Jest w tygodniu taki wieczór, bądź czasami nawet dwa, kiedy poświęcam godzinę czasu tylko i wyłącznie sobie. Lubię wtedy o siebie zadbać, staram się również maksymalnie zrelaksować i coś dla siebie zrobić. To jest taki mały wypad do spa, różnica polega jedynie na tym, że mam je u siebie w domu.
Za każdym razem staram się ten czas organizować w inny sposób, nie lubię jak jest monotonnie. Dziś postanowiłam zadbać o stopy i o ciało. W tym celu przygotowałam sobie oczywiście odpowiedni arsenał kosmetyczny, który możecie zobaczyć na zdjęciach.
Raz na jakiś czas lubię porządnie wyszczotkować ciało. Rytuał ten zaczynam od stóp, kierując się powoli do góry. Mam wrażenie, że po takim szczotkowaniu skóra robi się bardziej elastyczna i ujędrniona, sprawia mi to również dużo przyjemności. Moja szczota nie jest specjalnie wyrafinowana. Kupiłam ją w Rossmannie za niewielką cenę i póki co zadanie swoje spełnia. Powoli zaczynam jednak rozglądać się za czymś lepszym... Może Wy mi coś polecicie?
Po takim szczotkowaniu zawsze udaję się pod prysznic. Dziś kąpiel urozmaicę sobie maseczką z błota z Morza Martwego. Zazwyczaj odmierzoną ilość mieszam z odrobiną letniej przegotowanej wody i nakładam na całe nogi, brzuch i pośladki. Błoto z Morza Martwego ma właściwości oczyszczające i regenerujące, pobudza krążenie krwi i metabolizm skórny więc jest również polecane do kuracji antycellulitowych. Przyznam, że gdybym miała w domu wannę to częściej bym sobie sprawiała różnego rodzaju zabiegi na ciało przy użyciu takiego błota, a tak sięgam po nie raz na jakiś czas owijając się dodatkowo folią.
Po takiej maseczce zawsze przychodzi pora na jej zmycie i nałożenie preparatu nawilżającego. Ostatnio w tym celu częściej zaczęłam sięgać po olejek z baobabu z Bioline. Mała buteleczka mieści w sobie 50ml cudownego olejku o neutralnym aromacie, choć na upartego wyczuwam w nim orzechowe nuty. Poziom nawilżenia bardzo mnie satysfakcjonuje, a dodatkowo cieszy mnie fakt, że olejek ten nie jest ciężki i nałożony na mokrą skórę naprawdę bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia nieprzyjemnej tłustej warstwy.
Stopy. Ten temat jest zapewne zmorą wielu osób, ale na szczęście ja nie mam z nimi większego problemu. Nie robią mi się odciski, a pięty są gładkie i zadbane. Po tarkę Pat&Rub sięgam bardzo sporadycznie, chyba bardziej dla samej akcji i przyjemności rytuału niż potrzeby. Myślę, że to zasługa regularnej pielęgnacji, o której staram się nie zapominać. Raz na jakiś czas robię swoim stopom kąpiel wsypując odrobinę soli bądź jakiegoś płynu. Dziś będzie to specjalnie do tego przeznaczony płyn do kąpieli stóp Clarena. Taka kąpiel ma za zadanie zmiękczyć stwardniałą skórę i przygotować stopy do zabiegu pedicure, ma również zapobiegać powstawaniu grzybicy. Powiem Wam szczerze, że czuję efekty stosowania tego płynu i jestem z niego niesamowicie zadowolona. Doskonale zmiękcza skórę i ułatwia pielęgnację zarówno stóp jak i samych paznokci. Na pewno jeszcze nie raz o nim wspomnę!
Ostatnim kosmetykiem, po który zamierzam sięgnąć dzisiejszego wieczoru będzie krem do stóp, ale nie taki zwykły! Mam tutaj na myśli krem do zrogowaciałej skóry Gehwol med, który nie tylko nawilża, ale również niesamowicie zmiękcza stwardniałą skórę stóp! Producent dodatkowo zapewnia, że po 28 dniach stosowania kremu skóra ulega całkowitej regeneracji. I wiecie co? Patrząc na jego działanie ja w to absolutnie wierzę! Najlepszy krem do stóp jaki kiedykolwiek miałam! I to z mocznikiem, który jest na drugim miejscu w składzie!
Za każdym razem staram się ten czas organizować w inny sposób, nie lubię jak jest monotonnie. Dziś postanowiłam zadbać o stopy i o ciało. W tym celu przygotowałam sobie oczywiście odpowiedni arsenał kosmetyczny, który możecie zobaczyć na zdjęciach.
Raz na jakiś czas lubię porządnie wyszczotkować ciało. Rytuał ten zaczynam od stóp, kierując się powoli do góry. Mam wrażenie, że po takim szczotkowaniu skóra robi się bardziej elastyczna i ujędrniona, sprawia mi to również dużo przyjemności. Moja szczota nie jest specjalnie wyrafinowana. Kupiłam ją w Rossmannie za niewielką cenę i póki co zadanie swoje spełnia. Powoli zaczynam jednak rozglądać się za czymś lepszym... Może Wy mi coś polecicie?
Po takim szczotkowaniu zawsze udaję się pod prysznic. Dziś kąpiel urozmaicę sobie maseczką z błota z Morza Martwego. Zazwyczaj odmierzoną ilość mieszam z odrobiną letniej przegotowanej wody i nakładam na całe nogi, brzuch i pośladki. Błoto z Morza Martwego ma właściwości oczyszczające i regenerujące, pobudza krążenie krwi i metabolizm skórny więc jest również polecane do kuracji antycellulitowych. Przyznam, że gdybym miała w domu wannę to częściej bym sobie sprawiała różnego rodzaju zabiegi na ciało przy użyciu takiego błota, a tak sięgam po nie raz na jakiś czas owijając się dodatkowo folią.
Po takiej maseczce zawsze przychodzi pora na jej zmycie i nałożenie preparatu nawilżającego. Ostatnio w tym celu częściej zaczęłam sięgać po olejek z baobabu z Bioline. Mała buteleczka mieści w sobie 50ml cudownego olejku o neutralnym aromacie, choć na upartego wyczuwam w nim orzechowe nuty. Poziom nawilżenia bardzo mnie satysfakcjonuje, a dodatkowo cieszy mnie fakt, że olejek ten nie jest ciężki i nałożony na mokrą skórę naprawdę bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia nieprzyjemnej tłustej warstwy.
Stopy. Ten temat jest zapewne zmorą wielu osób, ale na szczęście ja nie mam z nimi większego problemu. Nie robią mi się odciski, a pięty są gładkie i zadbane. Po tarkę Pat&Rub sięgam bardzo sporadycznie, chyba bardziej dla samej akcji i przyjemności rytuału niż potrzeby. Myślę, że to zasługa regularnej pielęgnacji, o której staram się nie zapominać. Raz na jakiś czas robię swoim stopom kąpiel wsypując odrobinę soli bądź jakiegoś płynu. Dziś będzie to specjalnie do tego przeznaczony płyn do kąpieli stóp Clarena. Taka kąpiel ma za zadanie zmiękczyć stwardniałą skórę i przygotować stopy do zabiegu pedicure, ma również zapobiegać powstawaniu grzybicy. Powiem Wam szczerze, że czuję efekty stosowania tego płynu i jestem z niego niesamowicie zadowolona. Doskonale zmiękcza skórę i ułatwia pielęgnację zarówno stóp jak i samych paznokci. Na pewno jeszcze nie raz o nim wspomnę!
Ostatnim kosmetykiem, po który zamierzam sięgnąć dzisiejszego wieczoru będzie krem do stóp, ale nie taki zwykły! Mam tutaj na myśli krem do zrogowaciałej skóry Gehwol med, który nie tylko nawilża, ale również niesamowicie zmiękcza stwardniałą skórę stóp! Producent dodatkowo zapewnia, że po 28 dniach stosowania kremu skóra ulega całkowitej regeneracji. I wiecie co? Patrząc na jego działanie ja w to absolutnie wierzę! Najlepszy krem do stóp jaki kiedykolwiek miałam! I to z mocznikiem, który jest na drugim miejscu w składzie!
A jak u Was będzie wyglądać dzisiejszy wieczór?
Pozdrawiam serdecznie!
bG
Spa w domu najlepsze :))) planuję na sobotę !:)
OdpowiedzUsuńZrozumiałam! :D :D
UsuńTe kremy z GEHWOL są naprawdę super. Ja ostatnio kupiłam tani zamiennik z Rossmann - krem Fuss Wohl i też daje radę.
OdpowiedzUsuńPrzydało by się takie domowe Spa, ale jestem wieczorem tak zmęczona, że ledwo mam siłę wsiąść szybki prysznic.
Ten krem odkrył mój narzeczony, sama pewnie bym nie zwróciła na niego uwagi ;-)
UsuńMuszę sobie kupić to błoto z Morza Martwego. Ostatnio ciągle widzę je na blogach, to chyba jakiś znak ;P
OdpowiedzUsuńzawartość jest godna wypróbowania :-)
UsuńMuszę sobie kupić takie błoto .
OdpowiedzUsuńTakie małe spa :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :-)
UsuńCieszymy się, że nasz Silver Foot Bath znalazł miejsce w Twoim domowym SPA :)
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba się zrelaksować i zrobić małe spa ;) Mnie niesamowicie ciekawi te błoto, ale nigdy nie mogę na nie trafić, zawsze wykupione..
OdpowiedzUsuńOstatnio zaciekawiły mnie kremy marki Gehwol. Teraz używam krem silnie nawilżający, ale ten, który tu pokazałaś też mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńUwielbiam poświęcać piątkowe/ sobotnie wieczory na spa :). Czas, kiedy mogę się zrelaksować. Odpocząć, obejrzeć ulubiony film i odetchnąć po całym tygodniu spędzonym w pracy :).
OdpowiedzUsuńObserwuję :*.