piątek, 30 marca 2018

Aloe Vera Treatment Wax - spontanicznie zakupiona odżywiająca maska do włosów.

Czy często zdarza się Wam dokonać spontanicznych i nieprzemyślanych zakupów? Ja zazwyczaj staram się zawsze zerknąć najpierw na opinie, a dopiero później zastanawiam się czy może być to produkt dla mnie czy też nie. Jednak reguły regułami, od nich też raz na jakiś czas zdarza się jakieś odstępstwo. No i tak było też całkiem niedawno u mnie...

Sytuacja była taka, że skończyły mi się absolutnie wszystkie maski i odżywki do włosów i nawet przez pewien czas pozwalałam sobie na używanie jedynie samego szamponu - jak nie ja. W pewnym momencie stwierdziłam, że tak nie może być i udałam się na zakupy do nowej dla mnie drogerii. Byłoby całkiem dobrze gdyby nie fakt, że będąc w owym sklepie nie do końca wiedziałam na co się zdecydować, ponieważ asortyment mocno odbiegał od tego, do którego byłam przyzwyczajona. Spontanicznie wzięłam więc duże opakowanie maski aloesowej Aloe Vera Treatment Wax z nadzieją, że okaże się dobrym wyborem....

Aloe Vera Treatment Wax, maska do włosów.

Maska tak jak już wspomniałam wcześniej znajduje się w dużym, wygodnym opakowaniu mieszczącym aż 480g. Sam kosmetyk ma zabarwienie błękitne, a jego konsystencja jest sztywna, ale lekka i łatwo nabiera się ją na dłoń. Sam zapach jest niestety chemiczny i prawdę mówiąc daleko mu do zapachu aloesu, do którego przywykłam. Jednak jak to w życiu, zapach to kwestia mocno dyskusyjna - dla mnie ta wersja okazała się duszącą, sztuczną pomyłką, ale może komuś innemu przypadnie do gustu?

Kupując jednak kosmetyk do pielęgnacji sprawą priorytetową jest jednak działanie. W tym przypadku producent zapewnia nas o tym, że maska aloesowa intensywnie odżywia, głęboko pielęgnuje i regeneruje, a zawarta w składzie henna nie barwi ani nie farbuje włosów. Maska polecana jest do włosów suchych, zniszczonych, cienkich, po trwałej ondulacji i po farbowaniu. Opis jest niebywale zachęcający, nieprawdaż? Tak więc z braku konkretnego planu i pomysłu na coś innego wzięłam tę maskę i pomimo tego, że kosztowała stosunkowo niewiele... zakupu bardzo żałuję!


Jako, że moje włosy były po przerwie od jakiejkolwiek maski czy też nawet odżywki do spłukiwania
(ale podkreślam, że wcale nie były w złym stanie), liczyłam na to, że dostaną chociażby przeciętny zastrzyk regenerujący po zastosowaniu tego kosmetyku i odrobinę lepiej zaczną się układać. Jakież było moje zdziwienie, kiedy już w trakcie nakładania wiedziałam, że moje nadzieje okażą się złudne... Maska pomimo dosyć ciekawej konsystencji niestety kiepsko i nierównomiernie rozkłada się na pasmach, przez co nakładałam jej zdecydowanie więcej niż w przypadku innych podobnych kosmetyków. Nie miałabym z tym problemu, gdyby szło to w parze z efektem, ale niestety tutaj prawdę mówiąc nie było żadnego. W zależności od czasu czy ochoty maskę trzymałam pod czepkiem i ręcznikiem od 15 minut do nawet ponad pół godziny. Po spłukaniu wodą nie uzyskiwałam efektu śliskich włosów, które z łatwością mogłam przeciągnąć pomiędzy palcami. Moje pasma za każdym razem były matowe, szorstkie i gdyby nie szczotka Tangle Teezer miałabym spory problem z ich rozczesaniem. Generalnie efekt był taki jakbym na włosy nie nałożyła nic, a nawet gorzej - jakbym wyszorowała je ekstremalnie oczyszczającym szamponem i nie zastosowała następnie jakiejkolwiek odżywki. Naprawdę nie spodobał mi się efekt tak sztywnych i suchych włosów po półgodzinnej sesji z ręcznikiem na głowie i myślę, że nikt by nie był z tego zadowolony. Okazuje się, że czasami lepiej nie nakładać na włosy nic niż niesprawdzony wcześniej produkt, bo można zrobić sobie tym niestety krzywdę. Ja w każdym razie kosmetyk ten odłożyłam na bok i zastanawiam się, co z nim dalej począć, bo na włosy nakładać go nie będę. W ramach pokuty zakupiłam za to znane mi i sprawdzone wcześniej maseczki i słowo daję - odczułam zdecydowany komfort po ich użyciu!

A może ktoś z Was również ma nieprzyjemne wspomnienia związane z maską z dzisiejszego wpisu?
Dajcie znać, które kosmetyki szczególnie Was zawiodły - jak się okazuje czasami warto takie rzeczy wiedzieć.

Pozdrawiam serdecznie!
bG

12 komentarzy:

  1. Dawno nie mialam nic z tej firmy i chyba nie kupię bo maska nie zacheca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tej pory miałam tylko tę maskę , ale raczej niczego więcej nie zakupię... 😠

      Usuń
  2. Marka jest mi zupełnie obca. Szkoda, że maska okazała się takim bublem. Ja często robię zakupy pod wpływem impulsu i bardzo często są to właśnie dobre wybory :D Któregoś razu dorwalam tusz do rzęs z Rimmel za 9,90 zł i choć za marką nie przepadam to okazał się być jednym z lepszych, jakie używałam i strasznie żałuję, że jest już niedostępny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno temu też często sięgałam po jeden tusz wydłużający Rimmel i bardzo go lubiłam :-) Ale później zakupiłam inne tej marki i zachwytu już nie było...

      Usuń
  3. Na pewno bym się nie skusiła, bo często reaguję uczuleniem na aloes. Szkoda, że do tego okazała się bublem :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Szukam produktu, który wzmocniłby moje włosy - mogłabyś mi jakiś polecić? Ostatnio, są strasznie łamliwe, wypadają...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda trochę jak kosmetyk zakupiony na targu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak widać, spontaniczne zakupy wychodzą czasami na dobre...

    OdpowiedzUsuń
  7. Polecam przeczytać więcej o właściwościach aloesu na stronie: https://ekosmetyczki.pl/skladniki-kosmetyczne/aloes-dla-zdrowia-i-urody/ Wiele cennych i przydatnych wskazówek!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze!
Na każde pytanie odpowiem pod postem.
Jednocześnie uprzejmie proszę nie zostawiać komentarzy służących do autopromocji. Dziękuję :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...