Lato jest dla mnie taką porą roku, która daje mi niesamowite uczucie relaksu. Uwielbiam podczas słonecznych i ciepłych dni wylegiwać się na świeżym powietrzu, najlepiej oczywiście z ciekawą książką i filiżanką świeżo mielonej kawy :-) Oprócz tych oczywistych przyjemności lubię także otaczać się kosmetykami, które zapewniają mi poczucie komfortu oraz wpływają na moje zmysły. Czy jest ktoś ciekawy jak wygląda lista moich letnich czasoumilaczy? :-)
W mojej filozofii ogromną rolę odgrywa pielęgnacja skóry, jest to absolutnie mój słaby punkt i chyba nigdy się to nie zmieni. Pielęgnacja zaczyna się u mnie już pod prysznicem i właśnie dlatego staram się dobierać kosmetyki, które nie tylko dobrze umyją skórę, ale również nie będą jej podrażniały, a najlepiej gdyby odgrywały rolę opatrunku dla skóry. Takim właśnie opatrunkiem jest dla mnie olejek do mycia ciała Balea, do którego regularnie wracam. Uwielbiam go nie tylko za zapach, ale również za skład oraz za to, że dziala kojąco na moją skórę nawet po kąpielach słonecznych. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji wypróbować tego kosmetyku to koniecznie musicie się na niego skusić!
Kolejnym ulubieńcem na mojej liście jest znów olejek, ale tym razem do nawilżania ciała, a nie jego mycia. Olejek Nuxe, bo o nim mowa, jest ze mną od kilku lat i nie wyobrażam sobie nie mieć go na swojej półce w łazience. Kojarzy mi się z pięknym, słonecznym latem i daje uczucie komfortu mojej suchej skórze, choć nie mam w zwyczaju nakładać go na całe ciało. Idealnie sprawdza się jako uzupełnienie standardowej pielęgnacji i zamiennik duszących perfum latem.
Jeżeli jest mowa o pielęgnacji to nie może zabraknąć tutaj czegoś do smarowania ust! Choć moim niezmiennym ulubieńcem jest Tisane to lubię czasami poeksperymentować z czymś nowym. Ostatnio nabrałam ochoty na jajeczka Eos i wiecie co? Polubiłam je na miejscu! Na początku kupiłam wersję jeżynową, ale chodziła mi po głowie również truskawka i nie mogłam się na nią nie skusić. Balsamy są bardzo gęste i twarde, ale bez problemu można się nimi wysmarować. Co więcej - uważam, że zapewniają odpowiednią pielęgnację mniej wymagającym ustom i na plus przemawia ich słodki smak. Może zapachy mogłyby być bardziej naturalne i śmietankowe/mleczne, ale to już takie moje "widzimisię" ;-)
Lakiery Essie są jednymi z lepszych, jakie miałam okazję używać. Lubię również te z Eveline i Joko, ale to kolory z Essie Meet Me At Sunset oraz Limo-Scene idealnie wpasowały się w tegoroczne lato. Pierwszy lakier to soczysta pomarańczowa czerwień, która po raz pierwszy już kilka lat temu zagościła w moich zbiorach. Odcień Limo-Scene to mocno rozbielony róż, który daje efekt świeżych, zadbanych paznokci i optycznie wybiela końcówki. Jeżeli lubicie francuski manicure to będzie to coś dla Was!
Pomimo tego, że usta maluję raz na jakiś czas to lubię mieć pod ręką takie niezobowiązujące bajery na każdą okazję :-) Olejek do ust Clarins stał się wielkim hitem wręcz natychmiastowo i wcale się temu nie dziwię. Po rozprowadzeniu na ustach dobrze się ich trzyma, działa kojąco i tworzy efekt w rodzaju tafli. Masełko Korres w wersji Pomegranate jest natomiast według mnie mniej odżywcze i kojące, ale daje za to przepiękny, ciepły odcień czerwieni i z przyjemnością nakładam je gdy mam ochotę na jakaś niewielką odmianę.
W mojej filozofii ogromną rolę odgrywa pielęgnacja skóry, jest to absolutnie mój słaby punkt i chyba nigdy się to nie zmieni. Pielęgnacja zaczyna się u mnie już pod prysznicem i właśnie dlatego staram się dobierać kosmetyki, które nie tylko dobrze umyją skórę, ale również nie będą jej podrażniały, a najlepiej gdyby odgrywały rolę opatrunku dla skóry. Takim właśnie opatrunkiem jest dla mnie olejek do mycia ciała Balea, do którego regularnie wracam. Uwielbiam go nie tylko za zapach, ale również za skład oraz za to, że dziala kojąco na moją skórę nawet po kąpielach słonecznych. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji wypróbować tego kosmetyku to koniecznie musicie się na niego skusić!
Kolejnym ulubieńcem na mojej liście jest znów olejek, ale tym razem do nawilżania ciała, a nie jego mycia. Olejek Nuxe, bo o nim mowa, jest ze mną od kilku lat i nie wyobrażam sobie nie mieć go na swojej półce w łazience. Kojarzy mi się z pięknym, słonecznym latem i daje uczucie komfortu mojej suchej skórze, choć nie mam w zwyczaju nakładać go na całe ciało. Idealnie sprawdza się jako uzupełnienie standardowej pielęgnacji i zamiennik duszących perfum latem.
Jeżeli jest mowa o pielęgnacji to nie może zabraknąć tutaj czegoś do smarowania ust! Choć moim niezmiennym ulubieńcem jest Tisane to lubię czasami poeksperymentować z czymś nowym. Ostatnio nabrałam ochoty na jajeczka Eos i wiecie co? Polubiłam je na miejscu! Na początku kupiłam wersję jeżynową, ale chodziła mi po głowie również truskawka i nie mogłam się na nią nie skusić. Balsamy są bardzo gęste i twarde, ale bez problemu można się nimi wysmarować. Co więcej - uważam, że zapewniają odpowiednią pielęgnację mniej wymagającym ustom i na plus przemawia ich słodki smak. Może zapachy mogłyby być bardziej naturalne i śmietankowe/mleczne, ale to już takie moje "widzimisię" ;-)
Lakiery Essie są jednymi z lepszych, jakie miałam okazję używać. Lubię również te z Eveline i Joko, ale to kolory z Essie Meet Me At Sunset oraz Limo-Scene idealnie wpasowały się w tegoroczne lato. Pierwszy lakier to soczysta pomarańczowa czerwień, która po raz pierwszy już kilka lat temu zagościła w moich zbiorach. Odcień Limo-Scene to mocno rozbielony róż, który daje efekt świeżych, zadbanych paznokci i optycznie wybiela końcówki. Jeżeli lubicie francuski manicure to będzie to coś dla Was!
Pomimo tego, że usta maluję raz na jakiś czas to lubię mieć pod ręką takie niezobowiązujące bajery na każdą okazję :-) Olejek do ust Clarins stał się wielkim hitem wręcz natychmiastowo i wcale się temu nie dziwię. Po rozprowadzeniu na ustach dobrze się ich trzyma, działa kojąco i tworzy efekt w rodzaju tafli. Masełko Korres w wersji Pomegranate jest natomiast według mnie mniej odżywcze i kojące, ale daje za to przepiękny, ciepły odcień czerwieni i z przyjemnością nakładam je gdy mam ochotę na jakaś niewielką odmianę.
A Wy jakich macie letnich ulubieńców?
Czy są jakieś kosmetyki, do których wracacie regularnie każdego roku czy lubicie zmiany i różnorodność?
Pozdrawiam serdecznie!
bG