środa, 17 maja 2017

5 x nie (wiem) ...

Czy często spotykają Was kosmetyczne rozczarowania? Albo takie produkty, po których spodziewaliście się efektu wow, a jedyna reakcja, jaką potrafiliście z siebie wydobyć to nijakie hmm...?
Ja staram się wybierać te produkty, które wiem, że powinny u mnie zdać egzamin, ale czasami również trafi się coś, z czego nie do końca jestem zadowolona. Dziś zebrałam garść kosmetyków, które albo się u mnie nie sprawdziły, albo mają w sobie coś, co zniechęca mnie do ponownego zakupu.




Na pierwszy ogień pójdzie moja największa nadzieja, a zarazem największe rozczarowanie ostatniego czasu, a mowa oczywiście o olejku do demakijażu z Evree. Płyn ten jest na bazie olejków i razem z dwufazami jest to jedna z moich ulubionych form oczyszczania twarzy z makijażu. Na co liczyłam wybierając ten produkt do codziennego stosowania? Na to, że szybko i skutecznie rozpuści makijaż oka składający się z cieni i tuszu. Ostatni ulubieniec z Long4Lashes przyzwyczaił mnie do ekspresowego zmywania i oczyszczania twarzy, ale Evree mój zapał nieco ostudziło. Pomimo tego, że uwielbiam kosmetyki na bazie olejków to ten egzemplarz jest naprawdę nieprzyjemnie tłusty, a zarazem suchy w odczuciu - mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli. Do tego zmywanie makijażu nie należy w tym przypadku do szybkich czynności, ponieważ przez dłuższą chwilę muszę walczyć z jedną warstwą tuszu, a efektem i tak jest panda pod oczami po kilku godzinach. Zapach też nie należy do przyjemnych i jak na mój gust jest zdecydowanie zbyt ostry i chemiczny, a na waciku częściej znajduję pojedyncze rzęsy. Nie lubię, niestety...


Kolejnym przeciętnym kosmetykiem, na jaki trafiłam jest przeciwzmarszczkowy żel pod oczy marki Bioline. Kosmetyki tej marki lubię, oczywiście nie przetestowałam całego asortymentu, ale te, które wpadły w moje ręce były naprawdę fajne. Oprócz tego... Żel ma nieprzyjemny zapach, ostry i duszący. Przypomina mi trochę intensywnie pachnącą kaszę gryczaną, ale o ile kaszę lubię, to w przypadku żelu tego aromatu nie jestem w stanie zaakceptować. Konsystencja, no cóż - kwestia gustu. Osobiście wolę kremowe kosmetyki, ale czasami sięgam po coś odmiennego. Wszystko jednak byłoby dobrze, gdyby nie działanie, którego praktycznie rzecz ujmując nie ma. Nie ma ani odżywienia, ani łagodzenia, a o działaniu przeciwzmarszczkowym nie ma co wspominać. Jest za to nieprzyjemny zapach i kilkadziesiąt złotych w plecy.

Następne rozczarowanie to olejek z kwiatem malwy z Alverde, który miałam zamiar stosować po prysznicu w celu szybkiego i skutecznego nawilżenia ciała. W tym przypadku jedyne, co mogę pochwalić to zapach, który jest całkiem przyjemny, choć zdecydowanie przebija się tu również alkohol. Działanie jest jednak tak słabe, że nie ma sensu tego kosmetyku używać. Skóra jest nawilżona przez pierwsze minuty, a później robi się sucha jak wiór. Szkoda mi tego kosmetyku wyrzucać więc zaczęłam dolewać go po peelingu kawowego i w ten właśnie sposób go zużyję.


Żel pod prysznic Alterra o zapachu pomarańczy i wanilii był za to przyjemny i z chęcią go używałam, jednak skończył mi się w ekspresowym tempie. I tej słabej wydajności nie zrekompensuje mi nawet niska cena na promocji, ponieważ i tak musiałabym wtedy zrobić gigantyczny zapas żeby się nim nacieszyć. Zapewne raz na jakiś czas kupię go dla przyjemności, ale regularnie do niego wracać nie zamierzam.

Ostatnie rozczarowanie to kosmetyk, w którym pokładałam duże nadzieje i cieszyłam się jak dziecko wkładając go do koszyka, a mowa tutaj o waniliowym kremie do rąk z The Secret Soap Store. Krem ten ma w swoim składzie między innymi 20% masła shea i liczyłam ogromnie na to, że nawilży i odżywi moje suche ręce i nieco wzmocni paznokcie. Co się okazało? Okazało się natomiast to, że po regularnym używaniu tego kremu dłonie moje i mojego męża bardziej się przesuszyły niż gdybyśmy w ogóle nie smarowali ich niczym...


Tak właśnie prezentują się moje rozczarowania ostatniego czasu... Dajcie znać, na co Wy daliście się skusić i które kosmetyki zupełnie się u Was nie sprawdziły pomimo obiecującej etykiety producenta.

Pozdrawiam serdecznie!
bG

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ja znam tylko wersję waniliową i zdecydowanie nie jestem z niej zadowolona :-(

      Usuń
  2. Szkoda że ten krem z The Secret Soap się tak kiepsko sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo żałuję, ale skóra dłoni moja i mojego męża była w gorszym stanie niż gdybyśmy nie smarowali się niczym.

      Usuń
  3. Nie znam żadnego z produktów, ale krem wygląda fajnie. Szkoda, że działanie kiepskie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też nie polubiłam tego olejku Evree głównie za szczypanie i efekt mgły

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Efekt mgły to duży minus, też mnie to denerwuje.

      Usuń
  5. Nie znam ich ale raczej już się nie skuszę :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. No patrz, a krem sie tak fantastycznie zapowiadał...szkoda!

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam wersję "trawa cytrynowa" tego kremu do rąk i dla mnie był ok :D

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie się ten olejek sprawdził, ale tylko przy masowaniu zwilżonej skóry dłońmi, na waciku faktycznie był suchy i nieskuteczny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam tylko żele z Alterry, kiedyś kupowałam namiętnie ale faktycznie szybko idą.

    OdpowiedzUsuń
  10. ale bieda z tym kremem do rąk :/ takiego bubla jeszcze nie miałam :/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze!
Na każde pytanie odpowiem pod postem.
Jednocześnie uprzejmie proszę nie zostawiać komentarzy służących do autopromocji. Dziękuję :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...