gęsty, kremowy i cudownie się pieni. Lubię w tych kosmetykach to, że pomimo swojej skuteczności nie wysuszają skóry i pozostawiają po sobie uczucie komfortu, a po każdej kąpieli przez dłuższy czas w łazience unosi się cudowny aromat. Mam jednak suchą skórę i po każdym prysznicu obowiązkowym niemalże krokiem jej nawilżenie jej. Do tego celu w ostatnim czasie służył mi balsam z tej samej serii, ale przyznam szczerze, że aż tak mnie on nie zachwycił. Owszem, jest poprawny, ale nawilżenie określiłabym raczej jako podstawowe aniżeli dogłębne i odżywcze. Mam również wrażenie, że sam zapach jest troszkę bardziej sztuczny niż w pozostałych kosmetykach, ale podkreślam, że jest to moje odczucie.
Jako umiarkowana włosomaniaczka ucieszyłam się na widok szamponu i odżywki do włosów, które schodzą u mnie dosyć szybko i lubię mieć w tych kategoriach wybór. Dove ma w swojej ofercie wiele świetnych szamponów, do których regularnie wracam, ale tych z podstawowej serii dawno nie miałam okazji używać. Komplet kosmetyków Glowing Ritual spisał się u mnie poprawnie, ale nie wybitnie. Szampon dobrze oczyszczał włosy i skórę głowy, jednak mam wrażenie, że czasami nieco obciążał moje suche, farbowane włosy u ich nasady. Mogłoby się to zgadzać z ogólnie panującym przekonaniem, że szampony z perłową poświatą w ten sposób działają na finalny wygląd fryzury. Nie swędziała mnie jednak po nim skóra głowy, co uważam za duży plus. Odżywka natomiast w swoim działaniu jest według mnie idealnym odpowiednikiem balsamu do ciała, o którym chwilę wcześniej wspominałam. Moje włosy są farbowane i suche, więc muszę o nie dbać, by były w jak najlepszej kondycji. W tej kategorii jestem więc wybredna i staram się sięgać po te produkty, które naprawdę zapewnią mi efekt, na jakim mi zależy. Odżywkę Dove nakładałam na świeżo umyte włosy na kilka lub kilkanaście minut w zależności od tego jakim czasem dysponowałam. Efekt był praktycznie zawsze taki sam, włosy po jej zastosowaniu dobrze się rozczesywały i układały, ale waz z biegiem czasu zauważałam ich niedostateczne nawilżenie, co w moim przypadku objawiało się jako delikatne puszenie i szorstkość, której nie lubię. Byłam więc zmuszona do tego, by używać tej odzywki zamiennie z innymi, bardziej odżywczymi i bogatymi maskami, by nie siać spustoszenia na swoich włosach, których najzwyczajniej w świecie jest mi szkoda. Myślę, że tego typu produkt sprawdzi się u osób, które nie mają większych wymagań.
Marka Dove podzieiła serię kosmetyków Nourishing Secrets na pięć różnych linii, w których możemy wyróżnić Replenishing Ritual z olejkiem Marula i masłem mango, Restoring Ritual z olejkiem kokosowym, Invigorating Ritual z olejkiem awokado i wyciągiem z nagietka, Relaxing Ritual z olejkiem lawendowym oraz Glowing Ritual z ekstraktem z kwiatu lotosu i mlekiem ryżowym, o którym będę Wam pisać.
W skład tej linii wchodzą cztery kosmetyki: szampon do włosów wraz z odżywką oraz żel do mycia ciała, do którego dobrać można odpowiednio nawilżający balsam. Producent zapewnia, że linia do włosów ma za zadanie zapewnić im nawilżenie oraz naturalny blask wraz z poprawą elastyczności, a kosmetyki do ciała odżywią i nawilżą delikatną skórę ciała pozostawiając ją miękką i gładką, a nasze zmysły zostaną otulone delikatnym zapachem lotosu.
Najbardziej zaintrygował mnie sam zapach, który momentalnie przypadł mi do gustu i uprzyjemniał korzystanie z kosmetyków. Jest to intensywny pudrowy aromat, lekko kremowy i kwiatowy, ale wyczuwam w nim jednocześnie malinową nutę. Lubię go, ale jednocześnie muszę zaznaczyć, że dla wielu osób może być on niestety zdecydowanie zbyt mocny.
Testowanie rozpoczęłam od żelu pod prysznic, który jak wszystkie inne, które posiadałam oczywiście przypadł mi do gustu. Szczerze powiem, że jak na kosmetyki drogeryjne Dove na tym polu wiedzie prym. Żel jest gęsty, kremowy i cudownie się pieni. Lubię w tych kosmetykach to, że pomimo swojej skuteczności nie wysuszają skóry i pozostawiają po sobie uczucie komfortu, a po każdej kąpieli przez dłuższy czas w łazience unosi się cudowny aromat. Mam jednak suchą skórę i po każdym prysznicu obowiązkowym niemalże krokiem jej nawilżenie jej. Do tego celu w ostatnim czasie służył mi balsam z tej samej serii, ale przyznam szczerze, że aż tak mnie on nie zachwycił. Owszem, jest poprawny, ale nawilżenie określiłabym raczej jako podstawowe aniżeli dogłębne i odżywcze. Mam również wrażenie, że sam zapach jest troszkę bardziej sztuczny niż w pozostałych kosmetykach, ale podkreślam, że jest to moje odczucie.
Jako umiarkowana włosomaniaczka ucieszyłam się na widok szamponu i odżywki do włosów, które schodzą u mnie dosyć szybko i lubię mieć w tych kategoriach wybór. Dove ma w swojej ofercie wiele świetnych szamponów, do których regularnie wracam, ale tych z podstawowej serii dawno nie miałam okazji używać. Komplet kosmetyków Glowing Ritual spisał się u mnie poprawnie, ale nie wybitnie. Szampon dobrze oczyszczał włosy i skórę głowy, jednak mam wrażenie, że czasami nieco obciążał moje suche, farbowane włosy u ich nasady. Mogłoby się to zgadzać z ogólnie panującym przekonaniem, że szampony z perłową poświatą w ten sposób działają na finalny wygląd fryzury. Nie swędziała mnie jednak po nim skóra głowy, co uważam za duży plus. Odżywka natomiast w swoim działaniu jest według mnie idealnym odpowiednikiem balsamu do ciała, o którym chwilę wcześniej wspominałam. Moje włosy są farbowane i suche, więc muszę o nie dbać, by były w jak najlepszej kondycji. W tej kategorii jestem więc wybredna i staram się sięgać po te produkty, które naprawdę zapewnią mi efekt, na jakim mi zależy. Odżywkę Dove nakładałam na świeżo umyte włosy na kilka lub kilkanaście minut w zależności od tego jakim czasem dysponowałam. Efekt był praktycznie zawsze taki sam, włosy po jej zastosowaniu dobrze się rozczesywały i układały, ale waz z biegiem czasu zauważałam ich niedostateczne nawilżenie, co w moim przypadku objawiało się jako delikatne puszenie i szorstkość, której nie lubię. Byłam więc zmuszona do tego, by używać tej odzywki zamiennie z innymi, bardziej odżywczymi i bogatymi maskami, by nie siać spustoszenia na swoich włosach, których najzwyczajniej w świecie jest mi szkoda. Myślę, że tego typu produkt sprawdzi się u osób, które nie mają większych wymagań.
Ciekawa jestem czy i Wy mieliście okazję sprawdzić na sobie działanie serii z kwiatem lotosu od Dove i jakie były Wasze wrażenia :-)
Pozdrawiam serdecznie!
bG
Mam ten szampon Dove - ja na szczęście nie zauważyłam obciążenia. Podoba mi się jego zapach :D
OdpowiedzUsuńTeż lubię zapach tej serii :-)
Usuńuwielbiam tą serię, pięknie pachnie i wszystkie kosmetyki się u mnie dobrze sprawdziły
OdpowiedzUsuńSuper ;-)
UsuńCała seria wydaje się być bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńOstatni produkt z Dove niestety mnie zawiódł. Pewnie dlatego, że mam bardzo wrażliwą skórę.
OdpowiedzUsuńZapewne to mogło być powodem, na niektóre kosmetyki trzeba niestety uważać :-(
Usuńuwielbiam tę serię, szczególnie żel
OdpowiedzUsuńOoo! To muszą być naprawdę wspaniałe kosmetyki.
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję niebawem.
Super! Wyglądają kusząco. A Dove lubię.
Pozdrawiam weekendowo :)
uwielbiam tę serię, zwłaszcza żel i balsam
OdpowiedzUsuńJa ogólnie bardzo lubię żele z Dove :-)
Usuń